Śmierć saudyjskiego dziennikarza jest już oficjalnie potwierdzona. Arabia Saudyjska przyznała, że został zabity w jej konsulacie, nie podaje jednak, co stało się z ciałem. Teraz ruch jest po stronie USA — jak zachowa się Trump w stosunku do swego strategicznego sojusznika?
Wszystko wskazuje na to, że śmierć saudyjskiego dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego, który 2 października wszedł do konsulatu w Stambule, ale nigdy z niego nie wyszedł, była wyjątkowo brutalna, wręcz makabryczna. Prawdopodobnie najpierw obcięto mu palce, a potem pocięto go na kawałki piłą do sekcji zwłok.
Tę wersję przedstawiły tureckie media, opierając się na przeciekach od służb specjalnych. W jej prawdziwość wierzą też służby zachodnie. Podobno istnieją nagrania z zainstalowanych w konsulacie podsłuchów, na których zarejestrowano przebieg tortur, choć z przyczyn oczywistych Turcja się do tego nie przyzna. Istnieje też teoria , że sam Chaszodżdżi wchodząc do konsulatu włączył nagrywanie w swoim zegarku Apple i zostało ono automatycznie wysłane w wirtualną chmurę.
Arabia Saudyjska długo nie przyznawała się, że ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią krytycznego wobec następcy tronu dziennikarza. Najpierw twierdziła oficjalnie , że opuścił on konsulat i zaginął. Potem pojawiły się nieoficjalne sugestie, że dziennikarz mógł zostać uprowadzony do Arabii Saudyjskiej, ale jest cały i zdrowy .
Po ponad dwóch tygodniach Arabia Saudyjska przyznaje, że Dżamal Chaszodżdżidi zginął na terenie konsulatu. Przedstawia jednak wersję, w którą trudno uwierzyć : dziennikarz miał zginąć w wyniku bójki, do której doszło w konsulacie, a sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jak bardzo prawdopodobne jest to, że 60 letni dziennikarz wdał się w walkę z piętnastoma wyszkolonymi agentami saudyjskich służb specjalnych, którzy dzień wcześniej przylecieli do Stambułu dwoma prywatnymi samolotami z Arabii Saudyjskiej?
Wszystko wskazuje na ponurą premedytację — Dżamal Chaszodżdżidi zgłosił się do konsulatu dwa dni wcześniej po papiery potrzebne do zawarcia małżeństwa. Kazano mu przyjść w ustalonym terminie. Tuż przed pojawieniem się dziennikarza w konsulacie, zwolniono wcześniej z pracy urzędników.
Ekipa agentów, która czekała na Chaszodżdżidiego była dobrana starannie — znajdował się w niej patolog , wyposażony w piłę do autopsji. Jest on znany tureckim służbom — chełpi się , że sekcja zajmuje mu tylko 7 minut. Tym razem miał także w siedem minut pociąć Chaszodżdżidiego, zaczynając, kiedy dziennikarz jeszcze żył.
Prawdopodobnie zwłoki zostały przewiezione w kawałkach do Arabii Saudyjskiej. Mimo przeszukania konsulatu — świeżo odmalowanego — rezydencji konsula, przekopywania otaczającego saudyjską placówkę ogrodu i pobliskiego lasu nie znaleziono zwłok dziennikarza.
Dżamal Chaszodżdżi był jednym z najbardziej znanych dziennikarzy świata arabskiego. Po opuszczeniu Arabii Saudyjskiej pracował dla „Washington Post ” . Był bardzo krytyczny wobec następcy tronu, Mohameda bin Salmana, z którym Zachód wiązał duże nadzieje, wierząc w jego ambicje reformatorskie.
Po makabrycznej śmierci saudyjskiego dziennikarza, wizerunek reformatora, którym cieszył się książę Mohamed bin Salman, legł w gruzach. Wśród agentów wysłanych do Stambułu były cztery osoby z osobistej ochrony następcy tronu.
Tylko naiwni mogliby uwierzyć, że Chaszodżidżi został zabity bez wiedzy księcia. Na razie Arabia Saudyjska poświęca bezpośrednich wykonawców, oznajmiając, że 18 osób odpowiedzialnych za śmierć dziennikarza zostało aresztowanych. Nie ulega jednak wątpliwości, że międzynarodowe konsekwencje bezprecedensowego morderstwa dziennikarza, będą bardzo poważne.
W kłopotliwej sytuacji jest prezydent Donald Trump, który będzie musiał w końcu zająć jasne stanowisko dotyczące najważniejszego sojusznika USA na Bliskim Wschodzie. Oświadczył, że wyjaśnienia dotyczące śmierci dziennikarza wydają się wiarygodne. Bardziej sceptyczni są jednak republikańscy senatorzy, do tej pory wspierający Arabię Saudyjską.
Kiedy Turcja przedstawi swój oficjalny raport dotyczący śmierci Chaszodżdżiego, sytuacja Trumpa będzie jeszcze trudniejsza, bo wszystko wskazuje na to, że raport zaprzeczy wersji Saudyjczyków.
Niezależnie od globalnych konsekwencji dotyczących Arabii Saudyjskiej , polityczny los księcia Mohameda bin Salmana wydaje się przesądzony. Warto przy okazji przypomnieć, że Arabia Saudyjska zobowiązała się zbudować Muzułmańskie Centrum Kultury i Edukacji w Białymstoku. Miałoby ono nosić nazwę Mohameda bin Salmana, Strażnika Dwóch Meczetów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/417531-trudna-sytuacja-trumpa-po-smierci-chaszodzidziego