Sekretarz stanu USA Mike Pompeo powiedział w piątek, że jest szczęśliwy, iż prezydent USA Donald Trump i rosyjski przywódca Władimir Putin „będą się nadal spotykać” i dodał, że uważa, że ich spotkanie w Waszyngtonie „obróci się na dobre”.
Pompeo, który wystąpił przed Radą Bezpieczeństwa ONZ, gdzie omawiał kwestie związane z Koreą Północną, powiedział później dziennikarzom:
Jestem szczęśliwy, że przywódcy dwóch bardzo ważnych krajów będą się nadal spotykać.
Dodał, że Trump i Putin rozmawiali o rozwiązaniu konfliktu w Syrii oraz o tym, w jaki sposób można sprowadzić tam z powrotem uchodźców.
Amerykańskie media zwracają uwagę, że nawet członkowie administracji Trumpa, czy republikańscy kongresmeni nie wiedzą, o czym rozmawiali przywódcy podczas dwugodzinnego spotkania, które odbyło się bez świadków - poza tłumaczami - i nie zostało w żaden sposób udokumentowane.
Dzień wcześniej Biały Dom poinformował, że Trump polecił swemu doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Johnowi Boltonowi, by zaprosił Putina do Waszyngtonu. Rozmowy w sprawie spotkania przywódców są już w toku; do wizyty Putina miałoby dojść na jesieni.
Wcześniej w czwartek Trump napisał na Twitterze, że spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem „było wielkim sukcesem, z wyłączeniem prawdziwego wroga ludu - Fake News Media”.
Czekam z niecierpliwością na nasze drugie spotkanie
— dodał.
Trump wyjaśnił, że oczekuje kolejnej rundy rozmów, aby wraz z Putinem zająć się „wdrażaniem niektórych, spośród wielu rzeczy, o których dyskutowaliśmy, włącznie z powstrzymaniem terroryzmu, bezpieczeństwem Izraela, proliferacją broni nuklearnej, cyberatakami, handlem, Ukrainą, pokojem na Bliskim Wschodzie, Koreą Północną i innymi” - napisał.
Pierwsze spotkanie Trumpa z Putinem miało miejsce w poniedziałek w Helsinkach. Wystąpienie prezydenta USA po szczycie wywołało wiele kontrowersji. Podczas konferencji prasowej, powiedział, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 roku na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad.
USA, Rosja oraz Izrael osiągnęły porozumienie w sprawie konfliktu w Syrii - jest nim utrzymanie przy władzy obecnego prezydenta tego kraju Baszara el-Asada - pisze w piątek John R. Bradley na portalu tygodnika „The Spectator”.
Brytyjski dziennikarz zajmujący się Bliskim Wschodem zauważa, że ”(…) mało kto odnotował najbardziej namacalny wynik” poniedziałkowego szczytu między prezydentem USA Donaldem Trumpem a przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Przed spotkaniem w fińskiej stolicy amerykańscy oraz rosyjscy dyplomaci, przy „bliskiej współpracy z przywódcami wspólnego sojusznika, Izraela, pośredniczyli w porozumieniu między wszystkimi stronami konfliktu w Syrii (…)” - pisze Bradley.
Jak wskazuje, „umowa jest już zawarta”, „Asad pozostanie”, a „Syria stała się rosyjskim protektoratem”.
Na szczycie uzgodniono potrzebę trwałego zawieszenia broni między Syrią i Izraelem; rząd syryjski zaoferuje gwarancje dotyczące bezpieczeństwa państwa żydowskiego
— czytamy w konserwatywnym tygodniku.
Zachód musi się pogodzić z faktem, że przez lata wspierał przegrywającą stronę” w syryjskim konflikcie
– konstatuje autor.
Według niego porozumienie to znacząca zmiana, gdyż „jeszcze niedawno USA było bliskie pójścia na wojnę z Asadem”. Utrzymując, że Trump „po cichu porzucił w ubiegłym miesiącu wspieranych przez USA rebeliantów w południowo-zachodniej Syrii”, wskazuje, że umowa była „od pewnego czasu przygotowywana”. Teraz syryjscy rebelianci „mogą oczekiwać całkowitego porzucenia”, a „w ramach procesu deeskalacji Trump ma podobno być chętny do wycofania ok. 2 tys. żołnierzy amerykańskich sił specjalnych, którzy nadal stacjonują w Syrii”.
Nic z tego nie byłoby możliwe bez zgody Izraelczyków
— pisze publicysta brytyjskiego „The Spectator”.
W jego ocenie państwo żydowskie „nie będzie miało problemu ze współpracą z reżimem Asada w Syrii w przyszłości”, mimo wielu wezwań do zmiany władzy w Damaszku oraz dziesiątek bombardowań pozycji syryjskiego wojska w ostatnich latach.
W ocenie publicysty „głównym zmartwieniem” Izraela w Syrii są stacjonujące tam siły irańskie. Jeśli Moskwa zgodzi się na wycofanie wspieranego przez Iran Hezbollahu do Libanu oraz trzymanie syryjskich wojsk z dala od granicy państwa żydowskiego, to Izrael zaakceptuje Syrię pod kontrolą rosyjską - wskazuje. Rekompensatą dla Teheranu ma być ogłoszone przez Putina „50 mld USD bezpośrednich rosyjskich inwestycji w irański sektor energetyczny”.
Dzięki porozumieniu - jak twierdzi Bradley - „Rosja utrzymuje pełnomocnictwo w Syrii i ciepłowodny port na wybrzeżu Morza Śródziemnego”, „USA wycofują się z grzęzawiska”, a „Izrael pozbywa się zagrożenia ze swoich granic ze strony Iranu i Hezbollahu”.
Publicysta zauważa, że komentarze Trumpa w Helsinkach pokazały „jak mało (prezydent USA) interesuje się konfliktem” w Syrii.
On widzi to jako wojnę kogoś innego
— zaznacza i podkreśla, że „amerykańskie wycofanie się oznacza przekazanie znacznej strefy wpływów na Bliskim Wschodzie Rosji”. W jego ocenie „lepiej przyzwyczaić się do takiego amerykańskiego braku zainteresowania” tym regionem, gdyż USA nie są już zależne od znajdujących się w nim złóż surowców i „niedługo będą energetycznie samowystarczalne”. Wskazując na wcześniejsze „lekkomyślne interwencje militarne” Zachodu w regionie Bliskiego Wschodu i ich polityczne konsekwencje ocenia, że jest „to być może najlepsze rozwiązanie ze wszystkich”.
Przeciwnicy prezydenta Putina powinni być „najszczęśliwsi ze wszystkich” - pisze Bradley.
Radzenie sobie z ciągłym bólem głowy, próbując rozwiązać trudne do przezwyciężenia konflikty świata arabskiego, to coś co powinno życzyć się najgorszemu wrogowi
— konkluduje.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/404732-pompeo-zadowolony-z-planowanych-rozmow-trump-putin
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.