Polska ma Georgette Mosbacher, Niemcy mają Richarda Grenella. Za Odrą emocje wokół ambasadora USA są podobne do tych nad Wisłą
– pisze Aleksandra Rybińska na łamach tygodnika „Sieci”.
Dziennikarka przedstawia czytelnikom postać nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Niemczech. USA są reprezentowane w Berlinie przez Richarda Grenella.
W listopadzie 2018 r. Tucker Carlson miał szczególnego gościa w studiu. 52-letni Richard Grenell siedział na tle złożonym z Bramy Brandenburskiej i zdjęcia Angeli Merkel ozdobionego napisem „Nauki płynące z Niemiec”. Grenell już na wstępie dał do zrozumienia, co sądzi o polityce uchodźczej kanclerz. „Nie było żadnego planu, dlatego wszystko diabli wzięli. Zaszkodziło to Merkel politycznie i zmusiło ją do rezygnacji z przewodnictwa niemieckiej chadecji. Tu nie chodzi o to, by mieć dobre serce, tylko o to, by mieć plan” – oświadczył i dodał, że nie wolno o tym dziś za Odrą głośno mówić, bo zostanie się oskarżonym o sympatię do skrajnej prawicy. Mówił też o berlińskich elitach kontrolujących media oraz o tym, że Niemcy tęsknią za liderami, którzy zapewnią im bezpieczne granice
– czytamy.
Nic nadzwyczajnego, można by rzec. Tyle że Richard Grenell to od maja 2018 r. ambasador Stanów Zjednoczonych w Berlinie. A jego słowa o tęsknocie za lepszymi liderami zostały w Niemczech odebrane jako ingerencja w wewnętrzne sprawy kraju i – jak twierdzi tygodnik „Der Spiegel” – „ledwo zawoalowany apel o zmianę władz”
– dodaje Rybińska.
Kontrowersyjny dyplomata nie kryje faktu, że jest gejem i popiera Donalda Trumpa.
Jak podkreślał, jest pewien tylko trzech rzeczy: że jest republikaninem, że popiera Donalda Trumpa i że jest gejem. Trudno mu jednak odmówić – w przeciwieństwie do ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher – politycznego i dyplomatycznego doświadczenia. Wpływowy amerykański portal The Hill uznał jego nominację na ambasadora za jedną z „najbardziej trafionych decyzji Donalda Trumpa”
– pisze Aleksandra Rybińska.
Jak zaznacza szwajcarski dziennik „Neue Zürcher Zeitung”, dlatego że jest „zupełnie niedyplomatyczny” oraz mówi Niemcom to, „czego nie chcą usłyszeć”. Choć zdaniem gazety powinni. Grenell rozpoczął swoje urzędowanie od gróźb wobec niemieckich firm na Twitterze, którego od 2013 r. używa jako narzędzia walki z liberalnym mainstreamem
– dodaje.
Dziennikarka przywołuje też ataki lewicowych mediów Grenella.
Lewicowe niemieckie media – ze „Spieglem” na czele – uznały go za pariasa, który niszczy relacje między Waszyngtonem a Berlinem, zakochanego w sobie i głodnego uznania narcyza, który nic nie wie o Niemczech i Europie
– pisze Aleksandra Rybińska.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 28 stycznia br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/431990-rybinska-w-sieci-za-odra-emocje-wokol-ambasadora-usa