„Parlament Europejski krytykuje kryminalizację edukacji seksualnej w Polsce”, brzmi tytuł unijnego, różnojęzycznego portalu Euractiv. Nie, żeby sami sobie wymyślili, tekst powstał we współpracy z „medialnymi partnerami” z Niemieckiej Fali, w oryginale Deutsche Welle. Na czym się oparła „fala”…?
Oczywiście jest kilka „autorytatywnych” postaci, nie tylko z Polski, które mają potwierdzać, co też w Polsce procedują ci katoreżimowcy, po raz wtórny wybrani z absolutną większością w Sejmie. Już pierwsze zdanie tej „relacji” we współpracy objaśnia, jak w tytule, żeby wbiło się w pamięć czytelników, o co chodzi - niech nikt nie ma już wątpliwości, gdyby je jeszcze miał:
„Polska inicjatywa ustawodawcza z surowymi surowymi wymogami w zakresie edukacji seksualnej ostro skrytykowana przez Parlament Europejski. Zgodnie z planami, nauczyciele mogliby być skazywani na trzy lata pozbawienia wolności”,
— stoi jak wół. A w tekście, że czujny „europarlament zażądał zastopowania polskiej inicjatywy ustawodawczej na rzecz zakazu edukacji seksualnej w szkołach, że ustawa jest jakoby „wymierzona w seksualne uświadamianie nieletnich >pod płaszczykiem zapobiegania pedofilii<”, co odkryli dociekliwi współpracownicy, i tylko w Brukseli i Strasburgu jest nadzieja. Bo wytyczne europosłów dla rządzących w Polsce uchwaliła „szeroka większość” europosłów.
I dalej, zgodnie z zasadą od ogółu do szczegółu, następuje odredakcyjne naświetlenie kwestii, czyli bez nazwisk autorów tych publikacji, że: „Posłowie obawiają się dalszej stygmatyzacji homo- i transseksualnych ludzi w Polsce”, że ustawę zainicjował katofundamentalistyczny sojusz przeciwników aborcji pod nazwą „Stop pedofilii”, a… „plany tej reformy wspiera rządowa, narodowo-konserwatywna partia”.
Temat został więc podjęty w europarlamencie ponieważ polski parlament „już w październiku debatował nad tą ustawą”, i - co zaznaczono w owej relacji - „przy znaczącej roli polskich partii opozycyjnych”, a głosowanie nad rezolucja PE poprzedziła w zeszłym miesiącu „emocjonalna debata” (od siebie uzupełnię, również zainicjowana przez polską opozycję).
„Polska konserwatystka Elzbieta Lukaciejwska (tu mój niezbędny dopisek: autorzy sami sobie wystawiają świadectwo o swej rzetelności - nie ma posłanki Lukaciejwskiej, chodzi o Łukacijewską, w kwestii formalnej, z Platformy Obywatelskiej), poskarżyła się, że rząd jej kraju jest głuchy na racjonalne i naukowe argumenty”. I dalej, równie „miarodajna” wypowiedź polityka niemieckich Zielonych Rasmusa Andresena, o tym, że „Polski rząd budzi strach”.
Andresen już wcześniej wzywał UE „do działania”, np. w tekście w dzienniku „Flensburger Tageblatt” pt. „Nienawiść wobec homoseksualistów w Polsce”.
Kim jest Andresen? Ów polityk sam wyznał (do przeczytania na jego stronie w internecie pod partyjną winietą), jak źle się czuł w szkole, w której chłopcy uganiali się za dziewczętami, a jego interesowali koledzy, że jako homoseksualista możliwość bycia sobą odnalazł dopiero wśród Zielonych, gdzie „wielu w moim wieku było homo- i biseksualistami”.
I kolejny dowód, jakiż to terror wobec kochających inaczej panuje w naszym kraju: w połowie października, w proteście przeciw planowanej ustawie wyległo w Polsce na ulice tysiące ludzi” - piszą współpracujący autorzy Euractiv i Deutsche Welle – że Sąd Najwyższy wstępnie uznał, iż „projekt ustawy w obecnej formie nie jest zgodny z misją edukacyjną szkół”, ale PiS planuje „kontynuować prace nad projektem”. Tekst na portalu Deutsche Welle uzupełniają fotografie: sztucznych członków z naciągniętymi nań kondomami i twarzą uczennicy w tle, oraz z demonstracji w Warszawie (tak głosi podpis), z anglojęzycznymi plakatami, trzymanymi przez dziewczynę: „An Orgasm a day keeps the worries away” oraz „Let’s talk about sex”.
Jednym zdaniem, jest źle, a może być jeszcze gorzej. „Nie zmieniam majtek żeby nie patrzyć”, „Lepiej w szkole niż z pornosów” itp. hasła - to znów plakatowe ilustracje z demonstracji omówionej w innym tekście DW, a jakże, powielonym przez „opiniotwórczy” Euractiv, pt.: „Do więzienia za edukację seksualną?”, autorstwa Magdaleny Gwozdz-Pallokat (po polsku Gwóźdź-Pallokat).
Kto zacz? Jakiś czas temu niemiecki kanał telewizji MDR, w omówieniu magazynu „Dzisiaj na wschodzie”, opisał ją pod zdjęciem do publikacji „Magda słucha >Maryja<”, jako „naszą autorkę”. Temat? Ogólnie rzecz biorąc, o rozgłośni będącej – jej zdaniem - tubą i rzecznikiem wyborczym rządu PiS, robiącej ludziom wodę z mózgów, bo ważniejszy był dla tego radia własny jubileusz niż wybory prezydenckie w Austrii i referendum we Włoszech. Pani „Gwozdz” była też przez rok współprowadzącą zdjętego z anteny, programu informacyjnego „24 godziny” telewizji Nova.
Jak wynika z medialnych doniesień z- i o naszym kraju, mamy dwie Polski, w której na śmierć i życie walczą dwie siły: omszałych, zardzewiałych wsteczników, ciągnących nasz kraj w „jesień średniowiecza” (to jeden z śródtytułów z Deutsche Welle), oraz tych „nowoczesnych”.
„Wraz z moim ugrupowaniem zawsze będziemy walczyć o to, żeby Polki i Polacy nie musieli żyć w ciemnogrodzie, który próbuje wykreować Kaczyński”,
— to twitterowy wpis rozradowanego z powodu podjęcia przez PE rezolucji przeciw Polsce, współautor tego dokumentu, europoseł Robert Biedroń. W rezolucji wyrażono „głębokie zaniepokojenie” tym, że ustawa jakoby zmierza do „kryminalizacji rozpowszechniania edukacji seksualnej wśród nieletnich” i zagraża zwłaszcza edukatorom seksualnym karą „więzienia za nauczanie o ludzkiej seksualności, zdrowiu i życiu intymnym”.
Biedroń wraz z innymi głosującymi, głęboko zaniepokojonymi, przeżywają dziś zbiorowy „orgazm” - w świat poszedł kolejny przekaz o katoreżimie rządu PiS… A na poważnie: wobec jawnej już ideologizacji europarlamentu i niedopuszczalnej, na dodatek opartej na kłamstwach ingerencji w wewnętrzne sprawy państw członkowskich UE, stary/nowy gabinet premiera Mateusza Morawieckiego czeka w bieżącej kadencji istna wojna z usiłującymi zacisnąć na naszym kraju tęczową pętlę…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/473436-w-swiat-poszedl-kolejny-przekaz-o-katorezimie-rzadu-pis