Moja naiwna wiara w to, że kolejnym pokoleniom rodzice czytają bajki Andersena, skłania mnie do przypomnienia tej o dziewczynce z zapałkami. Biedne dziecko z - jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – patologicznej rodziny (ojczym-pijak, bieda z nędzą) – zmuszone jest sprzedawać na zaśnieżonych uliczkach w ostatni dzień roku pudełka zapałek. Zajęci swoimi sprawami przechodnie mijają ją obojętnie, aż wreszcie zmarznięte dziecko zaszywa się w ciemnym zaułku, bojąc się wrócić bez pieniędzy do domu. Chłód jest tak dojmujący, że niepomna kary, jaka ją może spotkać w domu, usiłuje się ogrzać, zapalając kolejne zapałki.
„Nazajutrz w kąciku pod murem, ujrzano zmarznięte ciało dziewczynki. Na twarzy miała uśmiech na ustach, w dłoni spalone pudełko zapałek. Dzień noworoczny powitał ją blaskiem jasnego słońca, ludzie ze współczuciem patrzyli na drobne biedactwo”.
Dziewczynka samotnie protestująca wobec całego świata
Nie w Danii, ojczyźnie Andersena, ale w Szwecji, w stolicy tego kraju i nie w czasie srogiej zimy, tylko pogodnego sierpniowego dnia 2018 roku Ingmar Rentzhog, przedsiębiorca, prowadzący od października 2017 sieciową platformę społeczną o nazwie „We don’t have time”, mającą na celu stworzenie „największej na świecie sieci wspólnych działań klimatycznych” przechodząc obok Riksdagu, szwedzkiego parlamentu, zauważa siedzącą pod jego murami dziewczynkę – nie, nie z zapałkami – tylko z transparentem „Szkolny strajk dla klimatu”. Poruszony tym przypadkowym spotkaniem, zamieszcza na swojej stronie słynne już zdjęcie i pisze o przeżyciu ”emocjonalnego poranka”. Właśnie zostawił z bólem serca trzyletniego synka w przedszkolu i idąc do pracy spotkał „dziewczynkę samotnie protestującą wobec całego świata”. Rentzborg apeluje:
„W czasie, kiedy tam byłem, tylko jeden przechodzień wziął od niej ulotkę. Nikt oprócz mnie z nią nie rozmawiał! Tak może poczuć się każdy, kto rozumie, że mamy do czynienia z palącym kryzysem klimatycznym. Wszyscy wokół żyją jak zwykle, choć za chwilę rozpadnie się świat. Jaki sens ma udawanie, że nic się nie dzieje? Greta ma rację. Zbierz się na odwagę. Przyjdź pod parlament. Porozmawiaj z Gretą i pokaż, że nie jest sama. Ona potrzebuje twojego wsparcia”.
Post o Grecie robi w sieci furorę i szybko osiąga milion wyświetleń.
Lęk przed zmianami klimatycznymi
Również zupełnie przypadkowo kilka dni wcześniej wychodzi książka jej rodziców „Sceny z serca”. Rodzice Grety, Malena Ernman (śpiewaczka operowa, piosenkarka, reprezentowała Szwecję na Eurowizji) i Svante Thunberg ( aktor i producent) opisują w niej, jak to obejrzany w szkole przez Gretę w wieku ośmiu lat film edukacyjny „Wielka pacyficzna plama śmieci” spowodował u niej „lęk przed zmianami klimatycznymi”. Miała wtedy osiem lat, popadła w depresję, przestała jeść i chodzić do szkoły. Liczne wizyty u specjalistów przyniosły diagnozę – zespól Aspergera (łagodne zaburzenie ze spektrum autyzmu, którego podstawowym objawem są trudności w nawiązywaniu i podtrzymywaniu relacji międzyludzkich). Ten fakt szczególnie ujął media, zachwycone tym, że młoda Szwedka, pomimo takich obciążeń, dzielnie walczy o przyszłość planety. W książce ojciec Grety przyznaje, że to on wymyślił „nowy ruch klimatyczny”. Kilka lat wcześniej rzucił swoją karierę aktorską i zaczął publikować artykuły i wygłaszać wykłady na temat kryzysu klimatycznego. Marzył o „ruchu klimatycznym, którego jeszcze nie ma, bo musi dopiero zostać sformowany”.
Greta wyrusza na klimatyczną krucjatę
Kariera Grety, jako ikony „nowego ruchu klimatycznego” nabiera rozpędu. Prowadzi intensywną działalność w Internecie, publikując swoje zdjęcia ze znanymi orędownikami ochrony środowiska, Arnoldem Schwarzeneggerem i Alem Gore’m. W grudniu 2018 roku wraz z ojcem udaje się na klimatyczny szczyt w Katowicach. W swoim wystąpieniu na tym forum zarzuca politykom, że mówią o „zielonym, zrównoważonym rozwoju” tylko dlatego, by nie utracić popularności i niedojrzałość, objawiającą się strachem przed mówieniem prawdy o zmianach klimatycznych. Wytyka, że los cywilizacji jest poświęcany dla zysków niewielkiej grupy ludzi: „Luksus niewielu jest opłacany cierpieniami miliardów”. Oskarża, że „kradną dzieciom przyszłość” i ostrzega: „Przyszliśmy tu, by wam powiedzieć, że zmiana nadchodzi, czy wam się to podoba, czy nie. Prawdziwa siła leży w ludziach!”. Politycy i dziennikarze są zachwyceni – tak jak w bajce Andersena dziecko powiedziało politykom, że cesarz jest nagi. Potem Greta udaje się na Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, gdzie krytykuje miliarderów, że przylecieli tam prywatnymi odrzutowcami. W Watykanie spotyka się z papieżem Franciszkiem. Przemawia w Parlamencie Europejskim oraz w parlamencie brytyjskim.
Szwedzka prasa ujawnia: Rentzhog zarobił na Grecie 10 mln koron szwedzkich
Tymczasem :Svenska Dagbladet” przynosi informacje o tym, iż nazwisko Grety figurowało jedenaście razy w prospekcie emisyjnym firmy Rentzhoga i dzięki temu zdobył on od inwestorów 10 mln koron na rozwój swojego biznesu. W listopadzie 2018 Greta staje się członkiem zarządu firmy We don’t have time z zadaniem „nabywanie, zarzadzanie i rozwój znaku markowego jak i nabywanie oraz zarządzanie akcjami firmy”. Kiedy sprawa nabiera wymiaru skandalu, który może obciążyć wizerunek Grety, Rentzhog zaprzecza, by ona bądź jej rodzice wiedzieli o zamiarze użycia nazwiska Thunberg w prospekcie emisyjnym firmy, który w założeniach miał przynieść 30 mln szwedzkich koron. Greta Thunberg rezygnuje z udziału w pracach zarządu We don’t have time, motywując to brakiem czasu :„Nie chcę być łączona z organizacjami, zarówno nieformalnymi (ideella) jak i innymi. Chcę być sobą” oświadcza.
Jednocześnie na jaw wychodzą dość sensacyjne informacje – według dziennikarza Dominica Grrena z „The Sunday Times” Rentzhog przyznał, że spotkał się z matką Grety na 3 lub 4 miesiące przed tym, zanim wszystko się zaczęło. Został również powiadomiony o strajku Grety pod Parlamentem tydzień wcześniej, za pomocą listy mailingowej. Green także twierdzi, że zdjęcia Grety pod szwedzkim parlamentem robił profesjonalny fotograf.
Kto odebrał Grecie dzieciństwo
Udział w szczycie klimatycznym ONZ w październiku jest chyba także szczytem dotychczasowych „politycznych” osiągnięć Grety. To już nie ta nieśmiała, spokojna dziewczynka, występująca „w imieniu dzieci” i odczytująca z kartki dość ostre, ale w granicach publicznej dysputy oskarżenia pod adresem polityków. W telewizyjnych przekazach widzimy agresywną, pełną złości i nienawiści nastolatkę, oskarżającą i grożącą politykom:
„Ukradliście moje marzenia i moje dzieciństwo swoim pustosłowiem. Jak śmieliście! Młodzi ludzie zaczynają rozumieć waszą zdradę i nie pozwolimy wam od tego uciec.
Kolejnym przystankiem na drodze krucjaty Grety ma być szczyt klimatyczny w Madrycie. W trakcie jego trwania hiszpańskii dziennik „El Confidencial” publikuje atrtykuł pt. Strajki klimatyczne i wielki biznes. Za Gretą Thunberg stoją duże koncerny i fundusze. Dziennik twierdzi, że na drugim planie, dyskretnie, stoją za młodą Szwedką fundusze finansowe oraz firmy zainteresowane eliminowaniem użycia węgla. “El Confidencial” pisze, że rodzina Thunbergów jest powiązana z zarejestrowaną w Brukseli organizacją European Climate Foundation (ECF) poprzez autora kampanii medialnych Grety, Daniela Donnera. “To strateg odpowiedzialny za kontakty z mediami ze strony ECF” - twierdzi gazeta. W skład ECF wchodzą fundacje charytatywne i społeczne koncernów takich jak IKEA czy Hewlett Packard, a także fundusz TCI, który jest udziałowcem m.in. w działających w sektorze energii spółkach Red Electrica i Enagas. ECF jest również wspierane finansowo przez fundusz rodziny Rockefellerów, a także przez Michaela Bloomberga, amerykańskiego miliardera, który może być kandydatem Partii Demokratycznej w prezydenckich wyborach w 2020 roku. Zaangażowany osobiście i finansowo w walkę z ociepleniem klimatu wsparł on organizację madryckiego szczytu COP25 kwotą 5 mln dolarów.
Wspominany już Dominic Green z „The Synday Times” twierdzi wręcz, że za fenomenem Grety stoją wielkie koncerny energetyczne:
„Firmy te przygotowują się do największego w historii wpływu zamówień publicznych, które mają sprawić, że zachodnie gospodarki staną się zielone. Greta, niezależnie od tego, czy jej rodzice to wiedzą, czy nie, staje się twarzą ich strategii”.
Prasa hiszpańska poinformowała, że ze szwedzką nastolatką nie spotkają się w Madrycie ani burmistrz Jose Luis Almeida, ani nikt z wyższych rangą przedstawicieli stołecznego ratusza, choć w Lizbonie, do której wcześniej dotarła, na jej spotkanie przybyło kilku portugalskich parlamentarzystów i burmistrz. Zabrakło prezydenta Marcelo Rebelo de Sousy, który swoją nieobecność wytłumaczył niechęcią do „odcinania kuponów” od popularności Thunberg (!).
Nie tylko „El Confidential” odnosi się z dystansem do wizyty Grety w Madrycie. Carlos Herrera, dziennikarz radia Cope:
„Dużo jest głosicieli apokalipsy, inkwizytorów takich jak Greta. Wielu z nich nawet nie wie, o czym mówi (…). Ta dziewczynka, wyczekiwany Mesjasz, już do nas płynie w papierowej łódeczce. Zobaczycie, że przybędzie tu i powie, że jej skradziono dzieciństwo (…), a większość przedstawicieli ONZ niczym głupcy będzie ją oklaskiwało „
- oświadczył. Dziennikarz telewizyjny Frank Cuesta krytykuje hipokryzję osób, które zorganizowały podróż katamaranem przez Atlantyk :
„Ona zawsze jest w łodzi, która nie używa paliwa. Ma jednak dla bezpieczeństwa ze swojej jednej i drugiej strony dwie inne łodzie, a także helikopter”.
Wbrew przypuszczeniom Carlosa Herrery Greta już nie mówi o skradzionym dzieciństwie, jej przekaz staje się coraz bardziej radykalny. W opublikowanym w tym miesiącu manifeście, pod którym widnieją także podpisy dwóch innych aktywistek, Luis Neubauer i Angeli Valenzueli, czytamy:
„Kryzys klimatyczny dotyczy nie tylko środowiska. To kryzys praw człowieka, sprawiedliwości i woli politycznej. Systemy ucisku takie jak kolonializm, rasizm i patriarchalizm stworzyły go i podsyciły. Musimy je rozmontować”.
Człowiek roku i dzieci świata
Kilka dni temu amerykański tygodnik Time” ogłosił Gretę Thunberg Człowiekiem Roku. Na liście laureatów tego wyróżnienia widnieją m.in. nazwiska takich osobistości jak Angela Merkel, Donald Trump, papież Franciszek, Mark Zuckenberg, Barack Obama, Bil i Melinda Gates („Dobrzy Samarytanie”) oraz organizacje – „Strażnicy” (szykanowani i zamordowani dziennikarze), kobiety, które zapoczątkowały akcję Me Too, Walczący z Ebolą (osoby zaangażowane w walkę z epidemią wirusa Ebola w Afryce Zachodniej).
W głosowaniu internautów (27 mln głosów) Greta Thunberg zajęła piąte miejsce. Wygrali protestujący z Hongkongu (30% głosów). „Time” na swojej stronie internetowej tłumaczy, że głównym kryterium wyboru człowieka roku jest jego „wpływ na świat” i stąd w tym roku tytuł ten przyznali Grecie Thunberg. „Typki z Hongkongu nie wykupili reklam za miliony dolarów. Taka sytuacja”— skomentował całą sprawę dziennikarz Rafał Otoka-Frąckiewicz. Dzisiaj nie ma już dziewczynek z zapałkami, które by zamarzały na śmierć w zaułkach bogatych, europejskich miast. Są natomiast dzieci pracujące niewolniczo na polach Ameryki Południowej czy w filiach zakładów wielkich światowych koncernów w Azji i Afryce. Być może niektóre z tych koncernów są bardzo zaangażowane w walkę ze zmianami klimatycznymi, które „zabierają dzieciom dzieciństwo”. Tylko kto upomni się o dzieciństwo dzieci z pól Gwatemali i tych szyjących w piwnicach azjatyckich zaułków przez kilkanaście godzin dziennie za marne pieniądze i zepsute pożywienie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/477826-greta-thunberg-nie-jest-bohaterka-bajki-andersena