Mieszkająca we Włoszech Polka wraz z córką prawdopodobnie przez pomyłkę zjechały na sankach po bardzo niebezpiecznej trasie, oznakowanej na czarno, na której jest to zabronione. Wpadły na drzewo. Dziewczynka zginęła na miejscu, a jej 38-letnia matka odniosła ciężkie obrażenia. Informacja o zakazie jazdy na sankach była tylko po niemiecku. Do tragedii doszło w ośrodku narciarskim Corno del Renon.
Trasa zjazdowa, na której w piątek doszło do wypadku, została zajęta na wniosek prokuratury, prowadzącej śledztwo.
Jak podały w niedzielę włoskie media, kluczowym elementem w dochodzeniu w sprawie ustalenia odpowiedzialności za wypadek jest to, że na stojącej na górze stoku tablicy informacyjnej zakaz jazdy na sankach widnieje tylko po niemiecku. Język ten dominuje wśród mieszkańców tej części północnych Włoch.
Matka z córką nie wybrały trasy specjalnie przeznaczonej dla sanek, ale bardzo stromą i niebezpieczną, tylko dla doświadczonych narciarzy.
Śledztwem objęto matkę zmarłej dziewczynki, a także osobę z kierownictwa firmy, zarządzającej trasami zjazdowymi.
Dziennik „La Repubblica” przytacza wypowiedź szefa tamtejszych ratowników górskich Gottfrieda Fuchsbergera, który twierdzi, że oznakowania tras są właściwe.
Cytowany w gazecie Włoch, ojciec dziewczynki, która zginęła, powiedział zaś karabinierom, że nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa.
PAP/mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/428366-smiertelny-zjazd-na-sankach-8-latka-nie-zyje-matka-ranna