Notowania Władimira Putina gwałtownie spadają. Według najnowszych badań Putinowi ufa dziś zaledwie 33 proc. Rosjan, osiągając tym samym historyczne minimum. Niewykluczone, że Kreml, próbując odwrócić nastroje, znowu sięgnie po imperialną retorykę. Najbardziej zagrożona wydaje się dziś Białoruś.
Według sondażu przeprowadzonego w pierwszej połowie stycznia przez WCIOM (Wszechrosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej) zaufanie do Putina ciągle spada i osiągnęło swoje historyczne minimum wynoszące 33 proc. Niskie notowania Putina są związane z pogarszającą się sytuacją gospodarczą Rosji, a przede wszystkim z ubiegłoroczną decyzją o podwyższeniu wieku emerytalnego.
Pomimo pogarszających się notowań Putin ciągle nie ma konkurenta – nadal 62 proc. ankietowanych akceptuje jego rządy – brak zaufania nie oznacza przy tym nieufności, tę deklaruje wobec Putina jedynie 6,7 proc., precyzyjniej jest więc mówić o powszechnym dystansie wobec prezydenta. Jednak inni politycy wypadają w rankingu znacznie gorzej niż Putin. Dotyczy to zarówno polityków obozu władzy jak minister obrony Siergiej Szojgu, premier Dmitrij Miedwiediew czy szef dyplomacji Siergiej Ławrow, oraz tych spoza obozu, jak osławiony Władimir Żyrinowski, niedawny kandydat komunistów na prezydenta Paweł Grudinin czy liberalny oponent Kremla Aleksiej Nawalny. Putin ma więc wprawdzie czym się niepokoić, ale jego pozycja w układzie władzy ciągle pozostaje silna, co pozwala mu zachować pełną kontrolę nad polityką i przeciwdziałać zagrożeniom.
Gorsze notowania Putina mają pośrednio związek z sankcjami wymierzonymi po rosyjskiej inwazji na Krym. Sankcje oraz relatywnie niskie ceny surowców skutkują cięciami wielu wydatków budżetowych, od programu kosmicznego począwszy, na polityce socjalnej skończywszy. Jednak to właśnie cięcia socjalne mają największe znaczenie dla większości Rosjan. Po raz ostatni Putin zanotował tak niskie notowania w 2005 roku, gdy podjęto decyzję o tzw. monetyzacji ulg, czyli zamianie rozmaitych przywilejów socjalnych (jak np. darmowe przejazdy komunikacją czy prawo do leczenia w sanatoriach) na rekompensaty pieniężne.
Na takiej polityce zwykle korzystają rosyjscy komuniści, którzy – jako jedyni obok obozu władzy – posiadają struktury na terenie całej Rosji. Choć nieco zmarginalizowani, ciągle budzą sentyment zwłaszcza wśród starszej i uboższej ludności na prowincji, w którą najbardziej uderzają trudności budżetowe. Swoje robi też nieumiarkowane i ostentacyjne bogactwo kremlowskiej elity oraz powiązanych z nią biznesmenów i rozmaitych koterii. Podczas niedawnych wyborów gubernatorów na Dalekim Wschodzie notowania komunistów wzrosły do tego stopnia, że Kreml musiał uciekać się do fałszerstw.
Z pewnością więc najnowsze sondaże muszą wywoływać nerwowość na Kremlu. W takiej sytuacji odpowiedzią kremlowskich strategów jest zazwyczaj nasilenie agresji w polityce zagranicznej, aby odwrócić uwagę społeczeństwa od problemów wewnętrznych i powstrzymać nastroje niekorzystne dla władzy. Ostatnio zastosowano ten wybieg, dokonując inwazji na Krym. Przyłączenie półwyspu do Rosji zmieniło narastające zniechęcenie społeczeństwa w wybuch entuzjazmu. Tyle, że ten entuzjazm już dawno wygasł.
Czy Putin znowu zdecyduje się na jakąś ryzykowną akcję, tak jak na Krymie? Trudno dziś powiedzieć. Na Kremlu zdają sobie przecież sprawę z tego, że każdy kij ma dwa końce. Kolejna awantura międzynarodowa być może wzbudzi nową euforię wśród Rosjan, ale jednocześnie jeszcze bardziej pogorszy sytuację gospodarczą. Dlatego najbardziej prawdopodobnym dziś kierunkiem działania jest Białoruś. Jej wchłonięcie w ramach tzw. Związku Rosji i Białorusi byłoby dla Moskwy nie tylko strategicznym sukcesem, który uspokoiłby nastroje w Rosji, ale także szansą na zmiany konstytucyjne, które umożliwią Putinowi kontynuację rządów po kończącej się w 2024 roku ostatniej kadencji prezydenckiej. I co również ważne, faktyczna inkorporacja Białorusi przez Rosję nie wywoła raczej gorących protestów w Europie.
Dla nas to złe wieści. Po raz kolejny bowiem potwierdza się zasada, że to co jest dobre dla Putina, zwykle jest groźne dla Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/430213-rosjanie-sa-znuzeni-putinem-czy-kreml-siegnie-po-bialorus