Radio Wolna Europa może wznowić działalność i znów zacząć nadawać audycje w języku węgierskim. Taką informację podał ostatnio „New York Times”. Według redakcji, decyzję w tej sprawie ma podjąć jeszcze we wrześniu Kongres USA. Gdyby do tego doszło, byłby to mocny cios w relacje między Waszyngtonem a Budapesztem. Część amerykańskich kongresmenów chce w ten sposób nadwerężyć dość poprawne stosunki między administracją Donalda Trumpa a rządem Viktora Orbána.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Radio Wolna Europa wznowi nadawanie na Węgrzech. Powód? Zamknięcie węgierskiego rynku mediów na zagraniczne koncerny
Przypomnijmy, że Radio Wolna Europa przestało nadawać audycje po węgiersku w 1993 roku. Oficjalnym powodem wznowienia jego działalności właśnie teraz ma być – jak twierdzą inicjatorzy projektu – niszczenie przez obecne władze w Budapeszcie niezależnych mediów oraz dławienie wolności słowa.
Krok ten – podobnie jak wiele innych działań międzynarodowych wymierzonych w Viktora Orbána – może jednak przynieść rezultaty odwrotne od zamierzonych. Zamiast osłabić władzę Fideszu może ją wzmocnić. Dlaczego?
Po pierwsze: inny jest zupełnie obraz Stanów Zjednoczonych na Węgrzech niż np. w Polsce. Wśród Madziarów nie ma tak mocnych nastrojów, sentymentów i sympatii proamerykańskich jak u nas. Mało tego: jest tam obecny silny antyamerykanizm, który wynika z doświadczeń historycznych. O ile dla Polaków potęgami zaborczymi były Rosja, Niemcy i Austria, o tyle dla Węgrów mocarstwami rozbiorowymi okazały się Stany Zjednoczone, Anglia i Francja (przy czym dla naszych bratanków jest to wspomnienie dość świeżej daty, bo sięgające roku 1920, a konsekwencje tamtych wydarzeń trwają do dziś). O ile dla nas prezydent USA Woodrow Wilson jawi się jako bohater, a jego imię nosi wiele ulic i placów w Polsce, o tyle na Węgrzech jest on traktowany wręcz jako wróg narodu i jeden z grabarzy Korony Węgierskiej (kolejnym jest Roosevelt, który w Jałcie sprzedał Madziarów Sowietom).
Po drugie: inaczej też zapisało się Radio Wolna Europa w pamięci polskiej i węgierskiej. Tak opowiadał o tym w rozmowie ze mną przed wielu laty znany poeta, historyk, dyplomata i działacz antykomunistyczny István Kovács:
Zachód, zwłaszcza w 1956 roku, perfidnie zdradził Węgrów. Zachęcał nas do walki, apelował w Radiu Wolna Europa: «Chwyćcie za broń, powstańcie, a my wam pomożemy«. Wybuchło powstanie i żadna pomoc z Zachodu nie nadeszła. Pamiętam audycje RWE nadawane już po 4 listopada, a więc po drugiej inwazji wojsk sowieckich na Budapeszt. Nawoływano do nieskładania broni: «Wytrzymajcie jeszcze trzy dni, a przyjdzie armia z Zachodu i nowoczesnym sprzętem zniszczy prymitywne wozy sowieckie«. Nigdy później nie zaufałem już tej rozgłośni.
Nie tylko Istvan Kovács przestał ufać wtedy Radiu Wolna Europa. Podobnych relacji słyszałem od Węgrów bardzo wiele. RWE nawoływało słabo uzbrojonych powstańców do walki z Armią Sowiecką, obiecując im z jednej strony pomoc militarną Zachodu, a z drugiej mając pełną świadomość, że wsparcie takie nigdy nie nadejdzie. Tego cynicznego oszustwa, które kosztowało życie wielu ludzi, nie zapomniano rozgłośni do dziś. Dlatego węgierska sekcja RWE straciła całkowicie wiarygodność nawet wśród antykomunistów i nie odbudowała jej już nigdy w madziarskim społeczeństwie.
Z tego powodu planowana decyzja Kongresu może wywołać reakcję odwrotną od zamierzonej. Węgry to nie Polska. Inny jest tam obraz Ameryki, inny Radia Wolna Europa. Przestał też działać fetysz Zachodu. Wielu Madziarów może więc potraktować ponowne nadawanie RWE nie jak bezinteresownie udzieloną im pomoc, lecz jak nachalne wtrącanie się w ich wewnętrzne sprawy.
-
OPOZYCJA PRZEGRYWA KAMPANIĘ! Nowy numer „Sieci” już w kioskach! Kup koniecznie!
E - wydanie dostępne na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/463155-dlaczego-rwe-nie-cieszy-sie-na-wegrzech-autorytetem