Chociaż po zmianie kierownictwa Polskiej Fundacji Narodowej, instytucja działa sprawniej, a niektóre akcje wreszcie zaczęły się utrwalać w powszechnej świadomości (vide Neeson, Gibson, Haye), czasem można odnieść wrażenie, że utrzymywanie potężnej machiny nie jest wcale potrzebne. Niekiedy robota robi się sama. I to za darmo, całkowicie bezinteresownie. Dodajmy - w pięknym stylu.
Oto piękna zawodniczka MMA Ariane Lipski na każdym kroku podkreśla swoje polskie korzenie. Chociaż reprezentuje odległą Brazylię, do walk wychodzi pod dwoma połączonymi flagami – brazylijską i polską. Taką właśnie fotografię umieściła też w Święto Niepodległości:
POLSKA. 100 lat niepodległości
— napisała po polsku.
Natomiast gdy jeden z internautów zamieścił zdjęcie uczestników Marszu Niepodległości, Ariane odpowiedziała emotkami z serduszkami i oklaskami.
Można? Można. Piękno, energia, duma. Bez smęcenia zblazowanych gwiazd obrażonych na polskość. I aż prosi się, żeby ktoś z przedstawicieli państwa wyróżnił sympatyczną, choć niebezpieczną „Queen of Violance”. Przekaz pójdzie w świat, w końcu Ariane zdobywa kolejne oktagony, a niebawem zadebiutuje w najbardziej prestiżowej federacji MMA – amerykańskiej UFC.
I po co zaprzęgać do promocji kraju coraz to nowe instytucje? Dla obsady stanowisk zaufanych ludzi? Wystarczy tylko trochę kreatywności… Lipski służy przykładem. Ariane oczywiście.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/423636-po-co-pfn-robota-zrobi-sie-sama-przyklad-ariane-lipski