To nie jest do końca dramat dla liberałów i lewicy. Oczywiście trudno im przełknąć, że od dziś Donald Trump znalazł sobie prawdopodobnie nowego partnera do rozbijania skorupy, jaką liberalna arystokracja mozolnie budowała zarówno w USA jak i UE.
Ta umowa może być potencjalnie znacznie większa i bardziej lukratywna niż jakakolwiek umowa, która mogłaby zostać zawarta z UE. Brawo Boris!
— napisał po wyborczym triumfie Borisa Johnsona i brytyjskiej prawicy Trump. Oczywiście na Twitterze. Bez ścieżki dyplomatycznej.
Już widzę te przerażone twarze brukselskiego establishmentu. Twarze liberalnych arystokratów, dających sobie prawo do rządzenia Europejczykami ponad procedurami demokratycznymi, w komisjach za którymi stoją coraz bardziej zawiłe biurokratyczne przepisy. Oni rzeczywiście są przerażeni sojuszem dwóch ekscentrycznych ( oni używają oczywiście języka o wiele ostrzejszego) blondynów z „niewyparzonymi gębami”.
Dlaczego w takim w razie napisałem na początku tekstu, że nie jest to do końca dla nich dramat? Ano dlatego, że gdyby nie mieli bogeymana jak Johnson i Trump, musieliby sobie takie upiory wymyśleć. Łatwo będzie teraz budować propagandę przeciwko każdym próbom buntu wymierzonego w brukselskich eurokratów, oderwanych coraz bardziej od rzeczywistości. Będzie łatwo pokazać kolejne ekscentryczne wypowiedzi Johnsona, jego zdjęcia z Trumpem i robić satyryczne programy. Ba, każdy dziennikarz kochający rwać szaty z powodu łamania kolejnych szczebelków politpoprawności, będzie miał wyrobioną wierszówkę przez wypowiedzi Borisa Johnsona i ich pompowania przez prezydenta USA.
Kolejne okładki gazet i popkulturowe produkty będą żerować na zabawnych blond fryzurach Trumpa i Johnsona, a politycy i analitycy będą pytać: serio chcecie takiego koszmaru? Nieważne, że Brytyjczycy dając Johnsonowi największe poparcie od czasów Margaret Thatcher powiedzieli, że właśnie takiego przywódcy chcą. Nieważne, że Trump mimo zmasowanego ataku i prób obalenia go impeachmentem wciąż cieszy się sporym poparciem i prawdopodobnie rozjedzie Demokratę w wyborach 2020.
Ważne, że oni, liberalna arystokracja mająca oczy przykryte już tak wielką warstwą pudru, mogą czuć wyższość wobec „zarażonego populizmem ludu”. Pod tym względem dobre nastroje ich nie opuszczą. Tylko jaka będzie tego konsekwencja?
Ps. Dla tych, którzy lubią wrzucać wszystkich do szufladek- uważam, że Brexit jest dla Polski fatalną informacją i wolałbym, by Brytyjczycy zmieniali Unię od środka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/477507-teraz-eurokraci-beda-mowic-albo-my-albo-oni