To się musiało tak skończyć. Liz Crokin, dzielna, walcząca o prawdę, popularna dziennikarka ze skrajnego nurtu amerykańskiego altrightu, straciła dwa paznokcie w wypadku na desce surfingowej.
Nie z Crokin jednak takie numery. Od razu zrozumiała, co się naprawdę stało, kto tu w co gra. I, jak to odważna dziewczyna, co się mainstreamowym mediom kłaniać nie ma w zwyczaju, wywaliła prawdę na stół. Ogłosiła na wideoblogu, że to czary Hillary Clinton.
To niedoszła pani prezydent zaczarowała, rzuciła na Crokin klątwę. Pewnie chciała zabić, ale nie w pełni się jej udało. Jednak siły Dobra wciąż jeszcze, chwilami skutecznie choć rozpaczliwie, bronią się przed wszechogarniającym Złem.
Przekonanie Crokin (niegdyś redaktorki plotkarskich rubryk w chicagowskich gazetach, która parę lat temu przeżyła przełom ideowy i zawodowy, by stać się gwiazdką na najradykalniejszej części amerykańskiej prawicy; internetowe zasięgi ma ogromne) że za jej cierpieniem stoi wiedźma Hillary, jest w pełni logiczne. Bo też Crokin bardzo aktywnie demaskuje to uosobienie sił ciemności. Uważa, że Clinton stoi za pedofilską siecią, w skład której wchodzi około jednej trzeciej najwyższych urzędników federalnych z Waszyngtonu ery Obamy.
Nie są to jej jedyne odkrycia. Tylko tytułem przykładu – ogłosiła, że niejaki QAnon, tajemniczy internauta, który głosi że „rząd” (oczywiście nie chodzi o obecny rząd Trumpa, tylko o ten prawdziwy, poprzedni, a i teraz tak naprawdę rządzący jako „głębokie państwo”) zmierza do wprowadzenia ogólnoświatowego kultu Szatana, to John Kennedy, który sfingował swoją śmierć, a teraz ostrzega Amerykanów. Od siebie Crokin dodaje, że ci spiskowcy chcą wymordować połowę ludzkości za pomocą „chemitrails” (smug, pozostawianych na niebie przez odrzutowce) i szczepionek, by potem tym łatwiej gwałcić dzieci i je, ku czci Szatana, pożerać.
Wreszcie – to Crokin podzieliła się z Amerykanami tajemną wiedzą, że za czasów Trumpa kilkakrotnie wzrosła, w porównaniu do czasów Obamy, liczba zatrzymanych pod zarzutem dokonywania przestępstw seksualnych z udziałem dzieci (w prozaicznym sensie liczb i faktów jest to bzdura, ale nie zapominajmy, że pani Liz ma tajemną wiedzę). Jest to element wielkiego planu Trumpa – za chwilę prezydent ujawni dowody na istnienie strasznego spisku pedofili, zrealizuje operację „cela” i zamknie do więzień oboje Clintonów oraz resztę establishmentu. Bo przecież są dowody na istnienie wielkiego spisku, przecież muszą istnieć, bo spisek jest tak oczywisty. Więc dlaczego Trump ich nie ujawnia i spiskowców nie zamyka? „Bo najpierw trzeba na to przygotować społeczeństwo” – odpowiada Crokin. „Nie można tak od razu rzucić na społeczeństwo bomby; ludzie nie mogą tak znienacka dowiedzieć się, że jedna trzecia członków ich rządu gwałciła dzieci. Muszą najpierw dojrzeć do tej wiedzy”.
Czy w tej sytuacji można dziwić się, że Hillary rzuciła na dzielną bojowniczkę nie do końca skuteczną klątwę…?
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To się musiało tak skończyć. Liz Crokin, dzielna, walcząca o prawdę, popularna dziennikarka ze skrajnego nurtu amerykańskiego altrightu, straciła dwa paznokcie w wypadku na desce surfingowej.
Nie z Crokin jednak takie numery. Od razu zrozumiała, co się naprawdę stało, kto tu w co gra. I, jak to odważna dziewczyna, co się mainstreamowym mediom kłaniać nie ma w zwyczaju, wywaliła prawdę na stół. Ogłosiła na wideoblogu, że to czary Hillary Clinton.
To niedoszła pani prezydent zaczarowała, rzuciła na Crokin klątwę. Pewnie chciała zabić, ale nie w pełni się jej udało. Jednak siły Dobra wciąż jeszcze, chwilami skutecznie choć rozpaczliwie, bronią się przed wszechogarniającym Złem.
Przekonanie Crokin (niegdyś redaktorki plotkarskich rubryk w chicagowskich gazetach, która parę lat temu przeżyła przełom ideowy i zawodowy, by stać się gwiazdką na najradykalniejszej części amerykańskiej prawicy; internetowe zasięgi ma ogromne) że za jej cierpieniem stoi wiedźma Hillary, jest w pełni logiczne. Bo też Crokin bardzo aktywnie demaskuje to uosobienie sił ciemności. Uważa, że Clinton stoi za pedofilską siecią, w skład której wchodzi około jednej trzeciej najwyższych urzędników federalnych z Waszyngtonu ery Obamy.
Nie są to jej jedyne odkrycia. Tylko tytułem przykładu – ogłosiła, że niejaki QAnon, tajemniczy internauta, który głosi że „rząd” (oczywiście nie chodzi o obecny rząd Trumpa, tylko o ten prawdziwy, poprzedni, a i teraz tak naprawdę rządzący jako „głębokie państwo”) zmierza do wprowadzenia ogólnoświatowego kultu Szatana, to John Kennedy, który sfingował swoją śmierć, a teraz ostrzega Amerykanów. Od siebie Crokin dodaje, że ci spiskowcy chcą wymordować połowę ludzkości za pomocą „chemitrails” (smug, pozostawianych na niebie przez odrzutowce) i szczepionek, by potem tym łatwiej gwałcić dzieci i je, ku czci Szatana, pożerać.
Wreszcie – to Crokin podzieliła się z Amerykanami tajemną wiedzą, że za czasów Trumpa kilkakrotnie wzrosła, w porównaniu do czasów Obamy, liczba zatrzymanych pod zarzutem dokonywania przestępstw seksualnych z udziałem dzieci (w prozaicznym sensie liczb i faktów jest to bzdura, ale nie zapominajmy, że pani Liz ma tajemną wiedzę). Jest to element wielkiego planu Trumpa – za chwilę prezydent ujawni dowody na istnienie strasznego spisku pedofili, zrealizuje operację „cela” i zamknie do więzień oboje Clintonów oraz resztę establishmentu. Bo przecież są dowody na istnienie wielkiego spisku, przecież muszą istnieć, bo spisek jest tak oczywisty. Więc dlaczego Trump ich nie ujawnia i spiskowców nie zamyka? „Bo najpierw trzeba na to przygotować społeczeństwo” – odpowiada Crokin. „Nie można tak od razu rzucić na społeczeństwo bomby; ludzie nie mogą tak znienacka dowiedzieć się, że jedna trzecia członków ich rządu gwałciła dzieci. Muszą najpierw dojrzeć do tej wiedzy”.
Czy w tej sytuacji można dziwić się, że Hillary rzuciła na dzielną bojowniczkę nie do końca skuteczną klątwę…?
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/410122-dzielna-dziewczyna-i-wiedzma-hillary?strona=1