Zazwyczaj w Europie jest tak, że partie prawicowe lepiej żyją z Kościołem niż ugrupowania lewicowe. Wynika to z faktu, że podzielają one wspólnie z chrześcijaństwem wiele tradycyjnych wartości.
Rzadko zdarza się natomiast, by hierarchia katolicka w jakimś kraju szła na otwartą konfrontację z prawicą. Tak się dzieje obecnie we Włoszech, gdzie gabinet ministrów zdominowany przez konserwatywną Ligę Północną jest przedmiotem nieustannej krytyki przez katolickich duchownych, teologów i publicystów. Takiego ostrzału z tej strony nie doświadczył żaden rząd lewicowy w tym kraju.
Głównym przedmiotem sporu między Kościołem a koalicją rządową na Półwyspie Apenińskim jest stosunek do niekontrolowanej imigracji. O ile włoscy hierarchowie podzielają w tej sprawie zdanie Franciszka, opowiadając się za polityką otwartych drzwi (a właściwie otwartych portów) dla wszystkich przybyszów zza morza, o tyle sformowany dwa miesiące temu rząd w Rzymie zdecydowanie sprzeciwia się temu procesowi.
Pierwsze zwiastuny konfliktu nastąpiły tuż po wyborach 4 marca, w których niemal dwie trzecie głosów zdobyły ugrupowania antyimigranckie. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin powiedział wówczas, że jest zaniepokojony wynikami tej elekcji. Wkrótce potem przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch kardynał Gualtiero Bassetti oświadczył, że czas, aby biskupi powrócili do swej tradycyjnej roli „krytycznego sumienia”.
I rzeczywiście zaczęła się ostra krytyka. Od tamtego czasu nie ma praktycznie dnia, by dziennik „Avvenire” (organ prasowy Konferencji Episkopatu Włoch) nie atakował lidera Ligi Północnej i ministra spraw wewnętrznych Matteo Salviniego. Na przykład w wydaniu tej gazety z 26 lipca wspomniany polityk został skrytykowany aż w pięciu tekstach.
Publicyści oskarżają przywódcę koalicji rządowej o niemal każdy akt rasizmu, do jakiego dochodzi na terenie Italii. Przedmiotem krytyki jest nawet noszenie przez szefa MSW koszulki z napisem w języku angielskim „Najlepszą obroną jest atak”, co jest traktowane jest jako wyraz sympatii z neonazistami.
(Na marginesie warto dodać, że ta sama gazeta atakuje też za politykę imigracyjną władze Węgier, a premiera tego kraju Viktora Orbána porównuje do prezydenta Turcji Recepa Erdogana).
Dziennikowi „Avvenire” wtóruje katolicki tygodnik „Famiglia Christiana”. Zamieścił on np. na okładce fotografię ministra spraw wewnętrznych, nad którym unosi się ręka egzorcysty, a pod spodem bije w oczy wielki tytuł „Idź precz Salvini!”
Chyba żaden polityk we Włoszech nie był do tej pory porównywany przez katolickie media do szatana, którego trzeba wypędzić. Redakcja na okładce wyjaśnia, że powodem sprzeciwu Kościoła wobec Salviniego jest problem imigrantów. Jak precyzuje: „To nic osobistego ani ideologicznego. Chodzi o Ewangelię”.
Niektórzy kapłani rzymskokatoliccy wezwanie do przepędzenia Salviniego traktują całkiem serio, np. ks. Giorgio de Capitani z archidiecezji mediolańskiej w wywiadzie radiowym powiedział:
Wyrzućmy Ligę z kościołów, z rad parafialnych, z oratoriów. (…) Salvini mówi, że jest chrześcijaninem, ale jest bluźniercą. Musimy wywołać wojnę domową, musimy przepędzić tych barbarzyńców, rasistów z dala od Włoch. Na zewnątrz. Niech idą tam, gdzie chcą. Byle nie we Włoszech. (…) Oczywiście wszyscy mówimy, że istnieje tylko jedna rasa, rasa ludzka. Z wyjątkiem tych, którzy nie należą do tej rasy ludzkiej. To jest Liga Północna, to są barbarzyńcy. Salvini w pierwszej kolejności.
Najważniejszym głosem krytycznym wobec polityki rządu było oświadczenie Prezydium Konferencji Episkopatu Włoch podpisane przez pięciu hierarchów. Apele dostojników nie odnoszą jednak skutku, o czym świadczą choćby wyniki wyborów samorządowych, które odbyły się trzy miesiące po wyborach parlamentarnych. Antyimigracyjne partie odniosły w nich jeszcze bardziej okazały triumf, zwyciężając nawet w takich bastionach lewicy jak np. Siena.
Jak zauważył brytyjski tygodnik „Catholic Herald”:
Włochy cierpią z powodu ubóstwa. W miastach oprócz pięknych dzielnic są także straszliwe slumsy. Ich mieszkańcy słuchają, jak Kościół ciągle mówi o prawach imigrantów. A co z biednymi, którzy już mieszkają w tym kraju? Trzeba uświadomić sobie, że Kościół, mówiąc o uchodźcach, być może zajmuje stanowisko, które wydaje się przynosić szkodę ubogim. Istnieje sprzeczność między obroną interesów ubogich a obroną praw migrantów.
Ta sprzeczność sprawia, że większość Włochów (co pokazały wybory parlamentarne i samorządowe) zdecydowanie odrzuca stanowisko tamtejszego Kościoła w sprawie imigrantów i popiera działania rządu. Wskazuje na to również spadek popularności Franciszka we włoskim społeczeństwie z 88 do 70 proc. Jest on bowiem postrzegany jako główny promotor niekontrolowanej imigracji na Półwyspie Apenińskim.
Na razie nic nie zapowiada zawieszenia broni. Obie strony coraz bardziej utwierdzają się w swoich stanowiskach. Socjologowie religii zadają sobie natomiast pytanie: czy stanowisko włoskich hierarchów nie wpłynie na odpływ ludzi z kościołów?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/407234-we-wloszech-trwa-wojna-kosciola-z-prawicowym-rzadem