Wygonili Banksy’ego z Wenecji. W mieście trwa właśnie w najlepsze słynne weneckie biennale. Kilka dni temu na placu św. Marka pojawił się tajemniczy artysta w kapeluszu i z brodą. Pchał przed sobą wózek na kółkach wypełniony obrazami i gdy dojechał na upatrzone miejsce, poustawiał je na sztalugach, jak klasyczny artysta uliczny, który sprzedaje turystom swoje dziełka. Wszystkie obrazy ułożyły się jak mozaika, w jedną całość. Na pierwszym planie widać było Ponte Rialto, kanały, gondolierów i klasyczne obrazki z Serenissimy. Ale za nimi czaił się „potwór” – gigantyczny statek wycieczkowy, przytłaczający wszystko masą i wielkością. Zupełnie tak, jak to obecnie często bywa w mieście św. Marka – co chwila zawijają do portu wysokie na ileś tam pięter wycieczkowce, które czynią z krajobrazem to, co czasem drapacze chmur wyrastające tuż obok starej zabudowy miast. Banksy siadł sobie na ławeczce, czytał gazetę, zasłaniając twarz (w końcu ciągle ukrywa swoją prawdziwą tożsamość), a ktoś z nim współpracujący nagrywał reakcje ludzi. Te były najzabawniejsze. Niektórzy machali ręką, inni się zachwycali, mówiąc nawet: „To lepsze niż to, co widzieliśmy na biennale”. W końcu pojawiła się straż miejska. I wygnali Banksy’ego, stwierdzając, że jeśli nie ma odpowiednich zezwoleń, to musi sobie „go out”.
Lubię Banksy’ego za całe jego poczucie humoru, dystans i obnażanie sztucznego sztafażu, na jakim wznosi się gmach współczesnej sztuki, która sama w sobie jest wielką komercyjną maszyną do zbijania kasy. I lubię choćby za ten myk z niszczarką ukrytą w ramie, która uruchomiła się w chwili, gdy jego obraz został sprzedany na aukcji (wbrew obietnicy złożonej przez właściciela, że nigdy go nie sprzeda).
A jednocześnie myślę sobie – trochę w kontekście wydarzeń przy urnach wyborczych w Europie – że tak jak na Banksy’ego nie potrafi reagować współczesny zinstytucjonalizowany świat sztuki, tak samo nie potrafi na ruchy „niepodległościowców” i konserwatystów odradzające się w Europie reagować zinstytucjonalizowana Unia. Robi więc to samo, co włoscy mundurowi Banksy’emu: „You can’t stay here”, „You have to go out”. Tylko że w przeciwieństwie do artysty Orbán czy Salvini nie złożą politycznych sztalug i nie odejdą incognito z europejskiego „placu św. Marka”, pchając przed sobą wózek swoich poglądów. Zostaną. Mam nadzieję.
Tekst opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 21/2019
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/449194-polityczna-sztaluga-wygonili-banksyego-z-wenecji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.