Przedstawiona przez Komisję Europejską propozycja podziału środków w ramach polityki spójności w nowym wieloletnim budżecie UE nie jest ostateczna
— podkreślali w środę w rozmowie z PAP eksperci węgierscy.
W takiej postaci propozycja ta jest całkowicie nie do przyjęcia
— oświadczył David Szabo, analityk zbliżonego do węgierskiego rządu think tanku Szazadveg, zaznaczając jednak, że nie jest to wersja ostateczna.
Szabo powiedział, że państwa Europy Środkowo-Wschodniej, takie jak Polska czy Węgry, w ciągu ostatnich ośmiu lat przeszły znaczną drogę w kierunku silniejszej gospodarki i większej konkurencyjności. Podkreślił też, że budżet UE musi uwzględnić fakt Brexitu.
Bezrobocie wśród młodych ludzi w południowych państwach członkowskich strefy euro jest rzeczywiście dużym problemem. Ale uważam, że jest to kłopot przede wszystkim państw strefy euro, wynikający z wewnętrznych problemów strukturalnych tej strefy. Dlatego wykorzystywanie na ten cel funduszy strukturalnych i spójnościowych UE jest moim zdaniem sporne i nieuzasadnione
— ocenił.
Według Szabo Węgry będą prowadzić w tym punkcie bardzo twarde negocjacje dotyczące następnych wieloletnich ram budżetowych UE.
Moim zdaniem nikt nie wyklucza, że zasada solidarności zostanie częściowo rozciągnięta także na kraje znajdujące się w trudnej sytuacji gospodarczej, jak Włochy czy Grecja, ale uważamy, że nie może to się dziać ze szkodą dla funduszy unijnych przysługujących Europie Środkowo-Wschodniej na mocy traktatów
— podkreślił.
Wyraził też przekonanie, że propozycja KE nie jest wynikiem konfliktów politycznych.
Kraje zachodnioeuropejskie, Niemcy, Francja i KE nie chcą wykorzystywać obcięcia funduszy jako kary wobec Węgier. To jeszcze nie końcowa wersja
— ocenił.
Także analityk Centrum Integracji Euroatlantyckiej i Demokracji (CEID) Daniel Bartha zaznaczył, że propozycji KE nie można traktować jako ostatecznej. Wskazał też, że pod wieloma względami niektóre jej elementy były spodziewane.
To jasne, że trzeba się liczyć z mniejszymi funduszami
— zauważył.
Sądzę, że zaproponowano tak wysokie obcięcie funduszy spójnościowych, bo spodziewane jest osiągnięcie konsensusu. Uważam, że w wersji ostatecznej będzie ono dużo niższe. To dopiero pozycja wyjściowa do rozmów
— ocenił ekspert.
Zdaniem Barthy Węgry zdołają w tej sprawie osiągnąć porozumienie oparte na konsensusie.
Nie należy się bać tych liczb, bo zapowiadano, że propozycja KE zawiera elementy, które zapewne znacznie się zmienią. Chciano uzyskać elastyczność pozwalającą na osiągnięcie konsensusu
— ocenił.
Zgodnie z propozycją KE Polska ma otrzymać 64 mld euro w ramach polityki spójności w nowym budżecie UE na lata 2021-2027. Cięcie wynoszące ponad 23 proc. oznacza, że do Polski ma trafić 19,5 mld euro mniej niż obecnie.
Maksymalne dopuszczalne cięcia (limit był ustanowiony na 24 proc.) dotknęłyby Węgry, Czechy oraz Estonię. Ponad 20 proc. środków mniej z funduszy spójności ma trafić też do Niemiec (-20,6 proc.) i Słowacji (-21,7 proc.). Cięcia dotkną w sumie 14 krajów członkowskich, w przypadku pięciu koperta ma się nie zmienić, a osiem może się cieszyć ze wzrostów. Poza Włochami (+6,4 proc.) i Hiszpanią (+5 proc.) są to też Grecja (+8 proc.), Cypr (+1,8 proc), a także Bułgaria i Rumunia (po 8 proc. wzrostu).
Propozycję KE będą musiały przyjąć państwa członkowskie. Nie jest do tego konieczna jednomyślność, lecz większość kwalifikowana. Jednak sam wieloletni budżet UE musi być przyjęty jednogłośnie.
as/Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/396574-wegierscy-eksperci-propozycja-ke-dot-budzetu-ue-nie-jest-ostateczna-david-szabo-w-takiej-postaci-jest-calkowicie-nie-do-przyjecia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.