Na Białorusi opublikowano listę odznaczonych „za działalność operacyjno-czekistowską na terenie Zachodniej Białorusi” funkcjonariuszy NKWD, podpisaną przez komisarza spraw wewnętrznych Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Ławrentija Canawę 20 listopada 1939 roku. Najbardziej aktywni kaci z wspomnianej listy zostali opisani w wydanej za sprawą Narodowego Archiwum Białorusi monografii „NKWD w Zachodniej Białorusi. Wrzesień – grudzień 1939 roku”, zawartość której przybliżył dziennik „Rzeczpospolita”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Z ustaleń gazety wynika, że jako pierwszy do tzw. listy Canawy dotarł historyk a zarazem działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Wadzim Prewracki. Przed publikacją książki trafiła ona w ręce jeszcze kilku innych historyków.
Gdy zobaczyłem te liczby i skalę tych represji, przestraszyłem się. Rozesłałem to do znajomych historyków. Czekałem, że ktoś to opublikuje
— powiedział w rozmowie z „Rz” Prewracki.
W ocenie Ihara Kuzniacou, znanego białoruskiego badacza zbrodni komunistycznych z Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, „lista Canawy” jest przełomowym dokumentem, jednakże nie wyczerpuje tematu.
Według moich szacunków w represjach na terenie Białorusi uczestniczyło co najmniej 6 tys. funkcjonariuszy NKWD
— ocenił, cytowany przez „Rz”.
Przyznał, że dokument jest o tyle ważny, że badacze nie mają dostępu do archiwum KGB, natomiast w udostępnianych rodzinom dokumentach nazwiska funkcjonariuszy się zasłania, zatem ich ujawnienie stanowi pewien przełom.
W dokumencie zawierającym nazwiska odznaczonych funkcjonariuszy znajdują się również ich „osiągnięcia” - wynika z niego, że ofiarami represji ze strony 89 wymienionych ludzi padło ponad 10 tys. osób i to zaledwie w ciągu pierwszych dwóch miesięcy agresji.
Interesujące są również zawarte we wspomnianej monografii zachowane raporty funkcjonariuszy NKWD traktujących o „polityczno-moralnych nastrojach” w sowieckiej armii (zarówno wśród oficerów, jak i szeregowych żołnierzy). Wynika z nich, że nawet prości sołdaci nie mieli większego dysonansu poznawczego jeżeli chodzi o swoją obecność, nie tylko w Polsce.
W zasadzie Polska została zajęta przez Niemcy, a wyzwolenie Zachodniej Białorusi nie jest wyzwoleniem, lecz przywłaszczeniem cudzego terytorium
— powiedział w październiku 1939 roku szofer z batalionu samochodowego 6TB Fastowiec, cytowany przez dziennik „Rzeczpospolita”.
Naród polski nie potrzebował wyzwolenia. My tu sami nachalnie przyszliśmy
— zauważył z kolei inny czerwonoarmista o nazwisku Woronin.
Młodszy dowódca 2. dywizji Diukow wyrażał wątpliwości co do paktu Ribbentrop-Mołotow.
Zawarliśmy to porozumienie z Niemcami tylko po to, by razem przywłaszczyć Polskę i podzielić między sobą
— mówił.
W swojej krytyce nie byli odosobnieni, biorąc pod uwagę liczoną w tysiącach liczbę nazwisk przewijających się w raportach.
„Rzeczpospolita” zastanawia się, czy dokumenty te znajdą się w otwieranym przez Władimira Putina ośrodku informacyjno-analitycznym.
aw/Rzeczpospolita
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/485671-kolejne-dokumenty-obnazaja-ogrom-zbrodni-nkwd
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.