Artykuł ukazał się w tygodniku „Sieci” (16/2018).
Julia Kristeva, jedna z głośniejszych figur życia intelektualnego Francji ostatniego półwiecza o światowej renomie, okazała się agentką komunistycznych służb Bułgarii. I nic strasznego w tej roli nie robiła. Można mieć wrażenie, że to ona wykorzystała służby specjalne, co było rzadkim przypadkiem. Sprawa wyszła na jaw, gdy Kristeva podjęła współpracę z literackim pismem w Bułgarii. Zgodnie z tamtejszą ustawą ujawnione zostało jej dossier sporządzone przez komunistyczne służby.
Zainteresowały się one młodą i obiecującą 22-letnią studentką już w 1963 r. Prowadzący inwigilację funkcjonariusz raportował, że przygotowuje ją do roli agentki. I chyba to spowodowało, że w 1966 r. uzyskała zgodę na wyjazd do Paryża na stypendium francuskie. Od tego czasu pisarka nie wróciła do kraju, ale nadal utrzymywała kontakty z bułgarską bezpieką na tyle intensywne, że w 1971 r. została oficjalnie zarejestrowana jako agentka Sabina. Nie wiemy, czy otrzymywała wynagrodzenie ani czy kiedykolwiek została wyrejestrowana. Jej głównym zadaniem była identyfikacja zagranicznych ośrodków wymierzonych w bułgarską, komunistyczną władzę, ale, jak twierdziła, nie udało się jej tego dokonać. W 160-stronicowym dossier Kristevy nie ma ani jednego pisanego przez nią raportu. Udało się jej przekonać prowadzących ją funkcjonariuszy, że dużo lepiej, aby dostarczała im swoją wiedzę ustnie, gdyż na piśmie może „nie wyjaśnić tego, co najważniejsze”.
Przekazywała informacje na temat emigrantów bułgarskich, lewicowych grup arabskich i maoistów we Francji, ale była to głównie wiedza dostępna powszechnie. Już od 1973 r. agenci narzekali, że Sabina wykręca się od postawionych jej zadań, nie chce pracować ani kontaktować się regularnie. Pragnęła ściągnąć swoją rodzinę do Francji, ale, jak pisał bułgarski funkcjonariusz, miała zamiar uzyskać coś, nie dając w zamian nic. Jednocześnie odradzał zbyt ostre metody wobec niej. Można domyślać się, że rekomendacje te związane były z coraz mocniejszą pozycją Kristevy we Francji. Ona sama dziś gwałtowanie zaprzeczyła tym oczywistym danym i ogłosiła, że „ktoś chce ją zniszczyć”. Zachowała się więc jak prawie wszyscy w jej sytuacji. Szkoda, bo to, czego dowiedzieliśmy się o jej agenturalnej przeszłości, trudno uznać za kompromitujące, a ona sama mogła rozliczyć się ze swojej biografii, czyli opowiedzieć o losie ambitnej, twórczej intelektualistki w zamkniętym i opresyjnym systemie. Ale samoświadomość jest ostatnią rzeczą, jaką można zarzucić jej środowisku, a szkicowany epizod dobrze wpisuje się w karierę jego prominentnej przedstawicielki, którą uznać można za modelową dla naszej epoki. Po przybyciu do Paryża Kristeva trafia do zespołu niezwykle wpływowego, lewicowego kwartalnika literackiego „Tel Quel”. Wiąże się z jego redaktorem naczelnym Philippe’m Sollersem i zostaje jego żoną. Zaczyna jako strukturalistka i publikuje głośne dzieło „Sèméiotikè: Recherches pour une sémanalyse” (1969). Dwóch przedstawicieli nauk ścisłych Alan Sokal i Jean Bricmont w opublikowanych 30 lat później „Modnych bzdurach” pokazuje, jak w książce tej autorka w sposób skrajny nadużywa osiągnięć matematyki i fizyki, których wyraźnie nie rozumie. Jest to zresztą charakterystyczne dla całej formacji, a brak jakiejkolwiek dyscypliny intelektualnej jej przedstawicieli, który prowadzi wręcz do bełkotu, jest ich znakiem firmowym i wydaje się wyzwalać jeszcze większą adorację u wyznawców.
W „Modnych bzdurach” znajdziemy całą listę najgłośniejszych „myślicieli” francuskich wraz z fragmentami, które w pełni uzasadniają ten tytuł. Swój strukturalizm Kristeva łączy z psychoanalizą, której także oddaje się z pasją. Można przyjąć, że arbitralność obu szkół zbliża je do siebie. Politycznie jest maoistką, wraz ze swoim mężem pielgrzymuje do Chin już po rewolucji kulturalnej w 1974 r., i w apologetycznym tekście na temat Mao ogłasza, że ten „uwolnił kobiety” i „rozwiązał odwieczną kwestię płci”. W spustoszonym i sterroryzowanym kraju nie dostrzega śladu przemocy. Dwa lata później Kristeva nawraca się na amerykanizm. Po rewelacjach Sołżenicyna ogłasza, że to dysydent stał się nowym kulturowym wzorcem. Potem staje się wojującą feministką, aby pozostać nią po dziś dzień. W każdym wcieleniu wykazuje się żarliwością i, trzeba przyznać, specyficznym talentem literackim, chociaż głównie odnaleźć go można w jej autopromocyjnym nastawieniu. Bohaterka naszych czasów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/391313-nienapisana-biografia-julia-kristeva-i-jej-historia