Ostatnie badania opinii publicznej pokazują, że w najbliższą niedzielę podczas drugiej rundy wyborów prezydenckich na Ukrainie na celebrytę i komika Wołodymyra Zelenskiego zamierza głosować 72 proc. obywateli tego kraju, zaś na jego kontrkandydata, urzędującego prezydenta Petro Poroszenkę zaledwie 25 proc. Różnica między nimi wynosi aż 47 proc.! Komentatorzy podkreślają, że tylko jakiś kataklizm mógłby odebrać zwycięstwo popularnemu aktorowi.
Przypomnijmy, że w pierwszej rundzie Zelenski zdobył 30,24 proc. głosów, a Poroszenko – 15,95 proc. Mało kto wierzy, że temu drugiemu uda się odrobić straty, tym bardziej, że wszystkie głosy oddane na jego konkurentów (a więc ponad 84 proc.) były głosami sprzeciwu wobec obecnej prezydentury. Także żaden z dotychczasowych rywali nie zdecydował się poprzeć go w drugiej turze. Wszyscy budowali przecież swą kampanię na krytykowaniu jego polityki, więc trudno byłoby wytłumaczyć elektoratowi dokonanie niespodziewanej wolty. Poza tym niemal każdy z nich buduje własny obóz na najbliższe wybory parlamentarne, zatem musi dbać o spójność przekazu.
Wszystko wskazuje na to, że druga tura będzie plebiscytem nieufności wobec Petra Poroszenki. Obecny prezydent wyrwał Ukrainę z rosyjskiej strefy wpływów, skierował ją geopolitycznie na Zachód, wywalczył ruch bezwizowy z Unią Europejską, zbudował silną armię, doprowadził do nadania tomosu Kościołowi prawosławnemu, ale to nie wystarczy do zwycięstwa. Przeważa rozczarowanie brakiem reform ekonomicznych, oligarchizacją gospodarki, korupcją i ubóstwem.
Po ogłoszeniu wyników pierwszej rundy Poroszenkozrozumiał, że może odwrócić niekorzystny dla siebie trend poparcia społecznego tylko w jeden sposób – przez czołowe zderzenie z Zelenskim i pokonanie go w bezpośrednim starciu. Jego rywal uprzedził go jednak – najpierw w brawurowym stylu wyzwał na pojedynek na Stadionie Olimpijskim w Kijowie 19 kwietnia o godzinie 19 – a następnie zniknął. Na próżno Poroszenko szukał kontaktu z Zelenskim, by wejść z nim wcześniej w zwarcie. Trudno jednak walczyć z wirtualnym przeciwnikiem, który odmawia kontaktu. Doszło do tego, że w ostatnich tygodniach komik zaprzestał niemal w ogóle aktywnego uczestnictwa w kampanii wyborczej.Mimo to jest jednak cały czas obecny w przestrzeni publicznej, ponieważ zaprzyjaźnione z nim stacje telewizyjne na okrągło powtarzają seriale i programy rozrywkowe z jego udziałem.Poroszenko obawia się, że jedyna przewidziana debata między nimi zaledwie dwa dni przed wyborami odbędzie się zbyt późno, by cokolwiek zmienić. Im bardziej się jednak miota, wzywając swego rywala do merytorycznej dyskusji, tym bardziej spada mu poparcie. Z kolei Zelenskiemu rośnie, im bardziej unika frontalnego starcia.
Atutem komika jest „programowa bezprogramowość”, czyli unikanie jednoznacznych deklaracji. Nikt tak naprawdę nie wie, jakie są jego poglądy. Dla wolnorynkowców jest wolnorynkowcem, dla etatystówetatystą, dla konserwatystów konserwatystą, dla liberałów liberałem. Jedni widzą w nim zwolennika pogodzenia się z Rosją, inni – bezkompromisowej walki z Moskwą. Taka postawa może sprawdzić się w kampanii, ale nie podczas rządzenia. Poroszenko o tym wie, dlatego dąży do debaty i ujawnienia rzeczywistych poglądów kandydata, jednak do 21 kwietnia czas pracuje na jego niekorzyść. Wszystko wskazuje więc na to, że Ukraina będzie miała nowego prezydenta, który – jak podkreślają komentatorzy – jest jedną wielką niewiadomą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/443131-w-sondazach-zelenski-deklasuje-poroszenke