Władimir Władimirowicz Putin nie zawiódł sam siebie, jest niezawodny jak rosyjski zegarek „Boctok”, po naszemu „Wschód”. Tuż przed wigilią wystąpił w roli kierownika pociągu: „Pojechali…!”, zarządził, i pociąg, koło za kołem, przetoczył się przez nowy most, łączący Rosję z ukraińskim, według Putina z rosyjskim Krymem. Nie sobie na „Zapadzie”, po naszemu „Zachodzie” gadają, co chcą, kto „pojechał”? Putin pojechał…
Pan prezydent wielkiej Rosji wystąpił też na dorocznej konferencji prasowej, na której zapewnił po raz enty, że Rosja jest krajem miłującym wszystkich, tylko wszyscy się na nią nie wiedzieć czemu uwzięli i cierpią na jakąś antyrosyjską fobię. Nawet Niemcy, z którymi Rosję łączy przecież tak wiele, a może łączyć jeszcze więcej…
Na przykład bałtycka, ponadgraniczna rura, czyli gazociąg Nord Stream 2 z Wyborga do Gryfii (Greifswaldu), z pominięciem Polski, która jest, a jakby jej nie było, bo - jak do niedawna mawiano - „kurica nie ptica, Polsza nie zagranica…” Wprawdzie prezydent Donald Trump nałożył sankcje na firmy układające tę rurę, ale Rosja nie z takimi sankcjami sobie radziła, poza tym nie wiadomo, czy Amis nie pozbawią go urzędu, wieczny nie jest.
Niemcy też zareagowały stanowczo na ten Trumpowy szantaż.
Rząd federalny odrzuca tego typu sankcje eksterytorialne
– skwitowała Ulrike Demmer, zastępczyni rzecznika gabinetu kanclerz Angeli Merkel, bo to „mieszanie się w wewnętrzne sprawy” Europy i Niemiec. Bo, gdyby ktoś nie wiedział, Europa to Niemcy… Szef frakcji socjaldemokratów (SPD) Rolf Mützenich fuknął jeszcze, że:
Unia Europejska i Niemcy nie są dla Trumpa partnerem, lecz wasalem,
ale, niestety, rura im mięknie, bo te stanowcze wypowiedzi zaraz złagodził chadecki poseł (CDU) Peter Bayer, nie byle kto, członek parlamentarnych komisji Spraw Zagranicznych, do spraw Europy i stosunków transatlantyckich. Po co to było? Niechby już sobie ta Merkel poszła w… - tego nikt na Kremlu tak dosadnie nie powiedział, ale nie ma rosyjskiego polityka, który by tak nie myślał. Konferencję prasową Putina z udziałem poprzedził telewizyjny wywiad z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, który nie zostawił suchej nitki na pani kanclerz, ani jej ministrze spraw zagranicznych, Heiko Maas się nazywa, którzy wciąż uważają NATO za gwaranta bezpieczeństwa Niemiec:
Utrzymanie NATO leży dziś jeszcze bardziej w naszym interesie niż w czasach zimnej wojny”, „Europa obecnie nie jest w stanie sama się bronić, jesteśmy zależni od Sojuszu Północnoatlantyckiego i to ważne, byśmy pracowali na jego rzecz, przyjęli na siebie większą odpowiedzialność,
prześcigali się na okoliczność londyńskiego szczytu NATO Merkel i Maas. Powariowali w tym Berlinie…, a kto Europie i Niemcom dziś zagraża…? Toż to przejaw „głęboko zakorzenionej paranoi”, rzucił wzburzony Ławrow:
Szczerze mówiąc, uderzyły mnie te wypowiedzi, wychodzące nie z kraju o mentalności opartej na nienawiści do Rosji i jakichś historycznych fobiach, lecz z Niemiec, lidera Unii Europejskiej.
Cóż za ewidentny brak zrozumienia. Szef rosyjskiej dyplomacji podpowiedział, jak powinna wyglądać polityka Zachodu wobec Rosji. Dokładnie tak, jak diagnoza i terapia wskazana przez francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona w „The Economist”: że NATO przeżywa „śmierć mózgową” i należy zaprowadzić nowy ład w Europie, stworzyć nową „strukturę bezpieczeństwa z udziałem Rosji”. To jakiś anachronizm, te wywody autora „Księgi dżungli”, Rudyarda Kiplinga, że „Zachód jest Zachodem, Wschód Wschodem, i nigdy się nie zejdą”… Putin i Macron uważają, że się zejdą…
Rosja wielokrotnie udowadniała, że potrafi zapewnić innym bezpieczeństwo, począwszy od Czeczenii, przez gruzińską Osetię Południową i Abchazję, że o mołdawskim Naddniestrzu nie wspomnę, po ukraiński Krym i Donbas, tylko…
trzeba rozmawiać z ludźmi, opierać politykę na dialogu i porozumieniu
– jak podkreślił na swej konferencji miłujący pokój i porozumienie lokomotywowy Putin. Może tego nikt nie pamięta, że nawet sowiecka Rosja już w 1939 zadbała o bezpieczeństwo Estonii, Litwy, Łotwy, Finlandii, Rumunii i Polski. A powodem wybuchu drugiej wojny światowej nie było tajne porozumienie Wiaczesława Mołotowa z Joachimem Ribbentropem, lecz Układ Monachijski, co wyłuszczył światu pan prezydent Putin, w nawiązaniu do wrześniowej rezolucji europarlamentu.
Niestety, Polska ma w tym dziele niszczącym porozumienie walny wkład, jątrzy i podburza przeciw Rosji, podważa cały dorobek w budowaniu polsko-rosyjskiej współpracy z czasów PRL. I komu to służy? To Polska podkopuje dziś więzy naszej wiekopomnej przyjaźni i prowadzi „agresywną retorykę”, wypaliła wprost rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa, wcześniej redaktorka „Diplomaticzieskogo wiestnika”, miesięcznika „Dyplomatyczny zwiastun”. A Rosjanie byli gotowi nam pomóc już w pamiętnym wrześniu ‘39, o czym nie omieszkał również nadmienić prezydent Putin na dorocznej konferencji z udziałem dwóch tysięcy zagranicznych korespondentów; że komunistyczni przywódcy już wtedy chcieli rozmawiać z polskim rządem, tylko nasz rząd zwiał za granicę i nie było z kim gadać. I teraz polscy politycy, zamiast budować i pielęgnować nasze bilateralne stosunki, wręcz je rujnują. Niech świat wie!
Agresywna retoryka, burzenie pomników żołnierzy walczących z faszyzmem i granie pierwszych skrzypiec w nakładaniu sankcji UE na Rosję są tego jasnym dowodem
– oznajmiła rzeczniczka Zacharowa. A wszystko to tak na zakończenie roku, w duchu wzajemnego zrozumienia, owocnej współpracy i sympatii, ma się rozumieć. Krótko mówiąc, na Wschodzie bez zmian…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/479203-putin-i-lawrow-podpowiadajajak-ma-wygladac-polityka-zachodu