Tydzień temu pod ambasadę Rosji w Pradze zajechał traktor. Wysiadł z niego burmistrz stołecznej dzielnicy Řeporyje Pavel Novotný, by na ręce ambasadora wręczyć list do Władimira Putina. Pismo, które zawierało dość bezceremonialne słowa, wywołało sensację w całym kraju.
Cała historia zaczęła się od pomnika sowieckiego marszałka Iwana Koniewa, który odsłonięto w czeskiej stolicy w 1980 roku. Miał on upamiętniać wyzwoliciela miasta spod okupacji niemieckiej. Po upadku komunizmu, gdy usuwano symbole starego systemu z przestrzeni publicznej, figurę rosyjskiego dowódcy pozostawiono w spokoju. Z czasem jednak, gdy ujawniono jego rolę w tłumieniu powstania na Węgrzech w 1956 roku oraz budowie muru berlińskiego w 1961 roku, niechęć prażan do Koniewa zaczęła rosnąć. Dochodziło do częstego oblewania monumentu czerwoną farbą przez nieznanych sprawców. W końcu we wrześniu tego roku władze dzielnicy Praga 6 podjęły decyzję o usunięciu posągu.
Wkrótce potem Pavel Novotný, burmistrz innej praskiej dzielnicy – Řeporyje, wystąpił z inicjatywą, by na swym terenie postawić pomnik upamiętniający innych wyzwolicieli miasta. Zaproponował, by postawić tam monument poświęcony żołnierzom Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej (ROA), czyli formacji stworzonej przez generała Andrieja Własowa i walczącej od 1942 roku u boku Niemców przeciw Sowietom. Gdy 5 maja 1945 roku w Pradze wybuchło powstanie miejscowej ludności przeciw niemieckim okupantom, w mieście i jego okolicach stacjonowało około 18 tysięcy „własowców”, czyli żołnierzy 600 Dywizji Piechoty ROA pod wodzą generała Siergieja Buniaczenki. Przyłączyli się oni do powstańców i rozpoczęli walkę z Niemcami. Śmierć poniosło wówczas około 300 Rosjan. Sami „własowcy” już po wojnie zostali wydani przez Amerykanów w ręce Sowietów, zaś Buniaczenkę skazano na śmierć i stracono w 1946 roku.
Oba pomysły czeskich samorządowców wywołały protesty ambasady rosyjskiej oraz wzburzenie w moskiewskich mediach. Państwowa telewizja rosyjska wyemitowała materiał, w którym pomylono burmistrza dzielnicy Praga 6 Ondřeja Kolářa z partii TOP 09 z burmistrzem dzielnicy Řeporyje Pavlem Novotným z Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Pokazano reportaż, z którego wynikało, że pomnik żołnierzy Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej stanie na miejscu zdemontowanego pomnika marszałka Koniewa. Czechom zarzucono przy tym fałszowanie historii.
Wzburzony tą manipulacją Pavel Novotný w dość oryginalny sposób dostarczył list adresowany do Władimira Putina. W swym piśmie nazwał marszałka Koniewa „jednym z najgorszych dowódców w najnowszej historii waszego państwa”. Zapewnił, że jeśli armia rosyjska pod wodzą generała Siergieja Szojgu zdecyduje się uderzyć na Řeporyje, wówczas napotka dzielny opór podlegającej rejonowemu staroście jednostki straży pożarnej.
Novotný dodał, że nie jest rusofobem i podziwia dzielnych Rosjan, np. żołnierzy ROA, którzy „polegli tu śmiercią walecznych”, ratując Czechów i starając się „odkupić swoje grzechy”. Wyraził podziw dla owych ludzi, którzy „przeciwstawili się bolszewizmowi i rzucili wyzwanie Stalinowi, największemu masowemu ludobójcy wszystkich czasów, wyznającemu straszliwą ideologię, która unicestwiła więcej ludzi niż nazizm”.
Na koniec Novotný zapewnił Putina, że nikt nie będzie mówił Czechom, jakie pomniki mają stawiać w swoim własnym kraju. Przypomniał mu też, granice Rosji kończą się tam, gdzie zaczynają się granice innych państw. Aluzja do Gruzji i Ukrainy aż nadto czytelna…
Nikt chyba jeszcze nie pisał w taki sposób do prezydenta Rosji jak praski samorządowiec. Nic więc dziwnego, że dawno już żadne posiedzenie rady dzielnicowej w Czechach nie wywoływało tak dużego zainteresowania w kraju jak to, które odbędzie się 16 grudnia w Řeporyjach. Poświęcone będzie sprawie budowy pomnika żołnierzy ROA. Wiele wskazuje na to, że posąg jednak powstanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/476166-putin-jeszcze-nigdy-nie-otrzymal-tak-ostrego-listu