Karakosz, duże miasteczko chrześcijańskie, które najbardziej mnie intrygowało, już jest wyzwolone. Powoli się odbudowuje, ludzie wracają do normalnego trybu życia
– mówi w rozmowie z wPolityce.pl Witold Gadowski opowiadając o sytuacji chrześcijan w Iraku.
wPolityce.pl: Wydał Pan nową książkę - „Szlag trafił”. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na powrót Andrzeja Brennera?
Witold Gadowski: Wiązało się to z tym, że cały czas nie wiedziałem jak mam napisać o Smoleńsku. Co mam napisać, w co mam wierzyć, w co nie wierzyć, co jest pewne, a co nie. Pewnego dnia uznałem, że napiszę co uważam nt. tych wydarzeń. Ubrałem to w taką formę, by czytelnika nie zwodzić.
Czego możemy się spodziewać po nowych przygodach Brennera?
Tym razem Andrzej wchodzi do polskiej rzeczywistości i to nie tylko tej minionej, ale też tej obecnej – pod obecną władzą. To starcie człowieka z systemem, z „republiką Okrągłego Stołu”. Powieść nie jest wesoła, bo rzeczywistość nie jest wesoła. Czytelnicy znajdą jednak w tej powieści wiele smaczków. Pojawiają się postaci bardzo bliskie realiom. Przewijają się prawdziwe historię. Opisuję m.in. działalność pewnej siatki szpiegowskiej, która działa naprawdę. Niektórzy będą zadowoleni, inni mocno zaniepokojeni.
Kupienie tej książki w tradycyjnych księgarniach nie jest jednak póki co możliwe.
Przyjąłem nową formę istnienia – sam wydaję książki i sam je dystrybuuję. W tym celu stworzyłem księgarnię internetową. Książki są dostępne tylko w niej. Ale wysyła bardzo szybko.
Jest szansa na wersję elektroniczną?
Planujemy stworzenie ebooka i audiobooka, ale muszę najpierw porozmawiać z moimi przyjaciółmi aktorami. Wszystko przed nami. Ale książka już odniosła sukces, sprzedała się w dość dużej liczbie egzemplarzy, pomimo jednego tylko kanału dystrybucji i faktu, że nie miałem jeszcze spotkań autorskich. Na jarmarku Radia Wnet kolejka była tak duża, że książek zabrakło.
To ostatnia część przygód Andrzeja?
Mogę powiedzieć, że to prawdopodobnie ostatnia książka z tej serii. Ale zakończenie jest takie, że nie zamknąłem sobie drzwi, bo polubiłem bohatera. W tej książce Andrzej jest inny. Przybyło mu lat, jest marudny, czasami niesprawiedliwy. Ma też swoje wady, które mogą denerwować. Na skutek splotu pewnych wydarzeń ląduje 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku i wbrew swojej woli zostaje wciągnięty w rzecz, która go dominuje. Andrzej Brenner będzie musiał za to słono zapłacić.
Zmieniając temat. Wrócił Pan z Iraku. Co zmieniło się od czasu ostatniej wizyty w tym kraju?
Karakosz, duże miasteczko chrześcijańskie, które najbardziej mnie intrygowało, już jest wyzwolone. Powoli się odbudowuje, ludzie wracają do normalnego trybu życia. Widać ogromną polską pomoc. Z wielką satysfakcją mogłem obejrzeć np. zakład fryzjerski, który powstał z pieniędzy zebranych przez widzów „Komentarza Tygodnia”. Widziałem odbudowany kościół niedaleko Karakosz, do którego zafundowaliśmy okna i drzwi. Jest też szkoła, do której dołożyliśmy trochę pieniędzy. Było to możliwe dzięki fundacji „Orla Straż” Bartosza Rutkowskiego. Bartek pomaga też Jazydom, którzy są w najgorszej sytuacji. Cierpią straszliwą biedę, a ostatnio byli bombardowani przez tureckie samoloty.
Amerykanie wycofują się z Syrii. Erdogan ma już wolną rękę?
Chwilę po naszym wyjeździe zaczęły się te bombardowania w ramach walki z YPG. Teraz jest tam pora deszczowa, jest zimno. Ci ludzie gnieżdżą się w namiotach, śpią na paletach. Z kolei organizacja społeczna chrześcijan jest prężna. Sami biorą się do odbudowy. W Karakosz jest spalony kościół, ale Msze Święte już się odbywają. Są oddziały wojskowe chrześcijańskie. Byliśmy gośćmi tych oddziałów. Rozmawiałem z ich twórcą i dowódcą. To były generał armii Irackiej – wysokiej klasy specjalista, który odpowiadał za obronę przeciwlotniczą. Z niczego zorganizował oddziały chrześcijańskie, które są już silne i potrafią zapewnić spokój na terytorium zamieszkałym przez chrześcijan.
To będą spokojne święta dla chrześcijan w Dolinie Niniwy?
Mam nadzieję, że będą spokojne. Te okolice są już wyczyszczone z ekstremistów i mam nadzieję, że zamachów bombowych nie będzie. Dookoła są wioski muzułmańskie, ale dużego napięcia nie ma.
O czym będzie pański film „Święci z Doliny Niniwy?
Będzie to film o ludziach. Wszystko co opowiadam czy piszę, to uwagi na marginesie tego co widziałem jako reporter. Film będzie o ludziach, którzy trwają tam pomimo śmierci i prześladowań. Stawiam pytanie o to, dlaczego z takim uporem tam trwają.
Kiedy możemy się spodziewać premiery i gdzie będzie można zobaczyć ten film?
W tej chwili przeglądamy materiał i pierwsza wersja będzie gotowa najwcześniej w marcu. Następnie film wejdzie do sieci kin studyjnych i będzie dystrybuowany w internecie. Na fundusz filmu złożyło się ponad 2 tysięcy osób i wszyscy z nich mogą czuć się jego współproducentami. Będziemy starali się znaleźć dla nich jakąś formę gratyfikacji. Wszystko jest jeszcze w proszku. Montujemy, rozmawiamy nt. dystrybucji, prowadzę rozmowy z kilkoma telewizjami zagranicznymi. Na pewno będzie premiera w Erbilu. Przedstawiciele władz kurdyjskich są tym zainteresowani.
W TVP raczej tego filmu nie zobaczymy.
Mimo, że o filmie już się mówi, to nikt z TVP nie wykazał zainteresowania. Względy pozamerytoryczne wygrały. Na pewno będą pokazy w parafiach. Specjalny pokaz będzie pewnie w Częstochowie, bo abp Depo jest tej produkcji przychylny. Cały czas jestem w napięciu, bo nie chcę zepsuć tego materiału moją złą wizją reżyserską. Mam nadzieję, że starczy talentu, choć oczekiwania są duże.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/426892-gadowski-w-karakosz-ludzie-wracaja-do-normalnego-trybu