Miałem dziś (12 II) niezwykłe spotkanie w „Czytelniku”, przy ulicy Wiejskiej, w Warszawie. Z racji jutrzejszego szczytu bliskowschodniego – do Polski przyjechali lub jutro przyjadą przedstawiciele różnych państw, w tym z USA, by debatować na temat bezpieczeństwa na tym krwawiącym i pełnym wojennego niepokoju, skrawku kontynentu. Głównym – choć nie wyartykułowanym – oskarżonym tej światowej debaty jest Iran, a raczej władze tego kraju, bo nie sami Irańczycy. Spotkałem się z przedstawicielami i przedstawicielkami opozycji irańskiej, niegdyś walczącymi z Reza Pahlavi – wtedy byli mocno marksizujący, obecnie z reżymem wspieranym przez mułłów. Mam szczególny tytuł, by podejmować rozmowy z opozycją irańska i wyrażać swoją solidarność z tym narodem. Nie tylko jako historyk. W czasie II wojny światowej Persja, za zgodą rodziny wspomnianego szacha, zgodziła się by przyjąć polskich żołnierzy, ale także cywilów: kobiety i dzieci, które przeszły przez Morze Kaspijskie wyzwolone z „nieludzkiej ziemi”. W tym czasie, posłem RP w Teheranie, a następnie w Bejrucie, był brat stryjeczny mojej rodzonej babci, Jan Karszo-Siedlewski (1891-1955), dyplomata od stycznia 1919 r. w służbie Polski Odrodzonej. Po II wojnie światowej wyemigrował do USA, gdzie m.in. działał w Komitecie Wolnej Europy. Jeden z wielu zapomnianych polskich państwowców.
Jako Polacy możemy być wdzięczni narodowi irańskiemu, że wielu z ich rodaków – wtedy w 1942 roku – zachowało się jak trzeba. Stąd, w imię solidarności z narodem irańskim, zabieram głos w ich sprawie. Grupa kilkuosobowa. Panie podczas spotkania miały odsłonięte twarze, choć ubrane były tradycyjnie. Podobnie jak panowie świetnie znające język angielski i francuski. Opowiadały straszne rzeczy o reżymie, z którym walczą od wielu lat. Ich zdaniem obecne władze Iranu finansują terroryzm za pieniądze pochodzące z dóbr naturalnych Persji, wysyłając terrorystów w tajnych misjach nie tylko do krajów Bliskiego i Środkowego Wschodu, np. do Syrii czy Afganistanu, ale także do Europy, w tym np. do Francji czy Austrii (w tym przypadku także w przebraniu dyplomaty). Pani Dowlat Nowrouzi mówi mi, że w ciągu ostatnich lat w Iranie wykonano karę śmierci – w formie publicznej egzekucji przez powieszenie – wobec 3600 osób, a tylko w 2018 roku, zamordowano w ten sposób aż 1000 osób. W więzieniach przebywa 8 000 więźniów politycznych i przedstawicieli mniejszości wyznaniowych, a w latach 1979 – 2018 aresztowano i więziono w sumie ok. 120 tysięcy osób. Te porażające dane statystyczne są znane Organizacji Narodów Zjednoczonych, która wydała co najmniej 65 rezolucji, w tym określających i oskarżających obecne władze de facto o ludobójstwo.
Narodowa Rada Oporu Iranu (NCRI) rezydująca we Francji, w 1993 r. wybrała na swojego prezydenta na uchodźstwie panią Maryam Rajavi. Z niedowierzaniem słuchałem kolejnych tragicznych opowieści. Jej dwie siostry, w tym jedna w 8 miesiącu ciąży, zostały zamordowane w Iranie. Wcześniej były torturowane, gdyż nie chciały wydać miejsca pobytu pani prezydent na uchodźstwie. Irańczycy tak w kraju, jak i na emigracji buntują się przeciwko reżymowi. „W ostatnim tygodniu”, w Persji „doniesiono – jak czytam w ulotce – o co najmniej 271 protestach, między innymi ze strony robotników (192 protesty), emerytów (11), nauczycieli (18), studentów (8), rolników (20) i więźniów politycznych (8)”. Ulicami Paryża w lutym tego roku przeszła wielka manifestacja. O czym marzy irańska opozycja? Przedstawiono mi 10-punktowy program: „Opowiadamy się za Iranem jako republiką wybieraną przez lud” – czytam w ulotce; „Chcemy systemu pluralistycznego z wolnością polityczną, prawem zrzeszania się…”; „Zobowiązujemy się przestrzegać zasad Karty Praw Człowieka… [oraz umów, takich jak] konwencja w sprawie zakazu stosowania tortur oraz konwencja w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet”; „Pragniemy Iranu wolnego od broni nuklearnej oraz wszelkiego rodzaju broni masowego rażenia”.
Dziś do Polski przybywają także Irańczycy, m.in. mieszkający w Niemczech czy we Francji, by poczuć powiew wolności i solidarności. Wiem, że są wspierani także przez polskich polityków, m.in. Ryszarda Czarneckiego, Zbigniewa Cichonia i Marcina Święcickiego. Jak widać potrafimy mówić jednym głosem, gdy trzeba dać świadectwo. Niezwykłe spotkanie, z marksizmu wyrastająca opozycja irańska, w tym byli studenci wychowani –jak rozumiem – w laickiej Francji szukają dziś w katolickiej Polsce oparcia, by sił starczyło w drodze ku wolności i sprawiedliwości. Życzmy im, by trwali w swych przekonaniach i w miłości do swej Ojczyzny. A ich wrogom życzymy by się nawrócili!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/433677-prof-jan-zaryn-dla-wpolitycepl-solidarni-z-iranem?wersja=mobilna