Największe amerykańskie media informują o wywiezieniu do USA agenta CIA, który pracował na Kremlu. Do akcji miało dojść w 2017 roku. „Najprawdopodobniej jest źródłem informacji, że to prezydent Rosji Władimir Putin był odpowiedzialny za decyzję o kampanii dezinformacji i próby wpływania na wybory w Stanach Zjednoczonych” - komentuje w rozmowie z portalem Polskiego Radia 24 Michał Baranowski, ekspert German Marshall Fund of The United States. Z kolei dziennik „Kommiersant” podaje, że może chodzić o Olega Smolenkowa, współpracownika Jurija Uszakowa z czasów, gdy ten ostatni był ambasadorem Rosji w Waszyngtonie. Uszakow jest od 2012 roku doradcą Putina ds. polityki zagranicznej.
Wydaje się, że taka osoba, pracująca na Kremlu, istniała. Był to agent amerykański, który został dwa lata temu ewakuowany z powodu ryzyka bycia ujawnionym. Podkreślmy, że wszystko co wiemy, pochodzi z doniesień prasowych: pisały o tym CNN, ”Washington Post” i ”New York Times”
– podkreśla Baranowski.
Nie jest do końca jasne, jak bardzo wpływowa była to osoba
– zastrzega.
Wydaje się jednak, że ta osoba miała duży dostęp do dokumentów Kremla
– dodaje ekspert.
Jako dowód wskazuje fakt, że informacja o tym, że za próbę ingerencji w kampanię wyborczą w USA należy Putina, została pozyskana właśnie od tego agenta.
Z relacji w mediach wydaje się, że ta osoba przez wiele lat pracowała w aparacie rosyjskim i została wytypowana wcześniej przez Amerykanów
– podkreśla przedstawiciel German Marshall Fund of The United States.
Wygląda to na bardzo spektakularną szpiegowską historię
– dodaje.
Głos w sprawie zabrał sekretarz stanu Mike Pompeo USA.
Wystarczy powiedzieć, że doniesienia na ten temat są błędne
– skomentował enigmatycznie.
Nie było jednak stanowczego zaprzeczenia ze strony Białego Domu. To otwiera drogę do dalszych spekulacji.
Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził w środę, że Oleg Smolenkow, nazywany przez media domniemanym agentem CIA, pracował przez kilka lat w administracji prezydenta Władimira Putina. Dodał, że „nie może potwierdzić”, czy urzędnik ten miał dostęp do dokumentów służb specjalnych.
Pytany o kolejne doniesienia mediów na temat Smolenkowa, rzecznik Kremla ponownie potwierdził, że urzędnik ten pracował w administracji (kancelarii) prezydenta Rosji.
Tak, rzeczywiście został zwolniony i rzeczywiście nie zaliczał się do kategorii wyższych rangą osób urzędowych
— powiedział Pieskow. Kwestię dostępu do dokumentów służb specjalnych skomentował słowami: „tego potwierdzić nie mogę”. Oznajmił także, że nie wie dokładnie, ile lat Smolenkow pracował na Kremlu, ale „kilka lat pracował na pewno”.
Rzecznik Putina skomentował też w środę dymisję doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. W ocenie Kremla obecność jakiejś osoby na stanowisku, bądź też dymisja - nawet jeśli chodzi o urzędnika tak wysokiej rangi - nie może wpłynąć w zasadniczy sposób na wizje amerykańskiej polityki zagranicznej.
Nadal - o czym prezydent Putin mówił nie raz - jesteśmy nastawieni na poszukiwanie wyjścia z tej opłakanej sytuacji, w jakiej znajdują się nasze stosunki dwustronne. Jednak szukać tego wyjścia nie możemy w pojedynkę, to można robić tylko obopólnie. Mamy nadzieję na taką wzajemność i na to, że prędzej czy później zostanie przejawiona taka wola polityczna
— powiedział Pieskow.
gah/polskieradio24.pl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/463495-putin-w-opalach-usa-ewakuowaly-z-rosji-agenta-cia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.