Najważniejszą stawką wyborów parlamentarnych 8 kwietnia jest to, czy Węgry staną się krajem imigracyjnym i czy uda się utrzymać bezpieczeństwo oraz europejską kulturę i styl życia
— oświadczył w niedzielę premier Viktor Orban w Radiu Kossuth.
Według Orbana narastanie zagrożenia terrorystycznego oraz pogarszanie się bezpieczeństwa publicznego jest powiązane z migracją. Ocenił, że to nie do przyjęcia, by imigracja stwarzała niebezpieczeństwo dla jednego z kamieni węgielnych europejskiej kultury, czyli równouprawnienia kobiet.
Premier podkreślił, że zdaniem Węgier Europa już się przepełniła, więc trzeba chronić granice, a migrantów nie wpuszczać na kontynent. Wyraził pogląd, że jeśli ustanie nielegalna migracja, to nie będzie kogo relokować i UE uwolni się od sporów o obowiązkowe kwoty.
Zdaniem Orbana Bruksela chce wydawać znaczną część europejskich pieniędzy na migrantów, a według nowej propozycji Węgry miałyby przyjąć w pierwszej turze 10 tys. migrantów. Według koncepcji Brukseli na utrzymanie każdego z nich trzeba by wydać sumę rzędu 9 mln ft (29 tys. euro). Te koszty zniweczyłyby - jak przekonywał szef rządu - osiągnięte dużym wysiłkiem wyniki gospodarcze.
Premier zarzucił węgierskim partiom opozycyjnym, że realizują zlecenia amerykańskiego finansisty węgierskiego pochodzenia George’a Sorosa i uważają, iż o problemie migracji nie należy mówić. Władze węgierskie od kilku lat prowadzą intensywną kampanię przeciwko Sorosowi, zarzucając mu działania na rzecz sprowadzenia do Europy milinów imigrantów.
Według Orbana siły stojące za partiami opozycyjnymi wiedzą, że ich rzeczywiste cele są sprzeczne z wolą ludzi, i dlatego się ukrywają, a przy tym wbudowały się w centra decyzyjne, w tym w Brukseli. Najlepszym środkiem przeciw „siatce Sorosa” jest zatem - ciągnął premier - demaskacja: należy pokazać, co te organizacje chcą w istocie osiągnąć. Dlatego po wyborach trzeba je zmusić do przejrzystości i zakazać wspierania migracji.
Orban zaznaczył, że nie wolno dać złej odpowiedzi na migrację. Jak podkreślił, powyższe zagrożenia się nie spełnią, jeśli węgierscy wyborcy obdarzą zaufaniem obecny rząd.
Sondaże przed wyborami prognozują zdecydowane zwycięstwo rządzącej od 2010 r. koalicji Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP). Według opublikowanych we wtorek wyników sondażu Zavecz Research na Fidesz-KDNP chce głosować 47 proc. wyborców pewnych swoich preferencji, na Jobbik 19 proc., na koalicję MSZP-Dialog 13 proc., na Koalicję Demokratyczną 8 proc., a na partię Polityka Może Być inna - 6 proc.
Węgierski pakiet ustaw antyimigracyjnych ma umożliwić zakazywanie działalności organizacji, które chcą wykorzystywać migrację przeciw państwu
— oświadczył w sobotę wieczorem w telewizji M1 wiceminister sprawiedliwości Pal Voelner.
Voelner powiedział, że jeśli pakiet zostanie przyjęty, będzie możliwe ustalanie szlaku, jakim docierają na Węgry zagraniczne fundusze, jakim celom służą oraz jakie organizacje je otrzymują.
Według wiceministra na mocy pakietu ustaw można byłoby także kontrolować członków kierownictwa tych organizacji, np. sprawdzać, czy łamali wcześniej prawo, czy gromadzili w sposób nielegalny dane i jakie ruchy kapitału są z nimi powiązane.
Voelner dodał, że można by również brać pod uwagę to, ile organizacji jest potrzebnych do zaspokajania potrzeb uchodźców. Do takiego celu - według jego oceny - nie ma sensu utrzymywać dużej siatki.
Wiceminister zastrzegł, że celem pakietu nie jest to, by jak najwięcej organizacji uzyskało pozwolenia, tylko to, aby na Węgrzech mogły działać takie skuteczne i międzynarodowo uznane organizacje jak Czerwony Krzyż. Są jednak - jak ocenił - także organizacje, które prowadzą „na boku” dodatkową działalność, np. lobbują przeciw Węgrom za granicą.
Pod koniec lutego parlament węgierski rozpoczął debatę nad rządowym pakietem trzech projektów ustaw antyimigracyjnych. W jednym z projektów przewidziano, że organizacje wspierające migrację musiałyby uzyskać zgodę na prowadzenie takiej działalności, a wydawałby ją minister spraw wewnętrznych po przeanalizowaniu względów bezpieczeństwa.
Drugi projekt zakłada dla wspierających migrację organizacji otrzymujących środki z zagranicy opłatę wynoszącą 25 proc. zagranicznego wsparcia. I wreszcie trzeci przewiduje, że osoby organizujące nielegalną migrację, których działalność jest sprzeczna z interesem bezpieczeństwa Węgier, będą obejmowane zakazem pobytu w pasie 8 km od granicy kraju. W przypadku cudzoziemców zakaz taki mógłby w szczególnych przypadkach obejmować całe terytorium Węgier.
Pakiet ma zostać poddany pod głosowanie dopiero po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 8 kwietnia 2018 roku.
Pakiet został skrytykowany m.in. przez Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR), który zaapelował do rządu węgierskiego o jego wycofanie. UNHCR wyraził zaniepokojenie wspomnianymi projektami, które są według niego skierowane przeciw organizacjom pomagającym uchodźcom i osobom ubiegającym się o azyl w dotarciu do kraju i wspierają je podczas pobytu.
Amnesty International określiła zaś pakiet jako „zamach na węgierskie organizacje pozarządowe”. Dyrektorka AI na Europę Gauri van Gulik oświadczyła, że „te propozycje nie mają nic wspólnego z ochroną bezpieczeństwa narodowego czy granic, a wszystko z nakładaniem kagańca na tych, którzy pomagają ludziom w potrzebie”.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/387474-mocne-slowa-orbana-najlepszym-srodkiem-przeciw-siatce-sorosa-jest-ich-demaskowanie-nalezy-pokazac-co-te-organizacje-chca-osiagnac