W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku oraz lotnisko wojskowe Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szef MSZ Iranu: Nie dążymy do eskalacji; irańska tv państwowa: 80 „amerykańskich terrorystów” zostało zabitych w ataku rakietowym
Jak podała półoficjalna irańska agencja Fars, atakując amerykańskie bazy na terenie Iraku Iran użył swych najnowszych rakiet balistycznych Fateh-313 (Zdobywca-313), wystrzeliwując je w ilości 10 sztuk na bazę Al Asad. W ocenie amerykańskiego wywiadu wojskowego, Iran dysponuje arsenałem obejmującym ponad 2 tys. pocisków balistycznych.
Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach Międzynarodowej Koalicji walczącej z Państwem Islamskim. Jest ona również miejscem stacjonowania około setki personelu wojskowego z Polski. W bazie wojskowej w Irbilu w irackim Kurdystanie, którą również ostrzelano, przebywa z kolei oprócz Amerykanów 115 żołnierzy niemieckich.
Ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża - zapewniają władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji. Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi 5 tys. żołnierzy.
O ataku na bazę Al Asad poinformowała jako pierwsza nadająca z Bejrutu panarabska telewizja Al Mayadeen. Atak nastąpił około godz. 01:30 czasu lokalnego (godz. 23:30 czasu polskiego). Nad bazą widać amerykańskie śmigłowce i słychać syreny alarmowe - donosiły agencje.
Źródła wojskowe i w amerykańskiej administracji niemal natychmiast potwierdziły „atak rakietowy z terytorium Iranu na wiele baz USA i innych celów” w Iraku. Trwa szacowanie strat - zaznaczono w dokumencie resortu obrony USA.
W ataku - jak przekazał rzecznik Pentagonu Jonathan Hoffman - wystrzelono co najmniej kilkanaście rakiet. Baza lotnicza w Al Asad miała zostać ostrzelana dwukrotnie.
Podejmiemy wszystkie konieczne środki, by bronić amerykański personel, partnerów i sojuszników w regionie
— podkreślono w dokumencie Pentagonu.
Źródła w Waszyngtonie nie potwierdziły doniesień odnoszących się do ewentualnych ofiar śmiertelnych i strat materialnych.
Irańska Gwardia Rewolucyjna poinformowała ze swej strony, że baza lotnicza i inne obiekty zostały „całkowicie zniszczone”, a sam atak na „bazy okupowane przez Amerykanów” został uwieńczony pełnym sukcesem”. W niektórych doniesieniach z Iranu mówi się o zniszczeniu samolotów bojowych i śmigłowców.
Jak zaznaczył też w środę rano w swej wypowiedzi transmitowanej przez irańskie stacje telewizyjne jeden z dowódców Korpusu Strażników Rewolucji:
Dzisiejszy atak był zaledwie pierwszym krokiem, po którym prezydent USA powinien pomyśleć o wycofaniu swych jednostek z regionu, zamiast pozostawiać żołnierzy w zasięgu naszego ostrzału.
Nie będziemy oszczędzać Amerykanów
— zapewnił.
We wcześniejszym oświadczeniu Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej zażądał od Waszyngtonu, by natychmiast wycofał wojska z regionu, „jeśli nie chce więcej zabitych żołnierzy”. W komunikacie podkreślono, że Izrael jest uważany za współuczestnika zabójstwa gen. Kasema Sulejmaniego.
Nie traktujemy Izraela w oderwaniu od Stanów Zjednoczonych, gdy chodzi o to przestępstwo
— wskazano w oświadczeniu dotyczącym operacji „Męczennik Sulejmani” - jak ją nazwano w oficjalnych dokumentach irańskich. W ramach tej operacji „została doszczętnie zniszczona amerykańska baza” - zaznaczono.
Treść deklaracji przekazała w środę nad ranem irańska agencja ISNA i stacje telewizyjne.
Korpus Strażników Rewolucji przestrzegł także w swym komunikacie sojuszników Stanów Zjednoczonych na Bliskim wschodzie, że „jeśli dojdzie do jakichkolwiek ataków na Iran przy udziale tych krajów, zostaną one z całą bezwzględnością zaatakowane przez Iran”. Zapowiedziano ataki m.in. na Zjednoczone Emiraty Arabskie, Dubaj oraz Hajfę w Izraelu.
Prezydent USA Donald Trump został poinformowanych o doniesieniach ws. ataków na amerykańskie obiekty w Iraku i ”ściśle nadzoruje sytuację” - przekazała we wtorek rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham.
Wiemy o doniesieniach o atakach na amerykańskie obiekty w Iraku. Prezydent został (o nich) poinformowany, ściśle nadzoruje sytuację i konsultuje się swoim zespołem do spraw narodowego bezpieczeństwa
— głosi komunikat Grisham.
Donald Trump po atakach Iranu na amerykańskie bazy zapewnił, że „wszystko jest w porządku. Zapowiedział, że w środę wystosuje oświadczenie.
Wszystko jest w porządku! Pociski wystrzelono z Iranu na dwie bazy wojskowe w Iraku. Trwa obecnie szacowanie ofiar i strat. Na razie jest dobrze!
— stwierdził prezydent USA.
Dodał, że Stany Zjednoczone mają „zdecydowanie najsilniejszą i najlepiej wyposażoną armię na całym świecie”.
Na polecenie prezydenta Trumpa zwołano jego naradę z szefami dyplomacji i obrony. Do Białego Domu przybyli m.in. sekretarz stanu Mike Pompeo oraz szef Pentagonu Mark Esper. Amerykański przywódca zapowiedział też, że w środę rano czasu miejscowego (po południu w Polsce) wystosuje oświadczenie.
Źródła irańskie podają, że wystrzelono pociski typu ziemia-ziemia. Rakiet było dziewięć - podała telewizja Sky News Arabia powołując się na źródła w irackich strukturach bezpieczeństwa. Niewykluczone, że użyto zróżnicowanego arsenału rakietowego.
Telewizja Fox News przypomniała, że Stany Zjednoczone mają w rejonie Zatoki Omańskiej lotniskowiec USS Harry Truman i niszczyciele rakietowe, a także co najmniej jeden okręt podwodny, nie mówiąc o wyrzutniach rakietowych i pociskach Tomahawk.
Według irańskich władz ostrzał baz to pierwsza część odwetu za zabicie przez wojska USA w ubiegłym tygodniu w Bagdadzie generała Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al-Kuds.
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej zażądał od Waszyngtonu, by natychmiast wycofał wojska z regionu, „jeśli nie chce więcej zabitych żołnierzy”.
kb/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/481047-iran-ostrzelal-bazy-amerykanskie-w-iraku