Turcy w Syrii podejmują prewencyjne działania neutralizujące jakiekolwiek ruchy autonomiczne Kurdów. Prędzej czy później odwróci się to przeciwko Ankarze.
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Ryszard Żółtaniecki, socjolog i dyplomata.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szef NATO i Tusk wzywają Turcję do powściągliwości: Działania w Syrii mogą doprowadzić do katastrofy humanitarnej
wPolityce.pl: Kilka dni temu Turcja rozpoczęła inwazję na północną Syrię zamieszkałą m.in. przez Kurdów, którzy pokonali Państwo Islamskie. Rząd w Ankarze twierdzi, że oczyszcza teren z terrorystów, żeby osiedlić tam syryjskich uchodźców. Tak w telegraficznym skrócie wygląda sytuacja w tamtej części świata. Co dzieje się w północnej Syrii?
Dr Ryszard Żółtaniecki: To bardzo skomplikowana sprawa. Nie jest do końca jasne, jakie są w tej chwili motywacje prezydenta Erdogana i Turcji. Większość narodów ma swoje paranoje. Paranoją Turków są Kurdowie. Każdy przejaw jakiejkolwiek autonomii Kurdów czy podejmowanych przez nich kroków w kierunku niezależności w Iranie, Syrii, Iraku czy Turcji będą odbierane histerycznie przez każdy rząd turecki. Nie tylko przez rząd Erdogana. Dla Turcji ISIS w początkach swojego istnienia był korzystny, ponieważ Erdogan zdefiniował Assada jako swojego głównego wroga. To myślenie fałszywe, prowadzące często do katastrofy. Polega ono na tym, że każdy wróg mojego wroga może być moim potencjalnym sojusznikiem. Kosztowało to Turków bardzo wiele. Turcy w Syrii podejmują prewencyjne działania neutralizujące jakiekolwiek ruchy autonomiczne Kurdów. Prędzej czy później odwróci się to przeciwko Ankarze. Obiektywnie Kurdowie są teraz sojusznikiem Turcji. Ale w zrozumieniu tego faktu przeszkadza turecka paranoja. Przez wiele dekad w języku tureckim nie istniało słowo Kurd. Nazywano ich Turkami górskimi. Na poziomie wartości aksjologicznych nie ma żadnej płaszczyzny dla przyszłego kompromisu czy porozumienia między Turcją a Kurdami. Nic nie wskazuje na to, że Turcja się zmieni. A jeżeli się zmieni to tylko na gorsze.
Nie byłoby tego, gdyby wojska amerykańskie nie wycofały się z północnej Syrii?
W tej układance jest wiele elementów. Są też Rosjanie i Irańczycy. Ameryka ma wiele dusz, które występują w pewnej dychotomii. Jest dusza misyjna, która przejawia się w realnych działaniach tym, że wszędzie, gdzie się coś dzieje jadą amerykańscy chłopcy i robią tam porządek, zaprowadzają ład i demokrację. Druga dusza jest izolacjonistyczna, ma to korzenie jeszcze w XIX wieku. Jej podstawą jest przekonanie, że Ameryka to inny świat i inny porządek, więc Amerykanie nie powinni wtrącać się tam, gdzie nie ma swoich konkretnych interesów. W Stanach Zjednoczonych jest okres przedwyborczy i trwa brutalna kampania wyborcza. Przy niej polska kampania wyborcza do parlamentu jest szczytem elegancji. Bardzo niewygodne dla Trumpa w czasie kampanii wyborczej byłoby przyjmowanie czarnych worków z trupami młodych chłopców z Iowa czy z Nebraski. Trump jest inną definicją polityki. Nie było nikogo w ostatnich latach, kto by tak pragmatycznie traktował politykę. Dla niego polityka jest biznesem.
Prezydent Trump jest konsekwentny, nie wplątał Stanów Zjednoczonych w żaden konflikt zbrojny.
A przewidywano to. Niektórzy by się bardzo z tego cieszyli. Jak słynny biografista prezydentów amerykańskich z Warszawy. Nie muszę chyba wymieniać nazwiska, bo wiadomo o kogo chodzi.
Tak…
Mówił, że Trump w przypadku Iranu zblamował się, bo nawet jego zwolennicy wyrażają się o nim z lekceważeniem, za to, że nie zareagował adekwatnie. Ale gdyby zareagował to ta argumentacja byłaby przeciwna. Niezależnie od tego, co Trump zrobi, będzie to złe działanie. Dla demokratycznego Kongresu, dla części demokratycznej Izby Reprezentantów cokolwiek Trump nie zrobi, będzie to złe działanie.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/468072-nasz-wywiad-zoltaniecki-paranoja-turkow-sa-kurdowie