Dzisiejszy pochówek bohaterów powstania styczniowego na cmentarzu na Starej Rossie w Wilnie wywołał falę niezadowolenia w rosyjskich mediach. Chodzi o uroczyste pożegnanie Wincentego Konstantego Kalinowskiego, Zygmunta Sierakowskiego oraz ich osiemnastu towarzyszy broni straconych w latach 1863-1864 roku na Rynku Łukiskim w Wilnie i pogrzebanych w nieznanym miejscu. Władze carskie bały się, że groby powstańców mogą stać się miejscem pamięci dla tych, którzy marzyli o wskrzeszeniu Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
CZYTAJ WIĘCEJ: Przywódcy i uczestnicy powstania styczniowego pochowani w Wilnie. Prezydent Duda: „Upamiętniamy dziś naszych bohaterów”
W 2017 roku podczas prac archeologicznych na wileńskiej górze Gedymina przypadkowo natknięto się na niezidentyfikowane szczątki ludzkie. Z czasem udało się ustalić ich tożsamość. Okazało się, że należały one do przywódców powstania styczniowego w Wielkim Księstwie Litewskim. Władze Polski i Litwy, uznając ich za swych narodowych bohaterów, postanowiły zorganizować im uroczysty pochówek z udziałem prezydentów i premierów obu państw.
W rosyjskich mediach wydarzenie to zostało albo zignorowane, albo opatrzone krytycznymi komentarzami. W dominującej tam historiografii powstanie styczniowe przedstawiane jest bowiem najczęściej jako „bunt w Kraju Północno-Zachodnim Imperium Rosyjskiego”, zaś Kalinowski jawi się jako „koordynator polskich szlacheckich formacji bandyckich na terytorium Białorusi Zachodniej”. Podkreśla się, że został słusznie skazany na śmierć jako „winny organizowania zaplanowanych mordów na rosyjskich (białoruskich) chłopach oraz prawosławnym duchowieństwie”.
Stronę rosyjską najbardziej obruszył jednak udział w całym przedsięwzięciu władz białoruskich. Na pogrzeb przyjechała bowiem z Mińska oficjalna delegacja na czele z wicepremierem Iharem Pietryszenką. Okazało się, że Białoruś – obok Polski i Litwy – także uznaje Wincentego Konstantego Kalinowskiego za swojego bohatera narodowego, odwołując się w ten sposób do wspólnego dziedzictwa wielonarodowej i wieloreligijnej Rzeczypospolitej. Białoruskie koleje uruchomiły nawet dodatkowe połączenia z Mińska do Wilna, aby wszyscy chętni mogli dotrzeć na uroczystości.
Okazało się też, że bez pomocy Białorusinów mogłoby w ogóle nie dojść do uroczystego pogrzebu, ponieważ kluczowa była identyfikacja genetyczna odnalezionych szczątków. Żeby upewnić się, czy któreś z ciał należało do Kalinowskiego, trzeba było porównać pobrany z nich materiał genetyczny z DNA kogoś z rodziny straconego przywódcy. Istniała tylko jedna możliwość, by tego dokonać: przeprowadzić ekshumację ciała Wiktora Kalinowskiego (brata Wincentego Konstantego) pochowanego na cmentarzu w Swisłoczy w obwodzie grodzieńskim na Białorusi. Do tego potrzebna była zgoda samego Aleksandra Łukaszenki i ten taką zgodę wydał.
Rosyjskie media skrytykowały tę decyzję. Jeden z publicystów oburzał się, jak to możliwe, że „przez kilka lat państwowe organy Białorusi bez zgody białoruskich podatników wydawały środki z budżetu na prace mające na celu identyfikację jakichś szczątków w sąsiednim państwie”.
Co ciekawe, sam Łukaszenka wypowiedział się o Kalinowskim następująco:
On działał na naszym terytorium, był naszym człowiekiem, jeśli chcecie, obywatelem. To był człowiek naszego państwa i temu nie da się zaprzeczyć.
Oczywista nieścisłość historyczna tej wypowiedzi wywołała jeszcze większe oburzenie w Rosji. Największe niezadowolenie budzi jednak coś innego: odwoływanie się Polaków, Litwinów i Białorusinów do wspólnego dziedzictwa historycznego. Do spuścizny ideowej, która – jak w przypadku powstańców styczniowych – budowana była w opozycji do rosyjskiego despotyzmu. To musi niepokoić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/474253-rosjanie-niezadowoleni-z-powodu-pogrzebu-bohaterow-powstania