Zgładzenie na rozkaz Donalda Trumpa generała Ghasema Solejmani, dowódcy specjalnych sił Ghods, jednostki specjalnej w strukturach Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i architekta bliskowschodniej polityki Iranu wymaga uporządkowanej, zwłaszcza w Polsce, refleksji.
Po pierwsze, mamy do czynienia ze śmiercią nie tylko trzeciej osoby w Iranie, ale również, a może przede wszystkim jednej z głównych postaci bliskowschodniego terroryzmu. Solejmani odpowiedzialny jest nie tylko za prowokacyjne ataki ostatnich miesięcy takie jak zestrzelenie amerykańskiego drona nad Zatoką Omańską czy atak na saudyjską rafinerię i regularne ostrzeliwania zachodnich tankowców, ale również ma na swoim koncie zamachy terrorystyczne, aby przypomnieć tylko jeden z nich, przeprowadzony w Bułgarii w Burgas w 2012 roku, w którym zginęło 11 osób – turystów z Izraela.
Po drugie, w trakcie niedawnych protestów w Iranie, które wybuchły po niespodziewanych podwyżkach cen paliw zginęło według niepotwierdzonych danych ponad sto osób, zamordowanych przez irańskie siły specjalne, w tym związane z korpusem Strażników Rewolucji. Ponad setka osób straciła życie w antyirańskich demonstracjach które od jesieni trwają w sąsiednim Iraku, którego władze złożone z polityków formacji szyickich, de facto stały się wykonawcami polityki Teheranu. A zatem musimy pamiętać, że mamy do czynienia ze zgładzeniem zbrodniarza, który w normalnym świecie winien stanąć przed międzynarodowym trybunałem.
Po trzecie wreszcie, cała rozgrywka związana z sytuacją na Bliskim Wschodzie dopiero się zaczyna. Iran ma przed sobą trzy możliwości – eskalacji konfliktu o ile władze kraju podejmą decyzję o „adekwatnej odpowiedzi” na uderzenie Waszyngtonu, przystąpienie do rozmów o nowym porozumieniu w sprawie swojego programu nuklearnego lub kontynuację obecnej polityki. W obliczu zwalniającej gospodarki, która według danych Banku Światowego w ubiegłym roku skurczyła się w wyniku sankcji o 9,5 proc., a perspektywy tegoroczne są jeszcze gorsze zarówno wariant eskalacji, jak i kontynuowania obecnej polityki wydają się nie wróżyć sukcesu, choć nie jest nierealistyczny.
Na pozór może się wydawać, że Iran wybrał drogę eskalacji konfliktu wystrzeliwując w stronę amerykańskich baz w Iraku ponad 20 rakiet balistycznych. Jednak była to salwa bardziej „na pokaz”, po to aby władze w Teheranie nie straciły twarzy, niźli rzeczywista próba krwawej odpowiedzi. Chodzi nie tylko o to, że rakiety praktycznie nie uczyniły żadnych szkód, ale również o to, że mając znacznie więcej możliwości dolegliwej dla Stanów Zjednoczonych odpowiedzi Iran wybrał najmniej groźną. Oceny te potwierdzają też deklaracje irańskiego ministra spraw zagranicznych, który po ataku uznał, że odpowiedź za zabójstwo Solejmaniego została udzielona i zaapelował o deeskalację konfliktu.
Decyzje Teheranu jeśli idzie o perspektywy irańskiego programu nuklearnego również wskazują na umiarkowaną reakcje. Co prawda poinformowano o odejściu ograniczeń w zakresie liczby posiadanych przez Iran wirówek, ale równocześnie władze tego kraju nie zdecydowały się zwiększyć poziomu wzbogacania Uranu, czy zamknąć swe instalacje nuklearne przed międzynarodowymi inspektorami. Wydaje się, że nastał czas dla europejskiej inicjatywy dyplomatycznej mającej na celu deeskalację konfliktu i doprowadzenie jego stron do ponownego zajęcia miejsca za stołem negocjacji.
Z polskiej perspektywy, to co się stało po nowym roku nieopodal lotniska w Bagdadzie, prowadzić może do zmiany pozycji Rosji w świecie. Osłabienie Iranu nie tylko wzmacnia pozycję Moskwy w Syrii, ale również, a może przede wszystkim powoduje, że staje się ona pożądanym i szanowanym pośrednikiem, której dyplomaci mogą rozmawiać z każdym. To dlatego do stolicy Federacji Rosyjskiej udaje się kanclerz Merkel, a Mike Pompeo powiedział niedawno, że jego zdaniem „Rosja chce lepszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi”. Ten wzrost międzynarodowej pozycji Rosji wystawi na próbę w nadchodzących miesiącach polską dyplomację, która będzie musiała być w dwójnasób aktywna. A polskie elity, niezależnie od dzielących ich różnic, będą musiały w większym stopniu dążyć do tego aby Rzeczpospolita uprawiała jedną politykę zagraniczną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/481270-iran-moskwa-a-sprawa-polska