Polityk z Quebecu Luc Ferrandez zasugerował, że eutanazję powinno się rozszerzyć na tych, którzy nie chcą już obciążać społeczeństwa swą osobą. Na jego post odpowiedział niepełnosprawny mężczyzna: „W kwestii finansowej. Mamy system ubezpieczenia zdrowotnego na wypadek choroby. Dlaczego nie mielibyśmy mieć ubezpieczenia zdrowotnego na wypadek niepełnosprawności? Są rozwiązania oprócz ‘ostatecznego rozwiązania’”.
We wpisie umieszczonym na Facebooku były burmistrz Plateau Mont-Royal stwierdził:
W celu pogłębienia dyskusji na temat pomocy w śmierci; jak daleko możemy rozszerzyć prawo do samostanowienia? Czy moglibyśmy, z powodów środowiskowych, społecznych i gospodarczych, zdecydować, że chcemy poddać się wspomaganej śmierci, aby nie stanowić brzemienia dla naszej rodziny i społeczeństwa (np. w przypadku, gdy stracimy większość naszych zdolności poznawczych I motorycznych - w wyniku na przykład niewydolności sercowo-naczyniowej). Kwestią nie powinno być zatem cierpienie czy nieświadomość, ale ciężar. Na razie nie tylko prawo nie uznaje tej możliwości, ani nie jest podejmowana dyskusja mająca na celu jej rozpatrzenie. Nigdzie na świecie
Czy stawianie takich pytań jest niemoralne?
— indagował.
Zadałem sobie pytanie. Czy chciałbym wydać setki tysięcy dolarów na utrzymywanie mnie przy życiu, gdybym nie miał świadomości, co mnie otacza; czy chciałbym zmusić mojego syna do odwiedzania mnie; czy chciałbym mu zostawić decyzję lub pozwolić personelowi, aby ją podjął. Myślę, że chciałbym sam podjąć tę decyzję
— oświadczył.
Na post odpowiedział niepełnosprawny Jonathan Marchand.
Dobre pytanie, Panie Ferrandez
— napisał.
Kwestia „brzemię” została już omawiana dawno temu, gdy pomysł eutanazji dla osób niepełnosprawnych został wprowadzony. Właściwie, to było pytanie kluczowe. W tym czasie mówiliśmy o „darmozjadach” i ”życiu niegodnym życia”. Zrobiono postępy, które były ekonomicznie korzystne, aby pozbyć się tzw. niepotrzebnych. Nie ukrywano się z tym. Ale dzisiaj, promotorzy eutanazji lub samobójstwa w asyście lekarza nie odnoszą się do tego punktu widzenia, ponieważ okazało się to niemoralne i prowadziło do okrucieństwa
— wyjaśniał.
Ale to pytanie „stać się ciężarem” jest kluczowe dla stanu osób niepełnosprawnych. Rzeczywiście, większość z nich chce umrzeć, bo oni: nie chcą stać się ciężarem, boją się, że nie będą już w stanie wykonywać czynności, jakie chcieliby wykonywać, boją się utraty godności, jeśli potrzebują pomocy w swoich osobistych potrzebach
— wyliczał, podkreślając, iż 75 proc. ludzi domaga się eutanazji z tych powodów.
To często nie jest kwestia bólu fizycznego (lub strach przed nią)
— zaznaczył.
Mam ciężką niepełnosprawność. Doświadczenie moje i moich koleżanek głównie polega na tym, że musimy cierpieć nie tyle z powodu naszej niepełnosprawności, ile z powodu braku pomocy rekompensującej naszą niepełnosprawność
— zauważył.
Boli mnie to, że jestem skazany na życie do końca życia w ośrodku dla niepełnosprawnych, ponieważ państwo woli finansować w miliardach dolarów instytucje, które są prawdziwymi więzieniami medycznymi dla nas, zamiast finansować rozwiązania, które pozwalają nam żyć we wspólnocie, uczestniczyć w społeczeństwie i mu pomagać. Dziś osoby niepełnosprawne w Quebecu żyją w znacznym stopniu w systemie segregacji
— skonstatował nie bez smutku Marchand.
W końcu, w jakim społeczeństwie chcemy żyć? Czy w społeczeństwie, które pomaga, jest inkluzywne i solidarne, czy w społeczeństwie, w którym niektórzy są uważani za zbędnych? Około 25 proc. populacji cierpi na jakąś niepełnosprawność. A jeśli liczyć na wszystkich, którzy cierpią z powodu niepełnosprawności (bliskich itp. ) to ponad 50 proc. populacji
— wyliczył.
W kwestii finansowej. Mamy system ubezpieczenia zdrowotnego na wypadek choroby. Dlaczego nie mielibyśmy mieć ubezpieczenia zdrowotnego na wypadek niepełnosprawności?
— pytał niekoniecznie retorycznie.
Są inne rozwiązania oprócz „ostatecznego rozwiązania”. Ale zdecydowana większość uważa, że lepiej umrzeć niż mieć niepełnosprawność. Osobiście, to nie jest moje doświadczenie i nie jest to doświadczenie większości osób niepełnosprawnych. Nasze życie jest warte życia
— konkludował.
Na tą odpowiedź polityk nie miał już nic do powiedzenia – nie odpisał. Ale czy zmienił swoje poglądy?
Faktem jest, że politycy - w szczególności na Zachodzie - bardzo chętnie mówią o eutanazji w różnych kontekstach, a zdecydowanie mniej angażują się w szukanie rozwiązań, które nie prowadziłyby do odbierania najcenniejszego daru, jaki otrzymał człowiek - życia.
aw/Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/476254-bezduszny-polityk-vs-niepelnosprawny-starcie-o-eutanazje