Nie jestem przeciwko mundialowi, ale dlaczego kosztował on aż 14 miliardów dolarów? – zapytał jeden z liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny. Według danych przedstawionych przez czołowy rosyjski portal biznesowy RBK rozpoczęte właśnie w Rosji mistrzostwa świata w piłce nożnej są najdroższe w historii tego turnieju.
Koszty organizacji mundialu rosną z każdym turniejem. Poprzednim rekordzistą była Brazylia, która w 2014 roku wydała na mistrzostwa 11,6 mld. dolarów. Największe wydatki pochłonęła budowa (lub przebudowa) stadionów oraz infrastruktura komunikacyjna. W Rosji na to pierwsze wydano – według RBK – 3,5 mld dolarów, a na drugie aż 6 mld. Pozostałe wydatki to m.in. baza noclegowa itd.
Problem w tym, że – jak mówi w rozmowie z Radiem Swoboda dyrektor Centrum Polityki Antykorupcyjnej partii Jabłoko Aleksiej Karnauchow – wszystko to można byłoby zbudować taniej. Jego zdaniem, porównanie wydatków z tymi, które poniosła Francja podczas Euro 2016, pokazuje, że Rosja na sam remont lub budowę obiektów sportowych wydała o 95 mld rubli (ponad 14 mln dolarów) więcej niż powinna. Wszystko można byłoby postawić za 113 mld rubli, a postawiono za 212 mld rubli – przekonuje. Najbardziej przepłacono w Petersburgu (Zenit-Arena). Kolejne miejsca w rankingu rozrzutności zajmują moskiewskie Łużniki i stadion w Samarze. Co się stało z tymi pieniędzmi? Zdaniem Karnauchowa zniknęły one w kieszeniach powiązanych z Kremlem wykonawców. Wymienia się tu nazwiska Arasa Agałarowa, Giennadija Timczenki, Olega Deripaski i innych. Na pierwszym miejscu, wśród tych, którzy najwięcej zarobili na przygotowaniu mundialu, jest pochodzący z Tatarstanu deputowany Jedynej Rosji Rawil Ziganszin.
Schemat nabijania sobie kabzy miał polegać na zlecaniu inwestycji budowlanych podstawionym podwykonawcom, którzy żądali wysokich cen za usługi, a potem dzielili się zyskami ze zleceniodawcami. W ten sposób z rosyjskiego budżetu na konta zaprzyjaźnionych z Kremlem biznesmenów wypływały miliony dolarów. Działacze antykorupcyjni zadają publicznie pytanie, ile szkół, przedszkoli czy szpitali nie powstanie, albo powstanie później z powodu kolejnego wycieku pieniędzy z budżetu. „Jeśli gdzieś przybyło, to w innym miejscu ubyło” – tłumaczy Aleksandra Jegatina z Centrum Dossier, niezależnej organizacji monitorującej Kreml. Do podobnych przekrętów dochodziło podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku. Wtedy informacji na temat nieprawidłowości było nawet znacznie więcej – mówi Karnauchow. Dlatego władze na Kremlu wyciągnęły lekcje z Soczi. Nie chodziło im jednak o to, aby tym razem wydatki były bardziej transparentne, ale wręcz przeciwnie, aby jak najszczelniej ukryć, gdzie wypływają miliardy rubli.
Skali złodziejstwa nie dało się jednak całkowicie zatuszować. W tej chwili na każdy z 11 zbudowanych (lub przebudowanych) stadionów przypada po jednym lub dwa śledztwa prowadzone przez prokuraturę. Za kraty trafili nawet dwaj bracia Magomiedowie, którym – według informacji w mediach – zarzuca się powołanie zorganizowanej grupy przestępczej i defraudację państwowych funduszy (50 mln dolarów) przy budowie stadionu w Kaliningradzie. Wątpliwość budzi jednak polityczne tło tych aresztowań. Magomiedowie byli blisko związani z premierem Dmitrijem Miedwiediewem i obserwatorzy wskazują, że ich aresztowanie jest elementem wewnętrznych rozgrywek na Kremlu, a walka z korupcją to jedynie pretekst.
Przepłacone inwestycje krytykowane są też z powodu niechlujstwa wykonawców. Infrastruktura komunikacyjna, na którą wydano jeszcze więcej niż na stadiony jest nadal w katastrofalnym stanie – mówi Karnauchow. Wzdłuż ulic, którymi mają podążać na stadiony goście mundialu, odremontowano jedynie fasady, a na niektórych namalowano nawet sylwetki wiwatujących mieszkańców w zabitych deskami oknach (!). Niemiecka reprezentacja już teraz narzeka na warunki, w jakich przyjdzie jej rozgrywać mecze. Obawiają się, że źle przycięta murawa na Łużnikach doprowadzi do licznych kontuzji piłkarzy.
Kolejne pytanie dotyczy przyszłości, a konkretnie tego, co zrobić z wybudowanymi za gigantyczne pieniądze obiektami? W większości miast, w których rozgrywany jest mundial, nie ma silnych drużyn piłkarskich, ani żadnych wydarzeń sportowych, dzięki którym nowe stadiony mogłyby na siebie zarabiać. A lokalne władze nie będą skore do wydawania pieniędzy na ich utrzymanie. Niewykluczone więc, że miliardy dolarów zostały po prostu wyrzucone w błoto.
Władze na Kremlu wykorzystały jednak igrzyska do przepchnięcia reformy podatkowej podnoszącej VAT z dotychczasowych 18 proc. do 20 proc. W czasie, gdy ludzie oglądają mecze, nie przyjdzie im do głowy kręcić nosem. A gdy igrzyska się skończą, będzie już po wszystkim. Straty, które podczas przygotowań do mundialu poniósł budżet, zostaną wyrównane z kieszeni zwykłych Rosjan.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/399734-najdrozszy-mundial-w-historii-czyli-jak-miliony-dolarow-zniknely-w-kieszeniach-biznesmenow-zaprzyjaznionych-z-kremlem