Mołdawskie preludium
Wszystko zaczęło się już 3 czerwca w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii, gdy na tamtejszym lotnisku wylądował wicepremier Rosji Dmitrij Kozak, odpowiedzialny na Kremlu za wpływy w regionie. Wysłannik Moskwy porozumiał się z przybyłym w tym samym czasie unijnym Komisarzem ds. rozszerzenia Johannesem Hahnem i dyrektorem ds. Europy Wschodniej z Departamentu Stanu USA Bradleyem Fredenem. Przedstawiciele trzech mocarstw (Bruksela forsowała interes niemiecki) z niejasnych względów postanowili zmusić prorosyjskich socjalistów i proeuropejską opozycję do egzotycznej koalicji, żeby obalić tamtejszego oligarchę Vlada Plahotniuca. Szara eminencja Mołdawii balansował pomiędzy Wschodem i Zachodem skłaniając się ku Zachodowi i korzystając z unijnych dotacji, ale jako rozgrywający znudził się graczom światowej ligi. Problem polegał na tym, że sojusz proeuropejskich polityków boku ACUM z socjalistami bijącymi czołem przed Putinem (zazwyczaj osobiście, podczas licznych wizyt w Moskwie) rozdzielał wpływy nieproporcjonalnie – większość realnej władzy przejęli Rosjanie a Zachód zmniejszył zaangażowanie na rzecz swoich przyjaciół z Kiszyniowa. Rola czołobitnych wobec Putina polityków znacznie wzrosła.
Marsz na Białoruś
Tego samego dnia, gdy w Mołdawii powoływano rząd złożony z dwóch partii o kompletnie przeciwnym programie, Rosja świętowała inny triumf. Minister Gospodarki Rosji Maksim Orieszkin oficjalnie poinformował o zamiarach wprowadzenia dla Rosji i Białorusi wspólnej waluty. Krążące na salonach dyplomatycznych pogłoski o zamiarze wchłonięcia państwa Łukaszenki przez Kreml znalazły mocne potwierdzenie. 22 czerwca te wiadomości zostały uzupełnione po spotkaniu premierów obu państw, którzy zapowiedzieli ogłoszenie planu integracji swoich krajów.
Etiuda gruzińska
Dla Gruzji samo wydarzenie był afrontem, bo w Mińsku przebywała wtedy prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili, aby m.in. podtrzymywać władze Białorusi w dążeniach do niezależności od Rosji. Tzn. głowa gruzińskiego państwa miała być tego dnia u Łukaszenki, ale dzień wcześniej musiała wrócić do Tbilisi, gdzie wybuchły protesty. Jej rodacy wyszli na ulice po tym, jak delegat z Moskwy Siergiej Gawriłow przemawiał po rosyjsku w ich parlamencie, w dodatku z miejsca przewodniczącego. Gawriłow znany jest z integrowania obszaru sowieckiego pod pozorem porządkowania spraw Kościoła prawosławnego, a dodatkowo popiera niepodległość Abchazji. Ta kremlowska prowokacja zdestabilizowała sytuację polityczną w Gruzji, a dodatkowo była sygnałem ostrzegawczym dla prorosyjskiej, rządzącej partii Gruzińskie Marzenie – że za mało się stara wobec swoich protektorów. Dodatkowo sankcje Moskwy nałożone na Gruzję stawiają pod znakiem zapytania pomyślność gruzińskiej gospodarki.
Requiem dla Ukrainy
Największy cios został wymierzony w Ukrainę. Nieoczekiwanie Zgromadzenia Parlamentarne Rady Europy głosami Niemiec, Francji, Włoch i innych zachodnich krajów przyjęło z powrotem Rosję do grona swoich członków. Na nic zdały się stanowcze sprzeciwy ukraińskich parlamentarzystów i opuszczenie obrad przez delegację m.in. z Polski i reszty Grupy Wyszehradzkiej – Europa postawiła Rosji łagodne warunki (opłacenie składek, pomoc w śledztwie ws. śmierci Borysa Niemcowa), ani słowem nie wspominając o Ukrainie. A przecież integralność terytorialna naszego wschodniego sąsiada jeszcze w 2014 roku była oczywista, a wojna w Donbasie oraz bezprawne zajęcie Krymu przez Rosjan spotkała się ze sprzeciwem opinii publicznej na całym świecie.
Koncert Putina
Putin nacisnął na Zachód – a Zachód ustąpił. I dla Władimira Putina nie ma wyraźniejszej deklaracji, że Europa jest nie tylko słaba i skora do współpracy, ale wręcz przehandluje wschodnią część swojego kontynentu. Za co dokładnie? Nie wiadomo. Jednak gospodarz Kremla przeczekał pięć lat odkąd oburzony na wojnę Ukrainą Zachód obłożył sankcjami największe państwo świata – i obecnie nie tylko odzyskuje straty, ale przechodzi do ofensywy. Trójmorze staje się bardziej potrzebne niż kiedykolwiek w historii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/453030-koncert-putina-rosyjska-ofensywa-w-czerwcu-2019-roku