Wybory w Wielkiej Brytanii wygrał Boris Johnson - polityk wyrazisty, w pewien sposób nawet charyzmatyczny. Nie bez wad, czasem irytujący, ale jednak jakiś. Pokonał zresztą polityka także bardzo kontrastowo skrojonego, choć dla kraju niebezpiecznego, bo lider Partii Pracy Jeremy Corbyn proponował w istocie daleko idący eksperyment społeczny na miarę reform tuż powojennych, włącznie z nacjonalizacją kilku dziedzin i olbrzymimi wydatkami na „inwestycje”. Tu warto zaznaczyć, że sam Corbyn patrzył na Brexit co najmniej przychylnie, choć nie zawsze o tym mówił. Dla niego Bruksela to kapitalistyczny łańcuch, który uniemożliwia Brytyjczykom zbudowanie prawdziwego socjalizmu.
Ale największym zwycięzcą tych wyborów jest demokracja, ta wyrażona w referendum na temat członkostwa w Unii Europejskiej. Tak, z punktu widzenia Polski lepiej by było, gdyby Brytyjczycy pozostali we wspólnocie. Tak, ich odejście sprawia, że jesteśmy jeszcze słabsi w relacji do Niemiec. Ale jednocześnie, gdy widziało się to, co lewicowo-liberalny establishment wyprawiał, by zatrzymać Brexit, to nie można było mieć wątpliwości, że stawką jest w istocie wyższa niż tylko członkostwo w Unii. Nie cofnięto się przed niczym: ani przed kampanią straszenia konsekwencjami wyjścia, ani przed manipulacją prawem, ani - skąd to znamy? - przed sięganiem po pomoc sądów, które nagle ponownie interpretowały odwieczne wręcz zwyczaje. Było też mobilizowanie ulicy i silna presja zagraniczna. Bruksela oczywiście też nie pomagała, choć wystarczyłyby niewielkie ustępstwa, by przełamać pat w parlamencie. Chciała pokazać innym państwom, czym się kończy próba opuszczenia „klubu”.
Skala zwycięstwa Johnsona - a wszystko wskazuje, że wygra on naprawdę wysoko - jest mocną odpowiedzią Brytyjczyków na te manipulacje. Wynika rzecz jasna również z przyczyn indywidualnych, ale jej historyczny sens jest jednoznaczny: przegłosowaliśmy Brexit, to go zrealizujmy. Szef Torysów poszedł na wybory właśnie z tym hasłem: Get Brexit Done.
Głosując masowo na partię konserwatywną, Brytyjczycy pokazali, że poważnie traktują swoją demokrację. To ważna lekcja dla całego świata zachodniego w czasach, gdy różnego rodzaju elity - prawnicze, biznesowe, medialne - mają coraz więcej pogardy dla woli ludu, rzekomo stanowiącej podstawę systemu. Gdy wola idzie w kierunku, którego nie akceptują, rozpętują piekło: w Stanach Zjednoczonych, w Polsce, na Węgrzech, we Włoszech. Wszędzie te same straszaki, wszędzie ta sama panika moralna, zawsze także potężna presji i wymyślne szantaże.
Często to działa, ale w Wielkiej Brytanii nie zadziałało. Bo Brytyjczycy są jednak z nieco innej gliny. Wyszli z Unii także dlatego, że nie chcieli, by anonimowi unijni urzędnicy bez legitymacji demokratycznej stanowili prawo, którego ma regulować ich życie. Teraz podtrzymali tę decyzję, bo dobrze wyczuli, że jej cofnięcie być może coś ułatwi na krótszą metę, ale na dłuższą będzie oznaczało koniec systemu, który tak wspaniale sprawdzał się przez wieki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/477480-piekna-odpowiedz-brytyjczykow-na-manipulacje-i-sztuczki