Turcja planuje przeprowadzić czystki etniczne na masową skalę. (…) Z punktu widzenia prawa międzynarodowego taka operacja ma charakter zbrodni przeciwko ludzkości
— mówi Witold Repetowicz, autor książki „Nazywam się Kurdystan” w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Jak obecnie wygląda sytuacja w mieście Afrin?
Witold Repetowicz: Afrin zostało zajęte przez wojska tureckie oraz oddziały mieniące się Wolną Armia Syryjską, a tak naprawdę będącymi bandą dżihadystów grabiących kurdyjskie domy, dokonujących egzekucji. Z wolnością i europejskim wyobrażeniem działań WAS ma to nie tyle niewiele wspólnego, co nie ma nic wspólnego. Turcja zajęła prawie cały obszar kontrolowany do tej pory przez Kurdów. Został jedynie skrawek wokół miasta Tall Rifat. Turcja przygotowuje się do kontynuowania natarcia, ale musi to uzgodnić z Rosjanami, bo oni też mają chrapkę na ten rejon, a i Assad nie chce odpuszczać Tall Rifat. Assad nie chciał też odpuszczać Afrinu, ale to Rosjanie dali Turkom zielone światło. Tureckie wojska niedaleko Aleppo to dla Rosjan bat na Assada, którego będą mogli szantażować zdjęciem parasola ochronnego, które doprowadzi do tureckiej inwazji na Aleppo.
Sytuacja jest na rękę Putinowi?
Gdyby tak nie było, to Putin nie dopuściłby do zajęcia przez Turcję Afrin. Był moment gdy Rosjanie zakazali Turkom lotów nad Afrin, zagrozili zestrzeliwaniem tureckich samolotów i na kilka dni Turcy wstrzymali bombardowania. Potem Rosjanie zmienili decyzje i Turcy wrócili do bombardowań, które odegrały kluczową rolę w inwazji na Afrin. Bez wsparcia lotniczego Turcja po prostu sobie nie radziła.
Dlaczego Rosja nie przeciwdziała tureckiej operacji?
Trzeba zrozumieć, że w Syrii nie jest tak, że wróg wroga jest od razu przyjacielem. Te uproszczone schematy nie działają w tamtym miejscu. Różni gracze mają różne cele. Interesy rosyjskie nie są tożsame z interesami jakiegokolwiek innego podmiotu, nawet Assada. On ma własne interesy. I nie zmienia tego fakt, że to Kreml uratował Assada w 2015 roku od upadku. To, że nie chcą jego upadku nie oznacza, że ich interesy są tożsame. Rosjanie nie chcą, by wojna się zakończyła a Assad przejął pełną kontrolę nad Syrią. Słaby wasal jest wygodniejszy do sterowania. Zielone światło Kremla dla inwazji na Afrin nie było jedynym takim przypadkiem. Warto pamiętać, że Rosjanie porozumiewali się w pewnych kwestiach z Izraelem. Naloty izraelskie na pozycje irańskie, które miały miejsce pod Damaszkiem, nie mogły się odbyć przez rosyjskiego przyzwolenia. Netanjahu był w Moskwie i spotkał się z Putinem.
Co jest motorem napędowym tureckiej polityki w tym regionie?
To obsesja antykurdyjska. Obsesja na punkcie niedopuszczenia do powstania jakiejkolwiek autonomii kurdyjskiej na terenie i w otoczeniu Turcji. Tłamszą wszelkie dążenia wolnościowe Kurdów w Turcji i w jej otoczeniu. To była przyczyna inwazji na Afrin. Turcja planuje przeprowadzić czystki etniczne na masową skalę. Wygnali ok. 200 000 Kurdów z Afrin i na tym nie skończą. Chcą zasiedlić te ziemie arabskimi uchodźcami z Syrii, którzy są teraz w Turcji. Zmiana sytuacji etnicznej w regionie jest na rękę Ankarze. Nowi mieszkańcy regionu będą wdzięczni i ulegli Turcji, a Ankara odepchnie żywioł etniczny kurdyjski od swoich granic. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego taka operacja ma charakter zbrodni przeciwko ludzkości. Mamy w tej chwili ok. 200 000 osób znajdujących się na obszarze między Afrin a Aleppo, którzy znajdują się w fatalnej sytuacji humanitarnej i w zasadzie nikt im nie pomaga. Znacznie utrudnione są możliwości pomocy tym ludziom.
Spodziewa się Pan jakiejś reakcji międzynarodowej na to, co robi się Kurdom? Czy Kurdowie mogą na kogokolwiek liczyć?
Jeżeli chodzi o Afrin, to nie spodziewam się skutecznych reakcji. Z bezskutecznymi już mieliśmy do czynienia. Stany Zjednoczone i Francja wyraźnie podkreślały, że decyzja Rady Bezpieczeństwa ONZ wzywająca do zawieszenia broni w Syrii obejmowała również Afrin. Turcja oświadczyła jednak, że ta decyzja obejmuje jedynie Wschodnia Ghoutę. Społeczność międzynarodowa okazała się bezsilna wobec bandyckiej brutalności Turcji, która zrobiła co chciała używając zbrodniczych metod. I nie jest to kolokwialne twierdzenie. Tureckie zbrodnie przeciwko ludności są doskonale udokumentowane - egzekucja pozasądowe, mordy na cywilach, bombardowanie szpitali. Świat nie tylko nie zareagował. Erdogan udał się do Warny spotkać się z liderami Unii Europejskiej i usłyszał od Donalda Tuska słowa podziękowania, że Unia Europejska docenia działania Turcji. Pojawiły się jedynie pojedyncze słowa zaniepokojenia działaniami w Afrin. Ale ogólny wydźwięk oświadczenia Tuska, jako przewodniczącego Rady Europejskiej, był pozytywny dla Erdogana. To skandaliczna sytuacji. Jeżeli w ten sposób będą rozmawiać z Erdoganem, to Turcja nadal będzie robiła co jej się podoba. Inne stanowisko zajmują Amerykanie. Rosji nie udało się rozbić sojuszu Syryjskich Sił Demokratycznych z USA. Sojusz cały czas trwa, choć zaufanie zostało mocno nadwyrężone. A Rosjanie mogli jednym słowem zatrzymać inwazję turecką na Afrin. Kurdowie nie mają wątpliwości co do rzeczywistych intencji Kremla.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/388327-nasz-wywiad-witold-repetowicz-inwazja-na-afrin-jest-na-reke-putinowi-rosjanie-dali-turkom-zielone-swiatlo