Niemiecka prasa obszernie komentuje tragiczne wydarzenia, do których doszło na festynie w Chemnitz.
Według dziennika „Die Welt” we wtorek 28 sierpnia „Chemnitz miało nadzieję spoglądać z otuchą w pokojową i przyjazną przyszłość w związku z inauguracją akcji Strategia z Chemnitz”.
Ma ona na celu skierowanie uwagi na potencjał rozwojowy tego miasta, które ubiega się o nominację do tytułu kulturalnej stolicy Europy. Zamiast tego Chemnitz stało się centrum sporu o politykę migracyjną, podobnie jak od początku roku Kandel w Nadrenii-Palatynacie. Partia AfD, ruch PEGIDA i partia NPD zaciekle rywalizują teraz w Chemnitz o monopol na interpretację zaszłych wydarzeń i o to, kto zmobilizuje najwięcej demonstrantów. Niemieckie państwo prawa i policja mają obecnie przed sobą ogniową próbę, która odnosi się do całego kraju. Nie może być w nim żadnych stref przemocy, ani żadnego podzielonego bezpieczeństwa. Tak było już w przypadku szczytu G20, a teraz dotyczy zarówno Kandel, jak i Chemnitz
—twierdzi gazeta. Dziennik ekonomiczny „Handelsblatt” zauważa tymczasem, że Saksonia „nie jest żadnym państwem upadłym, ani żadnym rezerwatem neonazistów”.
Ale wydaje się, że sympatie dla poglądów i postaw części jej obywateli przeniknęły także do aparatu władzy, a to nie wróży nic dobrego. Wrażenie, że w Saksonii dzieje się coś niedobrego, stało się tymczasem zagrożeniem dla jej przyszłości. Jak bowiem saksońskie firmy chcą wygrać wyścig w zabiegach o fachowców, w jaki sposób saksońskie miasta i gminy mogą zachować dla siebie najtęższe umysły? Nikt nie zechce przecież żyć tam, gdzie na ulicach wiedzie prym rozwrzeszczana tłuszcza. Niestety, przy pomocy apeli o zachowanie rozsądku i uwzględnienie własnych interesów gospodarczych, nie sposób dziś dotrzeć do części społeczeństwa tego landu. Ci ludzie czują się osamotnieni, ignorowani i zapomniani. To, co obecnie dzieje się w Saksonii, jest swoistym przeniesieniem sposobu myślenia prezydenta Trumpa na niemiecki grunt
—podkreśla gazeta. Podobnie widzi to „Muenchner Merkur”:
Prześcigając się w wyrażaniu potępienia dla wydarzeń w Chemnitz nie da się obecnie wiele osiągnąć. Niemieccy politycy, nie po raz pierwszy zresztą, muszą zrozumieć, że skrajnej prawicy w coraz większym stopniu udaje się zaprząc do swego rydwanu część obywateli o postawie centrowej. Wśród nich żywa jest obawa przed przyszłością, ubóstwem na starość, problemami z opieką pielęgnacyjną, globalizacją, bezrobociem i zalaniem kraju przez obcych. Obawy te łączą się z uczuciem, że niemieckie państwo prawa, zwłaszcza w polityce azylowej, utraciło kontrolę nad biegiem wydarzeń i nie jest w stanie skutecznie chronić swoich obywateli. Jeśli politycy chcą zapobiec dalszej radykalizacji części społeczeństwa, muszą przezwyciężyć powstały kryzys zaufania i rozwiązać narosłe problemy. Polityka azylowa jest tylko jednym z nich
—przekonuje monachijski dziennik. A według „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wydarzenia ostatnich dni w Chemnitz to „gorzkie doświadczenie”.
Zieloni i SPD już dawno zaniemówili wobec zjawiska AfD. Ale także CDU nie znajduje lekarstwa na ten fenomen, ani na poziomie landów ani federalnym. Z jednej strony mamy lewicę, która ze wszystkich robi rasistów albo ich pomocników. Według tej logiki najmniej połowa mieszkańców kraju to neonaziści. Każdy kto krytykuje politykę imigracyjną rządu czy skarży się na ataki nożowników jest rasistą. Przerażające jest jednak także w jaki sposób AfD zbija kapitał na zabójstwie w Chemnitz i zamieszkach w mieście. To smutne, że wobec takich wyzwań partie nie potrafią zewrzeć szyków. Szczególnie te, które same określają się jako partie środka
—czytamy na łamach „FAZ”.
JJW, dw.com, faz.net
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/409855-niemiecka-prasa-o-chemnitz-gorzkie-doswiadczenie