Sąd uważa, że występuje w imieniu dziecka wbrew woli rodziców twierdząc, że odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie będzie dla niego najlepszą opcją, bo ustaną cierpienia tego dziecka. Ale jest to metoda usuwania cierpienia razem z człowiekiem! Dzisiejsza medycyna ma wiele sposobów, aby usunąć cierpienie człowieka, niekoniecznie zabijając go
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ginekolog i położnik prof. Bogdan Chazan.
wPolityce.pl: Trwa walka o życie małego Alfiego Evansa, który został w Wielkiej Brytanii odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Jak patrzy Pan na tragedię jego rodziców, walczących z bezdusznym prawem?
Prof. Bogdan Chazan: Mam nadzieję, że władze Wielkiej Brytanii wyrażą zgodę, by to dziecko zostało przewiezione do Włoch i było leczone w szpitalu w Watykanie.
Sąd rodzinny w Manchesterze odrzucił jednak we wtorek wniosek rodziców chłopca o zgodę na przewiezienie dziecka do Włoch. Odwołali się od niej, ale tutaj liczy się czas. Jakie są szanse dla Alfiego na przeżycie?
Sąd uważa, że występuje w imieniu dziecka wbrew woli rodziców twierdząc, że odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie będzie dla niego najlepszą opcją, bo ustaną cierpienia tego dziecka. Ale jest to metoda usuwania cierpienia razem z człowiekiem! Dzisiejsza medycyna ma wiele sposobów, aby usunąć cierpienie człowieka, niekoniecznie go zabijając. W Wielkiej Brytanii mamy przykład nieludzkiego podejścia współczesnej medycyny do problemów zdrowia i życia człowieka, które charakteryzuje się zastosowaniem aborcji w okresie życia przedurodzeniowego, a potem eutanazji w okresie noworodkowym. Tak jest np. w Belgii czy Holandii, gdzie jeżeli jakiemuś dziecku uda się przejść przez sita diagnostyki prenatalnej, a urodziło się chore z jakąś nierozpoznaną wadą rozwojową, to mają jeszcze jedno wyjście- zabić to dziecko.
Tutaj mamy taki przykład?
Tak. Jest to dalszy ciąg tego planu, a mianowicie eutanazji niemowlęcia. Jest tendencja, by ten plan był realizowany również w późniejszych latach życia człowieka, kiedy jest on już starszy, niedołężny i schorowany. W Polsce na szczęście nie ma jeszcze takiego prawa i mam nadzieje, że nie będzie, aby takiego człowieka zabijać wraz z cierpieniem. Powinniśmy mieć więcej miłosierdzia dla naszych bliźnich! Należy się to przede wszystkim ze strony rodziców, ale też nas wszystkich. Jeżeli medycyna czy prawo mają zapędy w kierunku zabijania chorego człowieka, to obywatele Polski i Europy powinni się temu przeciwstawić.
W jaki sposób? Mamy wyraźnie do czynienia ze zderzeniem dwóch cywilizacji: życia i śmierci. Z jednej strony apel papieża Franciszka, chęć leczenia dziecka w szpitalu w Watykanie, prośby rodziców, z drugiej bezduszne wyroki sądu i skazywanie bezbronnego dziecka na śmierć.
To prawda, ale to już jest kolejne chore dziecko z tego samego kraju, które chciano skazać na śmierć. Pamiętam, że kiedyś były podejmowane takie działania w Wielkiej Brytanii, ale wtedy szukaliśmy w Polsce ratunku dla niego. Widać, że to jest sprawa, która co jakiś czas występuje i prawdopodobnie będzie występować. Należałoby więc znaleźć jakieś systemowe wyjście z tego, żeby ratować chore dzieci, które są skazywane na śmierć przez prawo danego kraju, by mogły one znaleźć ratunek w innym miejscu. Mówię ratunek, ponieważ medycyna idzie do przodu, powstają nowe metody diagnostyczne i lecznicze. Tutaj choroba neurologiczna u tego chłopczyka nie jest znana, a wiadomo, że jest ciężka, ale w każdej chwili może się pojawić szansa na skuteczne leczenie.
Przedstawiciele KOD, Obywateli RP, PO, Nowoczesnej, Dziewuch, etc. organizują dziś i jutro akcję „Stop Chazanowi” w Kielcach sprzeciwiając się powołaniu pana przez wojewodę świętokrzyskiego na konsultanta wojewódzkiego ds. położnictwa i ginekologii. Jak Pan odbiera tę akcję? Czy nie wpisuje się ona w ten nurt cywilizacji śmierci, o którym mówimy, bo jest Pan znanym obrońcą życia?
Tak. Zostałem zaproszony przez panią wojewodzinę, abym objął zaszczytną i trudną też funkcję konsultanta wojewódzkiego dla województwa świętokrzyskiego. Z tym województwem jestem związany już od kilku lat i trochę je znam, ponieważ jestem wykładowcą Uniwersytetu Jana Kochanowskiego. Propozycja pani wojewody została poparta przez konsultanta krajowego i ministra zdrowia. Nie pchałem się na to stanowisko, zostało mi ono zaproponowane, nawet nalegano, żebym je przyjął, więc się zgodziłem. Tymczasem zdaniem pewnej części społeczeństwa kieleckiego - myślę, że nie dużej, ale krzykliwej- tylko oni mogą wyznaczać nie tylko stanowienie prawa w Polsce (pamiętamy czarny marsz), ale także naciskać na uniwersytety, aby nie przeprowadzały sympozjów, bo nie podoba im się skład wykładowców.
Niektórzy ich rektorzy niestety ulegali naciskom i odwoływali wykłady związane z obroną życia ludzkiego.
Tak, miało to miejsce chociażby na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, czy Bydgoskim Uniwersytecie Medycznym. Moim zdaniem nie powinniśmy za bardzo przejmować akcją związaną z moją osobą, każdy ma prawo protestować w Polsce, bo żyjemy w wolnym kraju. Ale nie może też być tak, że stanowiska konsultanta medycznego, dyrektora szpitala czy ordynatora były dostępne tylko dla ludzi jednej opcji światopoglądowej. W Polsce przeważa populacja wierzących w Boga i to znacznie, a więc jest rzeczą naturalną, że przedstawiciel tej części społeczeństwa może również objąć takie czy inne stanowisko.
Znamienny jest w tej kwestii ostatni Pana wpis na Facebooku, że lekarze ateiści mają dzisiaj łatwiejszą ścieżkę kariery. Czy wierzący są dyskryminowani na uczelniach medycznych?
Bioetycy na Zachodzie już dziś proponują, aby na studia medyczne przyjmować tylko tych kandydatów, o których wiadomo, że w przyszłości nie będą chcieli korzystać z klauzuli sumienia. A więc mamy tutaj do czynienia ze wstępną selekcją. Moim zdaniem taka sytuacja, jak ta w Kielcach, zagraża interesom i potrzebom tej części populacji, która uważa, że trzeba życie ludzkie chronić od momentu poczęcia i je szanować.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/391756-nasz-wywiad-prof-chazan-o-tragedii-alfiego-to-juz-kolejne-chore-dziecko-z-tego-samego-kraju-ktore-chciano-skazac-na-smierc