Wczoraj w trybie obiegowym szefowie rządów krajów Unii Europejskiej (UE-27) zgodzili się aby przedłużyć Brexit do końca stycznia przyszłego roku, choć może on mieć miejsce także wcześniej tj. 1 grudnia tego roku albo 1 stycznia przyszłego roku.
Jeden z tych dwóch wcześniejszych terminów może wejść w życie jeżeli do tego czasu UE-27 i W. Brytania ratyfikują umowę o wyjściu W. Brytanii z UE, zmienioną w wyniku negocjacji z rządem Borisa Johnsona.
W dokumencie przedłużającym Brexit znalazł się ważny zapis forsowany przez prezydenta Macrona, „że przedłużenie wyklucza jakiekolwiek otwieranie porozumienia o wyjściu W. Brytanii z UE”.
Być może w tym dodatkowym czasie na wyjście W. Brytanii z UE ten kraj czekają przedterminowe wybory parlamentarne, do których przez premier Johnson, jeżeli by do nich doszło, to jak wskazują sondaże partia konserwatywna je wygra i będzie miała większość w Izbie Gmin a to oznacza wręcz gwarancję Brexitu.
Przypomnijmy, że 22 października Izba Gmin wynikiem 329 głosów za i 299 głosów przeciw zaaprobowała nową wersję porozumienia pomiędzy UE-27 i W. Brytanią o wyjściu tego kraju z Unii Europejskiej ale jednocześnie zablokowała prace nad harmonogramem pozwalającym na dotrzymanie terminu wyjścia z końcem tego miesiąca.
To drugie głosowanie nad wnioskiem rządu Borisa Johnsona aby prace te w Izbie Gmin zakończyć do czwartku i przekazać projekty do Izby Lordów (która miała pracować w sobotę i niedzielę) został odrzucony w głosowaniu 322 do 308.
W tej sytuacji wysłany został wniosek brytyjskiego rządu o przedłużenie terminu Brexitu, choć był on dosyć oryginalny, nie było na nim podpisu Borisa Johnsona, podpis ten znalazł się natomiast na liście, który towarzyszył wnioskowi i zawierał między innymi stwierdzenie, że przedłużenie tego terminu przyniesie negatywne skutki dla obydwu umawiających się stron.
Przypomnijmy także, że na początku października premier W. Brytanii Boris Johnson przedstawił nowe propozycje w sprawie tzw. tzw. irlandzkiego backstopu czyli rozwiązania przyjętego przez jego poprzedniczkę w „umowie rozwodowej” z UE i od tego momentu rozpoczęły się intensywne negocjacje pomiędzy negocjatorami unijnymi i brytyjskimi.
To był zasadniczy punkt sporny pomiędzy UE, a W. Brytanią, według dotychczasowych zapisów pozostawanie Irlandii Północnej w unii celnej z UE, oznaczałoby, że całe terytorium W. Brytanii byłoby nią objęte.
A to oznaczałoby, że W. Brytania nie mogłaby zawierać samodzielnie umów handlowych z krajami trzecimi, a takie umowy właśnie mają być remedium na ewentualne problemy gospodarcze wynikające z wyjścia z UE.
Premier Johnson zaproponował aby Irlandia Północna pozostała w unii celnej z UE w okresie przejściowym do końca 2020 roku, a o ewentualnym przedłużeniu tego stanu rzeczy będzie decydował Parlament tego kraju.
Johnson zaproponował także powstanie granicy na Morzu Irlandzkim, co oznaczałoby, że towary z Irlandii Północnej byłyby objęte regulacjami unijnymi, a towary z W. Brytanii już nie i to już od momentu wyjścia tego kraju z UE.
Po zakończeniu przewidzianego w umowie okresu przejściowego powstanie granica pomiędzy Irlandią, a Irlandią Północną przy czym jej przekraczanie będzie maksymalnie uproszczone.
Na granicy nie będzie żadnej fizycznej infrastruktury, a odprawy celne będą realizowane w systemie elektronicznym, tylko nieznaczna część fizycznie ale wtedy w punkcie wysyłki lub odbioru towaru.
W sytuacji gdyby Borisowi Johnsonowi udało się przeforsować w Izbie Gmin przedterminowe wybory, to w ten sposób odbuduje nadwątloną reputację partii konserwatywnej, a to z kolei pozwoli mu na taką wygraną, że będzie w stanie utworzyć stabilną większość w Parlamencie i w konsekwencji stabilny rząd, który w sposób uporządkowany ostatecznie wyprowadzi W. Brytanię z UE.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/470560-szefowie-rzadow-zgodzili-sie-na-przedluzenie-brexitu