15 maja w Instytucie Francuskim w Berlinie miała miejsce debata związana z 50 rocznicą maja 1968 w Paryżu. Tytuł debaty „1968, Jakie oczekiwania?” wskazywał na to, że ideały ruchu 68 roku nie zostały chyba jeszcze urzeczywistnione. Słowo „oczekiwania” wskazuje na przyszłość. To jest cechą rewolucjonistów, że zastana rzeczywistość z natury musi być zła a wola przebudowy to nakaz moralny. Czemu to służy? Obsadzaniu przez rewolucjonistów instytucji w celu utrwalania swej władzy, po to aby nauczać „ciemny lud”, który zawsze jest niedojrzały. Szczególnie ten w Europie wschodniej.
W debacie wzięli udział: Libuše Černá, Jan Gross, Jean-Yves Potel i Peter Schneider, którzy mówili o swoich uwikłaniach w rok 1968 w Czechosłowacji, Polsce, Francji i Niemczech. Dyskusję poprowadził Thomas Wieder, korespondent gazety Le Monde w Berlinie. Debata zgromadziła ponad 300 uczestników.
Libuše Černá która w 1968 roku miała 15 lat, mówiła o tym jak w jej szkole demonstrowano za reformą szkolnictwa, nie wspominając o inwazji na Czechosłowację wojsk Układu Warszawskiego. 80 letni Francuz, weteran ruchu, Jean-Yves Potel przedstawił się jako trockista, niemiecki dziennikarz Peter Schneider mówił o demonstracjach i protestach w miastach Europy Zachodniej w 1968 roku, ale więcej uwagi poświęcił CDU, zwracając uwagę na brak programu tej partii i temu, że hołduje ona ciągle konserwatywnym wartościom. Jan Gros wspomniał o „Dziadach” Mickiewicza jako prowokacji antysowieckiej, stwierdził, że Polacy w 1968 roku manifestowali za socjalizmem z ludzką twarzą. Nikt nie zwrócił uwagi, że państwa Układu Warszawskiego to były obszary okupacji sowieckiej. Gdy przyszła faza zadawania pytań, jeden z obecnych skomentował i skorygował krótko wystąpienie Grossa, że to co mówił to mijanie się z prawdą. Demonstracje w Polsce były antykomunistyczne a nie za socjalizmem z ludzką twarzą. Wyraził też zaskoczenie, że Instytut Francuski w Berlinie zaprasza jako reprezentanta Polski osobę, która Polskę szkaluje w kłamliwych artykułach prasowych czy książkach. Wypowiedź ta wywołała poruszenie na sali. Prowadzący spotkanie korespondent Le Monde, rzucił Grossowi koło ratunkowe, sugerując, że obecnie w Polsce niszczona jest demokracja i rośnie antysemityzm, co w żaden sposób nie wiązało się z tematem spotkania. Oczywiście Gross potwierdził to, ale sala nie chciała dalej słuchać jego wynurzeń. Przy wyjściu z budynku Instytutu rozłożone były ulotki z logiem Reduty Dobrego Imienia o Holokauście w języku niemieckim, francuskim i angielskim. Wszystkie rozeszły się wśród uczestników spotkania
To spotkanie a także fakt pojawienia się Reduty Dobrego Imienia, która podejmuje działania przeciw szerzeniu zakłamanego obrazu Polski i jej historii, skłania do szerszej refleksji nad wojną informacyjną jaka się toczy i gdzie są jej głębokie źródła. Ta debata i głos sprzeciwu podczas niej, wskazuje jak ważny jest głos Polonii w walce o prawdę o Polsce, ale także jak ciężkie jest to zadanie wobec sił, którym zależy na kreowaniu fałszywego obrazu naszego kraju. A ta debata była częścią potężnego mechanizmu ideologizacji, którym zarządza lobby powstałe wokół „Ruchu 68 roku”. Warto się jemu przyjrzeć.
Swego czasu w jednym w tekstów prof. Ryszard Legutko ukuł sformułowanie „męczennicy 1968 roku”, mając na uwadze umiejętności mitologizacji własnej roli w tym ruchu wielu jego przedstawicieli. Ale także mitologizacji samego ruchu, który był i jest opisywany jako wielka postępowa rewolucja, uwalniająca ludzkość z przemocy opresyjnych struktur wytworzonych przez tradycyjne społeczeństwo. Wydawało się, że to było dawno, majowe paryskie demonstrację w 1968 roku. Niemniej, co jest cechą immanentną samych bojowników 68 roku, oni się nie starzeją i nie tracą rewolucyjnego wigoru, przy jednoczesnym znakomitym biznesowym współistnieniu z tym, co gwałtownie kiedyś krytykowali i nadal krytykują. Chodzi między innymi oczywiście o kapitalizm. Ten kapitalizm umożliwił im zabawę w komunizm, która trwa cały czas, przynosząc całej kulturze zachodniej koszmarne spustoszenia. Demontaż tradycji trwa, lewacki wirus niszczy Zachód, samopoczucie ideowych spadkobierców 68 roku jest doskonałe. Rewolucjoniści z 1968 roku, także wykarmione tymi samymi ideami ich dzieci i wnuki, trzymają w żelaznym uścisku zachodnią opinię publiczną. Zwolennicy tej ideologii nie mają dzisiaj, jak się wydaje swojej partii czy zhierarchizowanej struktury, ale ich metoda - jak zauważała Bettina Roehl, znawczyni problemu, - właściwie niczym nie różni się od komunistów. W tym, co zaczęło się w latach 60 na Zachodzie, możemy upatrywać źródeł dzisiejszej ciężkiej wojny kulturowej, która nabrała dynamiki gdy „rewolucyjny” impuls lewicy uderzył w tradycyjne wartości, a w krajach takich jak Polska czy Węgry obudził się zdecydowany opór przeciw tęczowej represji, która udaje miłość. Tę wojnę, przynajmniej pierwszą rundę lewica na Zachodzie wygrała, ponieważ ma zdecydowaną medialną przewagę, bliską monopolu i stosuje przewrotną taktykę, z którą ciężko się walczy. Ta ideologia jest bowiem postrzegana jako coś całkiem naturalnego, a więc w rzeczywistości jest asymilowana zupełnie nieświadomie jako stan naturalny każdego „mądrego, dobrego i szlachetnego człowieka” w porównaniu z którym na przykład, każdy niemodernistyczny katolik to oczywiście hipokryta i zły człowiek. Zatem wystąpienie przeciw jak to miało miejsce podczas debaty w Instytucie Francuskim jest w oczach zwolenników ideologii 68 roku, deklaracją akceptacji faszyzmu. To sprytny chwyt, który skrywa skrajny cynizm. Nigdy nie sformalizowany „Ruch 68 roku” stworzył perfekcyjnie działającą i spójną międzynarodową sieć. Ten stopień powiazań w ramach tej sieci stał się tak oczywisty, że nie zauważają go nawet osoby w ten ruch zaangażowane. Stąd pojawienie poglądów konserwatywnych w debacie publicznej nie jest traktowane jako normalny, oczywisty przejaw demokracji, tylko zamach na wolność, którą definiować mają prawo tylko mandaryni tego ruchu tacy jak Jan Gross. Zatem, z takiej perspektywy, to co dzieje się obecnie na Węgrzech i Polsce, traktowane jest jako swoisty skandal, coś co stanowi śmiertelne zagrożenie, atak na „święte pewniki” tej miękkiej ideologii. Jej źródła tkwią oczywiście w zmodyfikowanym marksizmie i totalitarnym impulsie panowania nad umysłami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/395808-1968-jakie-oczekiwania-debata-w-berlinie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.