Takiej przygany pod adresem Franciszka ze strony polityków jeszcze nie było. 5 stycznia list otwarty krytykujący jego wypowiedzi wystosowało aż dwudziestu byłych prezydentów państw Ameryki Południowej. Pod pismem podpisali się byli przywódcy Argentyny, Boliwii, Chile, Ekwadoru, Kolumbii, Kostaryki, Meksyku, Nikaragui, Panamy, Paragwaju, Salwadoru i Urugwaju. Najbardziej znanym z sygnatariuszy jest dwukrotny prezydent Kostaryki i laureat pokojowej Nagrody Nobla z 1987 roku – Óscar Arias.
Co zarzucają Franciszkowi czołowi politycy południowoamerykańscy? Otóż krytykują oni jego apel dotyczący sytuacji w Wenezueli i Nikaragui, zawarty w Bożonarodzeniowym orędziu wygłoszonym w Rzymie 25 grudnia 2018 roku. Padły tam wówczas następujące słowa:
„Niech ten błogosławiony okres pozwoli Wenezueli odnaleźć zgodę, a wszystkim elementom społeczeństwa bratersko pracować na rzecz rozwoju kraju oraz pomagać najsłabszym warstwom społeczeństwa. (…) Niech w obliczu Dzieciątka Jezus odkryją na nowo swoje braterstwo mieszkańcy drogiej Nikaragui, aby nie dominowały podziały i spory, ale wszyscy działali na rzecz pojednania i wspólnego budowania przyszłości kraju.”
Zdaniem sygnatariuszy listu Franciszek zupełnie zignorował fakt, że mieszkańcy Wenezueli i Nikaragui pozostają ofiarami brutalnych i bezwzględnych reżimów. Autorzy przypominają, że niezależni od władzy działacze społeczni i polityczni, liderzy opinii i ludzie mediów są tam dziś więzieni, prześladowani i mordowani.
Byli prezydenci Ameryki Łacińskiej piszą, iż Wenezuelczycy pozostają „ofiarami ucisku przez zmilitaryzowaną narko-dyktaturę, która nie ma żadnych skrupułów, by systematycznie łamać prawo do życia i wolności”, zaś efektem jej rządów jest wszechobecna korupcja, szerzący się głód i brak lekarstw. Sygnatariusze listu przypominają, że z tego 30-milionowego kraju uciekły już 3 miliony uchodźców, a do końca 2019 roku – według prognoz ONZ – będzie ich 5,4 miliona.
Warto w tym miejscu nadmienić, że Wenezuela ma największe na świecie złoża ropy naftowej i niegdyś była najbogatszym państwem Ameryki Południowej. Trwające od 1999 roku marksistowskie rządy doprowadziły jednak kraj do ekonomicznej ruiny i katastrofy humanitarnej z masowym głodem, niedożywieniem oraz śmiertelnymi epidemiami. Opozycja antysocjalistyczna jest tam prześladowana, a podczas manifestacji i strajków z rąk wojska i policji giną ludzie.
Sygnatariusze listu przypomnieli też Franciszkowi o fali represji, jakim poddawani są przeciwnicy polityczni socjalistycznego reżimu w dzisiejszej Nikaragui. Tylko w zeszłym roku zamordowano tam 300 osób, a 2500 zostało ciężko rannych.
Byli prezydenci południowoamerykańscy napisali:
„Wyrażenia użyte przez Waszą Świątobliwość, o których wiemy, że zostały użyte w dobrej wierze i motywowane były duchem duszpasterskim, są jednak interpretowane przez większość mieszkańców Wenezueli i Nikaragui w bardzo negatywny sposób.”
Dlaczego? Ponieważ – zdaniem sygnatariuszy listu –sugerują one porozumienie, pojednanie oraz zgodę prześladowców i prześladowanych bez spełnienia jakichkolwiek warunków ze strony rządzących. Takie postawienie sprawy budzi sprzeciw byłych prezydentów latynoamerykańskich. Powołując się na encyklikę Jana XXIII „Ad Petri Cathedram” z 1959 roku piszą oni, że wezwanie do zgody powinno być skierowane zasadniczo do „tych, którzy rządzą narodami”.
Stanowisku Franciszka przeciwstawiają oni stanowisko Jana XXIII, cytując jego słowa ze wspomnianej encykliki. Papież pisał wówczas o budowie jedności i zgody między ludami:
„Ci, co innych uciskają, co innych należnej im wolności pozbawiają, na pewno do budowania takiej jedności ręki przyłożyć nie mogą.”
List odbił się dużym echem na półkuli zachodniej, ponieważ jego sygnatariusze są znaczącymi postaciami życia publicznego na kontynencie południowoamerykańskim. Niektórzy z nich pozostają autorytetami także dla wielu tamtejszych środowisk katolickich. Óscar Arias doprowadził w 1987 roku do podpisania traktatu pokojowego między pięcioma skonfliktowanymi krajami latynoskimi, za co otrzymał Nagrodę Nobla. Vicente Fox w 2000 roku wygrał wybory prezydenckie w Meksyku, przerywając trwające tam nieprzerwanie od 1910 roku rządy wojujących antyklerykałów. Alvaro Uribe jako prezydent Kolumbii doprowadził do tego, że w 2008 roku władze kościelne i państwowe dokonały wspólnie zawierzenia tego kraju Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. Choć dziś nie pełnią oni rządowych funkcji, to jednak z ich zdaniem wiele osób się liczy.
Nie sposób nie zauważyć, że pismo byłych prezydentów dotyczy dwóch socjalistycznych dyktatur i jest polemiką, jak należy traktować reżimy neokomunistyczne. Do tej pory Franciszek unikał bowiem upominania rządów marksistowskich, nawet jeżeli prześladowały one chrześcijan.
Na razie Stolica Apostolska nie odpowiedziała na list otwarty byłych przywódców latynoamerykańskich. Najbliższy czas da jednak zapewne Franciszkowi okazję, by się wypowiedzieć się w tej sprawie. W Wenezueli dochodzi bowiem do coraz większego napięcia między rządzącymi socjalistami a Kościołem katolickim. Dwa dni temu przewodniczący tamtejszego Episkopatu arcybiskup Jose Luis Azuaje nazwał wprost prezydenturę Nicolasa Maduro „nielegalną i moralnie niedopuszczalną”, dodając:
„Jeśli dalej będziemy szli drogą, na której się teraz znajdujemy, to skończymy w otchłani”.
Do napięć między marksistowskimi władzami a Kościołem katolickim coraz częściej dochodzi również w Nikaragui pod rządami Daniela Ortegi. 1 stycznia w Managui odwołano coroczną procesję z Najświętszym Sakramentem w intencji pokoju z obawy przed rozpędzeniem jej przez policję.
Nic dziwnego, że w tej sytuacji katolicy w Wenezueli oraz Nikaragui oczekują na głos z Rzymu – tym bardziej, że należy on do kogoś, kto pochodzi z ich kontynentu i zna doskonale realia południowoamerykańskie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/429119-franciszek-skrytykowany-przez-20-b-prezydentow-ameryki-pld?fbclid=IwAR0N_YBFp0S1_41Ex_kLDYAP1RleUch4Nf9PnafAwZONad7NBxQquZzeifs