Decyzja o karze dla Moskwy za sportowe szachrajstwa uprawiane przez lata nieco potrząsnęła opinią publiczną, ale szoku nie ma. Wszak od dawien dawna fachowcy, a wraz z nim środowisko sportu miało jasność w tej sprawie.
Sport jest systematycznie niszczony przez niedozwolone praktyki lekarsko – farmaceutyczne, rekordy i medale wpadają bardzo często w ręce oszustów, a ci tkwią w brudnych łapach wszelkiego rodzaju „menedżerów”, dysponujących ogromnymi funduszami. Moskwa nie jest jedyną stolicą czyniącą ze sportowej rywalizacji wielkie manewry oszustów, ale niewątpliwie kroczy w ścisłej czołówce ich marszu. I zamieszane są w te obrzydliwości nie tylko trenerzy, działacze, zawodnicy i wszelkie sztaby medyczne i farmakologiczne. Tam prym wiodą także służby specjalne, a jeśli i one, to kto uwierzy, że bez udziału najwyższych władz? Na Kremlu nie wiedzą, co czynią służby?
Agencja antydopingowa zrobiła swoje i przedstawiła decyzje. Lecz Rosja czyni moralne spustoszenie także na wszelkich innych międzynarodowych przestrzeniach. Obiecując, przepłacając, organizując, korumpując i demoralizując wszystkich, którzy przeciwstawiają się ich wizji świata. Co się stało po napaści na Gruzję? Nic. Na Ukrainę? Podobnie, bo przecież trudno zbyt poważnie traktować wszelkie kary, wśród których brak możliwości przekraczania zachodnich granic przez iluś tam kapciowych władcy Kremla należą do najbardziej dotkliwych. Wszelkie rozróby tzw. zielonych są finansowane przez wiadomo kogo. Były niemiecki kanclerz tańczy przed Putinem, jak pijany Ławrientij i jego kumple przed triumfującym Józefem Wissarionowiczem. Tyle, że za wynagrodzenie niemieszczące się nie tylko w wyobraźni rosyjskiego obywatela, ale nawet w sejfach Donalda z Sopotu. Czy ktoś uwierzy, że Schroeder nie kombinował z Kremlem jeszcze będąc na kanclerskim urzędzie? Ten ktoś musiałby być pozbawiony rozumu. A co robi teraz niejaki Macron? Próbuje rozwalić, a przynajmniej bardzo osłabić NATO.
Ot, tak, dla zdobycia rozgłosu i poklasku oszalałych lewaków? Kreml wbija kliny w NATO, Unię i gdzie tylko zechce. Wszędzie ma swoich ludzi, a ci są świetnie opłacani i opłacają innych. Podobnie, jak było w sportowym światku, w którym rządzili oszuści. Wszak o tych wstrętnych praktykach dobrze wiedziano przydzielając Rosji organizację najważniejszych sportowych zawodów, łącznie z olimpiadą. Szef Komitetu Olimpijskiego, pochodzący z Niemiec wygłaszał płomienne przemówienie podczas otwarcia Igrzysk w Soczi, a na zapleczu szykowano mikstury i uruchamiano wszelkie manewry maskujące. Kibice o tym mówili głośno, ale główny kibic, w randze szefa MKOl, nie miał o tym pojęcia. Przecież on ze zwykłymi kibicami nie rozmawiał. A rozgarnięcie najwyższego urzędnika w ruchu olimpijskim? Nie wymagajmy zbyt dużo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/477011-moskwa-wszedzie-oszukuje-takze-w-sporcie