Nie milknie histeria liberalnych i lewicowych mediów po tym jak prezydent Donald Trump użył nieprawomyślnych słów w odniesieniu do tzw. Squadu ( ciekawe czy nazwę wzięto z komiksowego „Suicide Squad”?). Pisałem niedawno na tym portalu, że kongresmenki Alexandria Ocasio-Cortez, Ilhan Omar, Ayanna Pressley i Rashida Tlaib usłyszały coś, czego nigdy by nie usłyszały od polityka respektującego normy poprawności politycznej.
To interesujące widzieć progresywne kongresmenki z Partii Demokratycznej, które pochodzą z krajów, których rządy są kompletną katastrofą.
Zatwittował kilka dni temu prezydent USA.
Dlaczego nie pojadą do tych krajów i nie pomogą naprawić sytuacji tych pełnych przestępczości, zepsutych krajów? Niech wtedy wrócą tutaj i pokażą nam wszystkim, jak to się robi. Tamte miejsca potrzebują mocno ich pomocy. Jestem pewien, że Nancy Pelosi bardzo chętnie pomoże im w szybkiej organizacji podróży.
dodał prezydent. Po tweeterowej wojnie słowo rasizm było w mediach odmieniane na wszelkie możliwe sposoby. Na domiar złego na wiecu Trumpa w Karolinie Południowej tłum zaczął skandować „Odeślij ją” przy wyraźnej aprobacie Trumpa. Lewica zarzuca, że wiec został wyreżyserowany, co jest jednak mało prawdopodobne w przypadku Trumpa, który po prostu ma niezwykłą umiejętność nawiązywania emocjonalnej więzi ze swoimi wyborcami.
Przez ostatni miesiąc codziennie oglądałem amerykańskie media na czele z Fox News. Jestem zdumiony showmańskimi zdolnościami Donalda Trumpa. Na marginesie dodam, że strach na lewicy przed jego niezwykle zgrabnym populizmem jest uzasadniony. Trump to celebryta i showman mogący konkurować z najpopularniejszymi gwiazdami Hollywood. Mówi też głośno to, czego przez poprawność polityczną bali się do niedawna mówić „zwykli Amerykanie”.
Trump w Karolinie Południowej zrobił eklektyczny show. Momentami mówił o polityce w stylu najlepszych amerykańskich stand-upperów. Jestem wyczulony na problem rasizmu, którym szczerze gardzę i zapewniam, że podczas tego przemówienia go nie dostrzegłem. Choć rozumiem, że przez amerykańską historię słowa „odeślijcie ją” do osoby o ciemnym kolorze skóry ma swój podtekst. Niemniej jednak, gdyby tłum skandował „odeślijcie ją” w kontekście wypowiedzi osoby białej, żadnej debaty o rasizmie by nie było. Czyż nie jest to przykład podwójnych standardów? Trumpowi nie chodziło o piętnowanie rasy Ilhan Omar, ostro krytykującej na każdym kroku rząd USA. Chodziło mu o jej agendę polityczną, kontrowersyjne wypowiedzi dotyczące Izraela i dziwnie niejednoznaczny stosunek do krajów wpierających islamski terroryzm.
Omar jest uchodźcą z Somali i pierwszą muzułmanką wybraną do Kongresu z Minnesoty. Kilka miesięcy temu została przez prawicowe media oskarżona o antysemityzm. Otwarcie nawoływała do bojkotu Izraela, zaś w 2012 roku zatwittowała, że Izrael „zahipnotyzował” świat. Potem za wypowiedzi przepraszała i się z nich pokrętnie wycofywała. Jednak jej poparcie dla skrajnej lewicy nie zmalało. Nie była w stanie potępić nawet przed kamerami lewackich chuliganów z Antify, którzy kilka tygodni temu zaatakowali na ulicy reportera Fox News. Gdy w kilku programach za jej kontrowersyjne wypowiedzi zaatakował ją Tucker Carlson, jej odpowiedź była jedna: rasizm.
Omar razem z resztą „squadu” uczyniły z oskarżania o rasizm swoją oręż. Zanim fala krytyki spadła na Trumpa, skrajnie lewicowe kongresmenki o rasizm oskarżyły ikonę amerykańskich liberałów z Partii Demokratycznej. Polski mediom ta informacja umknęła. Pisałem o sprawie o w tygodniku Sieci.
Kilkanaście dni temu Alexandria Ocasio-Cortez oskarżyła o rasizm 79-letnią spikerkę Izby Nancy Pelosi. Pelosi skrytykowała w wywiadzie dla „New York Timesa” kilka demokratycznych kongresmenek (wśród nich Ocasio-Cortez) za ich sprzeciw wobec ustawy o pomocy (ponad 4 mld dol.) dla ofiar kryzysu humanitarnego na granicy z Meksykiem. Kongresmenki ze skrzydła nowej lewicy zagłosowały przeciwko ustawie, ponieważ uznały, że wspiera ona politykę Donalda Trumpa wobec Meksyku. Pelosi w wywiadzie użyła stwierdzenia, że sprzeciw wobec ustawy wyszedł „tylko od czterech osób”. To już wystarczyło, by weterankę demokratów oskarżyć o rasizm.
W jednym z wywiadów Ocasio-Cortez stwierdziła, że protekcjonalne traktowanie czterech młodych kongresmenek przez Pelosi ma podłoże rasowe. Po wywołanej tą wypowiedzią awanturze Ocasio-Cortez odcięła się od swoich słów, ale nadal utrzymuje, że były one reakcją na „brak szacunku” dla nowej fali lewicowych kongresmenek.
Jestem ciekaw jak rozwinęłaby się awantura, gdyby nie Donald Trump i afera z „odeślijcie ją” w tle. Jedno jest pewne. Oskarżenie o rasizm i różnego rodzaju fobię nie jest na amerykańskiej lewicy już tylko związane z walką z prawicą. Centrowi Demokraci, którzy na własnym łonie wychowali skrajną lewicę niebawem się o tym przekonają bardzo mocno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/456287-kongresmenka-ilhan-omar-o-rasizm-oskarza-nie-tylko-trumpa