Jako kolejny frontalny atak na Węgry określiła w czwartek rządząca partia Fidesz zaprezentowany na posiedzeniu komisji wolności obywatelskich PE projekt rezolucji Parlamentu Europejskiego, w którym PE wzywa do uruchomienia wobec Węgier art. 7 traktatu UE.
Jesteśmy tuż po wyborach, a brukselscy ludzie Sorosa przypuścili na Węgry frontalny atak w Parlamencie Europejskim
— oświadczył rzecznik Fideszu Balazs Hidveghi, nawiązując do amerykańskiego finansisty George’a Sorosa, któremu władze Węgier zarzucają chęć sprowadzenia do Europy milionów migrantów.
Zaprezentowany w czwartek dokument to ewidentny kolejny nacisk polityczny, poprzez który chcą zmusić Węgry do przyjęcia migrantów
— ocenił rzecznik.
Podkreślił, że w niedzielnych wyborach parlamentarnych Węgrzy jasno powiedzieli, że sobie tego nie życzą i że nie chcą, by Węgry zostały krajem imigracyjnym. Według Hidveghiego Węgrzy jeszcze nigdy tak zdecydowaną większością i tak jednoznacznie nie poparli jakiejś sprawy jak w tym głosowaniu.
Według niemal pełnych danych rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) zdobyła w niedzielę 134 miejsca w 199-osobowym parlamencie, Jobbik - 25, a Węgierska Partia Socjalistyczna i partia Dialog - 20. Do parlamentu wejdą jeszcze Koalicja Demokratyczna byłego socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya z 9 mandatami oraz partia Polityka Może Być Inna z 8 mandatami. Jeden mandat zdobyła lewicowa partia Razem, także 1 - kandydat niezależny i 1 przedstawiciel narodowości niemieckiej.
Brukselscy przedstawiciele imperium Sorosa za nic mają decyzję ludzi, za nic mają wyniki demokratycznych węgierskich wyborów; są wściekli i agresywni, grożą odebraniem pieniędzy i zawieszeniem prawa głosu
— oznajmił Hidveghi.
Jak dodał, jest to absolutnie niedopuszczalne, a rząd Fideszu nadal będzie robić wszystko, by ochronić Węgry przed imigracją.
Główne założenie przedstawionego w czwartek w Brukseli projektu rezolucji PE jest takie, że na Węgrzech istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności. Propozycja zakłada zwrócenie się do Rady UE o uruchomienie wobec Węgier art. 7 traktatu UE.
Minął czas wydawania ostrzeżeń. Unia Europejska musi teraz stanąć w obronie rządów prawa i wszcząć postępowanie przeciwko Węgrom na mocy art. 7 (traktatu)
— powiedziała w czwartek sprawozdawczyni projektu Judith Sargentini (Zieloni).
Jak mówiła, rząd premiera Węgier Viktora Orbana podkopuje „niezależność sądownictwa, wolność prasy i podstawowe prawa obywateli”.
Najsilniejszą możliwą sankcją jest utrata przez dany kraj prawa do głosowania w Radzie. (…) UE ma obowiązek chronić prawa każdego z jej obywateli. Nie ma sygnałów co do tego, że węgierski rząd zmieni kurs, więc Rada musi teraz rozpocząć postępowanie
— zaznaczyła Sargentini.
Art.7 mówi o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE.
Prorządowy tygodnik „Figyeloe” opublikował w czwartek listę osób, pracujących według niego dla amerykańskiego biznesmena George’a Sorosa i opłacanych przez niego organizacji. Wymieniona w tekście Amnesty International uznała to za próbę zastraszenia.
„Figyeloe” w artykule zatytułowanym „Ludzie spekulanta” wymienia z imienia i nazwiska osoby, które zdaniem autorów tekstu pracują dla Sorosa. Są wśród nich wykładowcy uniwersyteccy oraz m.in. osoby pracujące w takich organizacjach, jak Amnesty International, Węgierski Komitet Helsiński czy organizacja pozarządowa Stowarzyszenie na rzecz Prawa do Swobód (TASZ).
Tygodnik twierdzi, że zdołał zidentyfikować kilkaset osób na podstawie wypowiedzi byłej szefowej funduszu hedgeingowego Sorosa, Tracie Ahern. Jak pisze „Figyeloe”, powołując się na Ahern, na Węgrzech pracuje co najmniej 2 tys. osób usiłujących realizować wolę Sorosa, który wydał już w tym celu kilka miliardów dolarów.
Na pierwszym miejscu wymienieni zostali wykładowcy założonego przez Sorosa Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU), w tym byli ministrowie: spraw zagranicznych Peter Balazs czy finansów Albert Laszlo Barabasi i Lajos Bokros, a także rektor uczelni Michael Ignatieff.
Na Węgrzech od kilku lat trwa intensywna kampania przeciwko osobie Sorosa. Władze Węgier zarzucają mu działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów emigrantów. Był to też jeden z kluczowych wątków kampanii Fideszu przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi.
Premier Viktor Orban oświadczył pod koniec marca, że na Węgrzech działa około 2 tys. najemników, którzy czynią starania, by w kampanii wyborczej doprowadzić do upadku rządu i stworzyć gabinet proimigracyjny.
Dokładnie, z nazwiska wiemy, kim są i jak działają, by uczynić z Węgier państwo imigracyjne
— powiedział.
W niedzielnych wyborach parlamentarnych rządząca koalicja uzyskała większość 2/3 miejsc w parlamencie. Wkrótce potem rzecznik frakcji Fideszu Janos Halasz zapowiedział, że już w maju parlament może przyjąć pakiet ustaw antyimigracyjnych nazwany „Stop Soros”, mający umożliwić zakazywanie działalności organizacji wspierających migrację.
W reakcji na publikację „Figyeloe” Amnesty International wydała komunikat, w którym oceniła artykuł jako próbę zastraszenia i zapewniła, że się nie boi.
Co rano wstajemy, zastanawiając się, jakie to dziś podle kłamstwo napiszą o nas media rządowe. Dzisiejsza lista jest kolejną próbą zastraszenia pracowników, członków i osób wspierających organizacje pozarządowe. Mamy złą wiadomość: nie boimy się
— podkreśliła szefowa węgierskiego oddziału AI Julia Ivan.
Zapewniła, że organizacja będzie kontynuować swą pracę i reprezentować „te wartości, o których rząd węgierski już dawno zapomniał”.
AI dodała, że jeśli rząd węgierski osiągnie swój cel i w kraju nie będzie organizacji pozarządowych, to bez wsparcia pozostanie wiele osób znajdujących się w trudnej sytuacji.
W tej historii nie chodzi o atakowane organizacje, ale o nas wszystkich, o nasze życie, dlatego wszyscy powinni zabrać głos, nie możemy pozwolić, żeby nas zastraszano
— napisała AI.
as/Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/389958-pe-grozi-wegrom-art-7-za-to-ze-fidesz-wygral-wybory-rzecznik-partii-brukselscy-przedstawiciele-sorosa-za-nic-maja-decyzje-ludzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.