Gdy zaczął się kryzys w stosunkach polsko-izraelskich pisałem, że nie należy panikować, bo choć Izrael jest potrzebny Polsce, to w sporym zakresie Polska Izraelowi również, i rządzący tym krajem wiedzą o tym. Wizyta prezydenta Reuvena Rivlina pokazała, że miałem rację.
Wykazała ona, że choć strona izraelska, co naturalne, nie ukrywa punktów, w których żydowska wizja historii II wojny sprzeczna jest z naszą wizją, to zarazem wyraźnie nie chce konfrontacji. Ze strony Rivlina nie padły sugestie o systemowej roli Polaków w Holocauście, a w czasie najgorętszych dni po uchwaleniu ustawy o IPN tego rodzaju opinie można było znaleźć w narracji izraelskiej. Nie było z jego strony antypolskich demonstracji. Natomiast obie strony robiły wiele, by zamanifestować, iż chcą szukać porozumienia.
Przy czym ta sytuacja wyraźnie nie wszystkim była w smak. Świadczy o tym dziwaczna prowokacja, jaką było włożenie Rivlinowi w usta przez „Times of Israel” słów, których nie powiedział – horrendalnego (gdyby rzeczywiście padło) zdania o tym, jakoby Polska „pozwoliła na wprowadzenie ludobójczej ideologii Hitlera”. Ale też również skwapliwe i bezrefleksyjne kupienie tego fake newsa przez część polskiego internetu. Wyraźnie widać, że polski i żydowski nacjonalizm potrzebują siebie nawzajem, i sobą nawzajem się żywią. Ludzie rozsądku po obu stronach powinni zdawać sobie z tego sprawę.
Z całą pewnością wpływ na postępowanie obu stron miała perswazja Stanów Zjednoczonych, nie chcących, aby ich dwaj sojusznicy wodzili się za łby. Przy czym nowiną jest nie nacisk w tej sprawie Waszyngtonu na Warszawę, to uznajemy za oczywiste, ale ujawniony przez izraelską telewizję jednoczesna presja USA na Tel-Aviv. Presja, wywarta m.in.przez wiceprezydenta Pence w czasie jego wizyty w Jerozolimie.
I tę informację również dedykowałbym nosicielom polskich kompleksów, których zdaniem zawsze jesteśmy nic nie warci, nie mamy jako państwo żadnego ciężaru gatunkowego, a jeśli wejdziemy w konflikt z kimś silniejszym (inna rzecz, że w wojnę z Izraelem władowaliśmy się rzeczywiście na własne życzenie) to nie mamy nigdy żadnych szans i zawsze powinniśmy po prostu skapitulować. Otóż jak widać tak nie jest, różnym siłom jesteśmy w różnych sprawach potrzebni, i mamy potencjał żeby jeśli nie zwyciężać, to zawierać autentyczne kompromisy.
Co nie jest wezwaniem do prowadzenia polityki beztroskich kawaleryjskich szarż na wszystkich kierunkach, tylko do prowadzenia polityki realnej. Która, wbrew wielu, jest równie sprzeczna z narodową tromtadracją, jak i z kapitulanctwem czy mentalnością satelicką.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/390035-wnioski-z-wizyty-rivlina-nacjonalizmy-zywia-sie-soba-nawzajem-a-polska-ma-ciezar-gatunkowy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.