Akurat w dniu, w którym Frans Timmermans prezentował komisarzom unijnym rezultaty rozmów w Warszawie z premierem Mateuszem Morawieckim, ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem, szefową Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską i przewodniczącą Sądu Najwyższego, Małgorzatą Gersdorf, amerykańska organizacja non profit, finansowana m.in. przez Gerge’a Sorosa, Freedom House ogłosiła swój doroczny raport na temat stanu demokracji w europejskich krajach postkomunistycznych. W nadziei, że wiceprzewodniczący KE ponownie zaatakuje Warszawę za jak to się mawia w kręgach poprawnych politycznie „łamanie zasad praworządności”.
Organizacja pozarządowa Freedom House powstała w roku 1941 z inicjatywy małżonki prezydenta Roosevelta, Eleonory. Miała ona swoje dobre i gorsze chwile, ale popierała „Solidarność” i krytykowała Żelazną Kurtynę. Po 1989 roku, który przyniósł tzw. transformację ustrojową organizacja ta nie czepiała się naszego kraju, zadowolona ze stanu przestrzegania praw człowieka i zasad demokracji, czym ma się w założeniu zajmować. Przyczepiła się dopiero teraz, po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości. Freedom House przeszedł ewolucję przekształcając się w twór lewacko - liberalny, skupiający osoby z kręgów amerykańskiego i nie tylko establishmentu, Jak np. małżonka byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, Anne Applebaum. I zaczęła się nagonka na Polskę i oczywiście na Węgry. Główne tezy tego raportu opublikował portal Onet strasząc tytułem „Bardzo zła informacja dla Polski”. Dlaczego? Bo „Polska najszybciej w Europie zmierza w stronę autorytaryzmu. Sytuacja w Polsce i na Węgrzech przypomina „gulaszowy komunizm”. I dlatego Freedom House apeluje, by UE i USA nie odpuszczały Warszawie. I jest przy tym dla nas łaskawa, bo zauważa, że Polska jest wciąż uważana za „skonsolidowaną demokrację”. Co to ma znaczyć? Otóż znaczy, że jakby nie wybrzydzać na reformy wprowadzane w naszym kraju przez rząd Zjednoczonej Prawicy, odbywają się one z przestrzeganiem zasad demokracji.
Ten „druzgocący” nasz kraj i Węgry raport jest żałosnym bełkotem „liberalnych demokratów”, którzy nie mogą pogodzić się z istnieniem państw, których obywatele wybrali „demokrację nieliberalną”. I tu zaczynają się schody. Tzw. liberałowie mają pod górkę. Z braku dowodów na łamanie demokracji w tych dwóch krajach postkomunistycznych klepią te same komunały, jakie pomieszczają media antypisowskie, „Gazeta Wyborcza” czy TVN 24 i czerpią z nich natchnienie. Zresztą „Freedom House” opiera swoje analizy głównie na enuncjacjach tych mediów. I jak to z utopią bywa, nie zamierzają docierać do prawdy, to znaczy do opinii obywateli na temat przemian w kraju, przekonani , że jak coś jest liberalne, lewackie i antychrześcijańskie, to jest akceptowane przez każdego kto ukończył tanią uczelnię na poziomie gimnazjum i jest „wykształconym z dużego miasta”. Wszystko się pomerdało zachodniemu establishmentowi i nie może zrozumieć, dlaczego we Włoszech, w Austrii i Czechach do głosu doszły partie prawicowe, a postkomunistyczna Europa Środkowa i Wschodnia konstruuje sojusz o nazwie Trójmorze, a liderem tego sojuszu jest właśnie Polska. I tak poprawny politycznie Zachód nie może zrozumieć, że cieszy się nasz kraj szacunkiem w regionie, choć, jak czytamy w tym raporcie „FH”:
przyjęcie przez rząd systemu sądownictwa, upolitycznienie mediów publicznych,kampania oszczerstw przeciwko organizacjom pozarządowym, spowodowały damatyczny upadek jakości polskiej demokracji.
I na koniec najciekawsze i najśmieszniejsze: „FH” apeluje, by bezpośrednio walczyć z „antyliberalizmem” w Europie. Do kogo apeluje? Do samych swoich. No i walczą Obywatele RP i polsko-amerykańska reżyserka Agnieszka Holland, Anne Applebaum też, w gazecie „The Washington Post” i w „GW” oraz TVN 24. Nie da się ukryć, że coraz bardziej ścieśnia się krąg liberalnego lewactwa, a nadzieja na utworzenie Open Society - Społeczeństwa Otwartego, w którym nie będzie podziału na państwa, narody i rasy i religie i wszyscy będą jednakowo żyć i konsumować za przyzwoleniem sług Lucyfera, a także mówić i myśleć. To Open Society dokonało zamachu na człowieczeństwo i ludzie zaczynają się bronić, skupiając się wokół partii i ugrupowań walczących o szacunek dla osoby ludzkiej i jej potrzeb oraz aspiracji. Zaczynają dostrzegać ten trend w Brukseli, ale nie w Waszyngtonie i zapewne po obudzeniu się działacze non profit czyli „FH”dowiedzieli się, że Frans Timmermans jest zadowolony z przebiegu konsultacji warszawskich i spodziewa się rychłego zakończenie sporu UE - Polska. Polska jest jego zdaniem ważnym krajem i jest potrzebna UE.
No i co teraz? Będą dalsze apele. Aż do skutku. A skutkiem będzie stopniowe znikanie tej organizacji z powierzchni życia publicznego, bo ile można ładować dolarów w twór bez przyszłości. Soros jest ideologicznym idealistą, ale pieniądze umie liczyć. I nie zamierza znaleźć się w sytuacji tego kupca z anegdoty, co to obija się jak Żyd po pustym sklepie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/389862-lewacki-freedom-house-walczy-z-polska-nieliberalna-demokracja-bo-wszystko-sie-pomerdalo-zachodniemu-establishmentowi