Belgijskie koleje zapłacą odszkodowanie za wywóz Żydów do Auschwitz? "Powinni tak jak inni uznać swoją winę"

Belgijscy Żydzi domagają się wypłaty odszkodowań od belgijskich kolei za wywózki do Auschwitz. Podobne odszkodowania wypłaciły już francuskie i holenderskie koleje. Belgowie jednak nie chcą iść w ślady sąsiadów i zasłaniają się brakiem dowodów. Z Mechelen pod Brukselą do Auschwitz miało trafić ponad 25 tys. Żydów.

Powinni tak jak inni uznać swoją winę i przyznać się, że brali udział w tym, co się działo, że się nie sprzeciwili, nie powiedzieli: „nie ruszajcie ich”

—powiedziała w rozmowie z Polsat NEWS Regine Słuszny, która poświęciła życie na walkę o prawa i odszkodowania dzieci ofiar Holokaustu.

To była konsekwencja tzw. polityki mniejszego zła, która polegała na kolaborowaniu belgijskich elit z niemieckim okupantem w celu obrony belgijskich interesów. Żydzi stali się jej kosztem

—wyjaśnia Nico Wouters z Belgijskich Archiwów Państwowych.

Dowodów na to, że belgijskie koleje wiedziały, że wiozą ludzi na śmierć nie ma. Mówi się jednak o antysemityzmie ówczesnego dyrektora kolei.

To był człowiek nowego porządku, znany z antysemityzmu, ksenofobii. Sprawował wówczas władzę na kolei, więc mógł się sprzeciwić, ale gdy wreszcie chciał to zrobić, to było już za późno

—wyjaśnia Lawrence Schram, historyk w Centrum Pamięci o Holokauście „Koszary Dossin”.

Belgijscy Żydzi przekonują, że nie chodzi o duże pieniądze. Część z nich mogłaby zostać przeznaczona na naukę o Holokauście.

Mówimy pewnie o jakichś 2-3 milionach za deportację 5 tys. ludzi, nie odnajdziemy każdej rodziny, której się należą. Moglibyśmy wraz z belgijskim rządem przeznaczyć je na naukę o Holokauście albo dla tych, którzy go przeżyli, a teraz na starość nie mogą sobie pozwolić nawet na odpowiednią opieką medyczną

—powiedział Michael Freilich, redaktor naczelny „Joods Actueel”.

kk/Polsat NEWS