Podróż prezydenta Austrii Alexandra Van der Bellena do Katowic obfitowała w zaskakujące przypadki. Głowa państwa postanowiła udać się na szczyt COP24 pociągiem, by promować ograniczenie emisji CO2. Problem w tym, że wagon, którym miał jechać Van der Bellen… nie dotarł do Wiednia. „Jedynka” została wycofana z powodu usterki. Spółka PKP zapewnia, że nie wiedziała o planach austriackiego prezydenta.
Jesteśmy teraz na dworcu w Wiedniu, skąd udamy się do Katowic na szczyt klimatyczny. Dzięki temu, że cała nasza delegacja jedzie tam pociągiem, nie wytworzymy 3,3 ton dwutlenku węgla
— mówił polityk w nagraniu opublikowanym na Facebooku.
Jak zaznaczył, jego zespół zrobi wszystko, „by konferencja okazała się sukcesem”.
Niestety gdy pociąg przyjechał na stację, okazało się, że wagonu, w którym prezydencka delegacja miała zarezerwowane miejsca, po prostu… nie ma. Dlatego prezydent wraz ze swoimi współpracownikami i dziennikarzami udali się do pierwszego dostępnego wagonu klasy drugiej. Wywiadów udzielano natomiast w wagonie restauracyjnym.
PKP Intercity i austriackie koleje - ÖBB-Personenverkehr AG - nie otrzymały żadnej informacji o podróży prezydenta Austrii na to wydarzenie pociągiem relacji Wiedeń - Katowice, co uniemożliwiło przewoźnikom przygotowanie się na zaistniałą sytuację
— mówi telewizji Polsat News rzeczniczka prasowa PKP Intercity Agnieszka Serbeńska.
W systemie rezerwacyjnym nie było też specjalnego zamówienia na wagon czy miejsca siedzące
— dodała.
Jak zaznaczyła Serbeńska:
Problem wagonu pierwszej klasy, który został wyłączony w wyniku usterki oraz brak możliwości zastąpienia go innym, został rozwiązany poprzez przelokowanie pasażerów, w tym również prezydenta i towarzyszących mu osób oraz dziennikarzy.
gah/polsatnews.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/423952-prezydent-austrii-przyjechal-na-szczyt-cop24-druga-klasa