Niemal nikt w Polsce nie zauważył tego, co stało się dwa tygodnie temu z Rogerem Scrutonem – jednym z najwybitniejszych żyjących współcześnie myślicieli brytyjskich. Pod koniec zeszłego roku przyjął on propozycję ministra mieszkalnictwa i został przewodniczącym powstałej przy tym resorcie komisji pod nazwą „Budować lepiej, budować piękniej”. Jej zadaniem było wypracowanie estetyczno-funkcjonalnych zasad mających regulować budownictwo na Wyspach Brytyjskich. Filozof podjął się pełnienia tej funkcji nieodpłatnie, traktując ją jako swoją misję. Znany był bowiem ze swych prac z dziedziny estetyki, w których skarżył się wielokrotnie na współczesne trendy architektoniczne i urbanistyczne, szpecące krajobraz Albionu. Przed świętami Wielkanocnymi został jednak z hukiem wyrzucony z tej posady przez ministra Jamesa Brokenshire’a.
Powodem zwolnienia z funkcji rządowego doradcy stała się nagonka, jaką rozpętały przeciw Scrutonowi media liberalne i lewicowe, na czele z „The Guardian”. Wytknięto mu „niedopuszczalne wypowiedzi”, jakich miał się dopuścić w niedawnym w wywiadzie dla tygodnika „New Statesman”. Myślicielowi zarzucono antysemityzm, islamofobię, homofobię i nienawiść do Chińczyków. George Eaton – dziennikarz, który przeprowadził wspomnianą rozmowę – nie krył później swej radości z wyrzucenia filozofa. Umieścił na Instagramie swe zdjęcie z triumfującą miną, butelką szampana w dłoni i wymownym podpisem: „to jest uczucie, gdy uda ci się pozbyć prawicowego rasisty i homofoba Rogera Scrutona jako doradcy z rządu torysów”.
Już po zwolnieniu filozofa okazało się, że jego wypowiedzi zostały zmanipulowane. Eaton wyrwał je z kontekstu w taki sposób, iż zmieniały swój sens. Rzekome oskarżenie o antysemityzm wzięło się z wypreparowania słów Scrutona o działalności „imperium George’a Sorosa na Węgrzech” z jego mowy wygłoszonej w 2014 roku w Budapeszcie. W rzeczywistości w swym przemówieniu brytyjski myśliciel ostrzegał wówczas przed wzrostem nastrojów antyżydowskich. Zauważyli to m.in. amerykańsko-izraelski ekonomista David P. Goldman w „First Things” oraz Douglas Murray na łamach żydowskiego magazynu „The Mosaic” w tekście zatytułowanym „Nieuczciwe oskarżenie brytyjskiego filozofa o antysemityzm”.
Zarzut islamofobii opierał się z kolei na przypomnieniu przez Scrutona oczywistego faktu, iż określenie to zostało „wymyślone przez Bractwo Muzułmańskie po to, by zablokować możliwość omawiania tematu o podstawowym znaczeniu”. Samo użycie oskarżenia o islamofobię jest więc najlepszym potwierdzeniem prawdziwości tez filozofa. Podobnie jest z przypisywaniem mu homofobii, które to wyrażenie zostało z kolei stworzone przez lobby gejowskie, by zablokować rzeczową dyskusję dotyczącą homoseksualizmu.
W tekście Eatona pojawił się również zarzut, iż Scruton uważa wszystkich Chińczyków za automaty. W rzeczywistości jednak krytykował on Chińską Partię Komunistyczną, że próbuje ona przekształcić wszystkich obywateli państwa w żywe automaty, czyli robotyzować własne społeczeństwo, by je móc skuteczniej kontrolować.
Krytycy udowodnili więc, że materiał opublikowany w „New Statesman” opierał się na całym ciągu manipulacji. Było już jednak za późno. Kampania oparta na kłamstwach odniosła skutek. Rząd nazywający sam siebie konserwatywnym ugiął się pod naciskiem dyfamacyjnej operacji. Scruton został zwolniony.
W brytyjskim świecie akademickim sprawa wywołała poważny wstrząs: skoro na podstawie sfabrykowanych oskarżeń można było potraktować jednego z najwybitniejszych współcześnie żyjących filozofów jak byle pętaka z ulicy, to znaczy, że dziś żaden poważny autorytet intelektualny nie może być już bezpieczny, jeśli z powodu swej niezależności myślenia narazi się wpływowym i nie cofającym się przed żadną podłością środowiskom.
Komentując przypadek Scrutona na łamach „The Times” znany brytyjski historyk Niall Ferguson napisał: „Nowa armia czerwona chce uciszyć debatę. Musimy powstać i oprzeć się temu”. Jego zdaniem współcześni intelektualiści zachodni, by bronić akademickiej wolności myślenia, poszukiwań i wypowiedzi potrzebują organizacji podobnej w działaniu do NATO. Artykuł 5 traktatu waszyngtońskiego mówi, że każdy atak na państwo Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie potraktowany jak atak na wszystkie państwa aliansu. Podobnie powinno być dziś: każda nagonka na naukowca tylko dlatego, że ma swoje własne, niezależne poglądy, odmienne od strażników poprawności politycznej, powinna być traktowana jak agresja na cały świat akademicki. Zaatakowany musi w takiej chwili liczyć na wsparcie całej społeczności naukowej. Według Fergusona to dziś jedyna metoda, żeby obronić wolność debaty intelektualnej w krajach Zachodu.
Politycy z brytyjskiej Partii Konserwatywnej okazali się tchórzami, niezdolnymi bronić wolności. Czy świat akademicki okaże się bardziej odważny? Niedawny przypadek odwołania wykładu profesora Ryszarda Legutki na amerykańskiej uczelni nie nastraja optymistycznie. Być może jednak casus Rogera Scrutona otrzeźwi wielu naukowców. Zdaniem Nialla Fergusona innej alternatywy nie ma: „Albo będziemy trzymać się razem, albo powieszą nas oddzielnie”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/443699-nagonka-na-scrutona-odniosla-skutek-filozof-zwolniony