„Nie poznaje mojego kraju. Nie poznaje Szwedów” - mówi Lena Wallentheim, do niedawna przewodnicząca rady miasta Hässleholm na południu Szwecji w rozmowie z niemieckim tygodnikiem „Die Zeit”. Wallentheim należy do Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej (Socialdemokraterna), i wierzy w równość, gender oraz multikulti. We wszystko to w co Szwedzi – tak przynajmniej się zdaje– wierzyć przestali. „Nastroje w kraju przypominają Amerykę Trumpa” - skarży się Wallentheim.
W 2014 r. antyimigranccy Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna, SD) uzyskali w wyborach komunalnych w Hässleholm aż 22,58 proc. głosów. „Rzecz niesłychana”- zdaniem byłej już przewodniczącej rady miejskiej. Gdy centroprawicowa Umiarkowana Partia Koalicyjna (Moderaterna) podjęła próbę wciągnięcia SD w 2017 r. do rady miasta Wallentheim podała się do dymisji. Polityk wciąż nie może zrozumieć jak „rasistowska” partia, która „jeszcze wczoraj” była zwykłym politycznym planktonem stała się drugą siłą polityczną Szwecji. A tu szykują się wybory parlamentarne. 9 września Szwedzi udadzą się do urn by wybrać nowy Riksdag. Przy tej okazji może się okazać, że Hässleholm jest wszędzie. Coś zepsuło się w Bullerbyn. I może pociągnąć za sobą koniec trwającej od kilku dekad hegemonii lewicy.
Szwedzcy Demokraci mieli w lipcowym sondażu 21 procent poparcia, lecz były już badania (miesiąc wcześniej), w których partia uzyskiwała 28 procent. To czyni ugrupowanie Jimmiego Akessona drugim w kraju. W 2010 r. patia z trudem przekroczyła próg wyborczy (5.7 proc.) i weszła po raz pierwszy do Riksdagu. Cztery lata później podwoiła swój wynik zdobywając 12,9 proc głosów i zarazem 42 z 349 parlamentarnych mandatów. A od 2014 r. wiele się w Szwecji zmieniło, i to niekoniecznie na lepsze. Wprawdzie wskaźniki gospodarcze wyglądają dobrze – bezrobocie jest na najniższym poziomie od dekady, a wzrost gospodarczy wyniesie w tym roku ponad 3 proc., to nierówności rosną. Szwecja ma największą liczbę nisko wykwalifikowanych imigrantów i najmniej miejsc pracy wymagających niskich kwalifikacji w Europie. Imigranci więc nie pracują, a to zaczyna poważnie ciążyć na systemie socjalnym, z którego Szwedzi byli dotąd tak dumni.
A Szwecja przyjęła od 2015 r. aż 300 tysięcy nowych imigrantów. To najwyższa liczba na głowę mieszkańca w całej Europie. Migranci stanowią dziś choćby 20 proc. mieszkańców Hässleholm. Z wiadomym skutkiem. Wzrost przestępczości, a szczególnie przestępstw na tle seksualnym, ataki nożowników na ulicach i w transporcie publicznym, zamachy terrorystyczne (imigrant z Uzbekistanu wjechał w 2017 r. skradzioną ciężarówką w tłum ludzi w Sztokholmie zabijając 5 osób), podpalenia ośrodków dla azylantów. To wszystko nałożyło się na wcześniej już istniejące problemy: wojny arabskich gangów i utrata kontroli nad imigranckimi gettami, choćby słynnym przedmieściem stolicy – Rinkeby, gdzie ostatnio znów płonęły samochody. Bezrobocie w tych dzielnicach sięga nawet 16 proc. W Trollhattan niegdyś Saab produkował samochody. Dziś fabryki już nie ma. Zamiast tego na przedmieściach w Kronogarden samochody podpala imigrancka młodzież.
O tym wszystkim jak dotąd nie było jednak wolno mówić. Każda wzmianka o problemach z przybyszami z głównie muzułmańskich krajów była zagłuszana okrzykami: rasimz!. Aż pod koniec 2015 r. stało się jasne, że nie obędzie się bez zamknięcia granic. Rząd Zielonych i Socjaldemokratów zaczął zawracać przybyszy na moście nad Sundem, łączącym Szwecję i Danię. Ograniczono też łączenie rodzin. A premier Stefan Löfven ogłosił, że nie wyklucza w przyszłości wykorzystania wojska do walki z arabskimi gangami. Retoryka po stronie rządu się znacznie zaostrzyła. Zaufanie, które Szwedzi mieli do Socjaldemokratów jednak dawno wyparowało. Decyzja podjęta przez parlament w 1975 r., by zamienić Szwecję w kraj wielokulturowy, dawno odbiła się jego mieszkańcom czkawką. „Ludzie nie rozpoznają swojego kraju. Nie o to im chodziło” - przekonuje polityk Szwedzkich Demokratów i wicegubernator regionu Skåne Patrik Jönsson. Według niego z powodu imigrantów w Szwecji brakuje dziś mieszkań, system zdrowia jest przeciążony, w szpitalach brakuje łóżek. Migranci niszczą także kontrakt społeczny, podstawę szwedzkiego modelu: wy pracujecie, płacicie podatki i przestrzegacie prawa, a my, władze, was chronimy.
Na Szwedzkich Demokratów głosować chcą przy tym także imigranci: ci, którzy od dekad żyją w kraju i ci, którzy się tu urodzili. Z przerażeniem obserwują degradację dzielnic, w których dorastali. A Szwedzcy Demokraci oferują proste rozwiązania: całkowite zatrzymanie imigracji i deportację tych, którzy dopuszczają się przestępstw lub nie mają prawa do azylu. Koniec z utopijnym „upiększaniem” rzeczywistości przez mainstreamowych polityków i media, którzy – jak przekonuje Jönsson - niszczą Szwecję. Jak pokazuje sondaż szwedzkiego instytutu Novus w kwestiach imigracji Szwedzi rzeczywiście najbardziej ufają partii Jimmiego Akessona. Dla wielu z nich te wybory to także okazja, by przytrzeć nosa naiwnym i aroganckim rządzącym elitom, które „zainwestowały przez ostatnie lata więcej w imigrantów niż choćby emerytów, którzy zbudowali nasz system”.
Tak Socjaldemokraci pewnie wciąż będą po wyborach największą siłą polityczna kraju, ale muszą się liczyć z dotkliwym spadkiem poparcia. Sondaże wskazują, że zdobędą najwyżej 23 proc. głosów (o 8 proc, mniej niż cztery lata temu). W 1994 r. zdobyli w wyborach jeszcze 45 proc. głosów. Umiarkowani (Moderaterna) pewnie zrealizują jeszcze gorszy wynik. Sondaże dają im 19 proc. poparcia. Jasne jest jednak także, że żadna z partii nie będzie chciała współrządzić ze Szwedzkimi Demokratami, bez względu na to jaki wynik osiągną. Dlatego Akesson celuje w odtworzenie duńskiego modelu: ciche poparcie dla rządu (lewicowego czy prawicowego) w zamian za wpływ na politykę imigracyjną.
Ani Socjaldemokraci ani Umiarkowani nie mają ochoty na cichego koalicjanta w postaci SD. Ale przy układzie sił wyłaniającym się z sondaży mogą nie mieć innego wyboru. To Szwedzcy Demokraci będą języczkiem u wagi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/409608-cos-sie-zepsulo-w-bullerbyn-o-upadku-szwedzkiej-lewicy