Europa odetchnęła z ulgą, Niemcy mają stary/nowy rząd. Chce ktoś czy nie, bez Niemiec dziś ani rusz. Bo gospodarka, bo wpływy, bo Europa. Jak nasi zachodni sąsiedzi odbierają tę starą/nową koalicję rządową chadeków i socjaldemokratów? A to zależy gdzie się ucho i oko przyłoży.
Rysownik „Spiegla” widzi to, czego sami udziałowcy spółki CDU/CSU-SPD, wychwalający własne porozumienie wolą nie widzieć. Widzi cypel z drogą rozwidlającą się przed urwiskiem, z wbitym w ziemię szyldem: „Wielka koalicja” - chadecy skręcają w prawo, „socis” w lewo, a że to cypel, więc jedni i drudzy skaczą w przepaść. Dymki z czołowych postaci CDU/CSU i SPD: „Widzimy się na dole!”, „Super…!”. Rzecz jasna, żaden z polityków tego nie przyznaje, przeciwnie, podkreślają, jakąż to konstruktywną umowę zawarli w przyjaznej atmosferze, a pacta sunt servanda. Znaczy, tak długo będzie ważna, jak długo będzie ważna… Lewica już zapowiedziała, że po dwóch latach dokona sprawdzianu, czy wszystkie jej postulaty zostały spełnione przez prawicę, a wtedy się zobaczy, co dalej. Mają zatem Niemcy rząd w trybie warunkowym. Ale cieszą się, że w ogóle go mają, zaś rysownicy-satyrycy mają wielkie pole do popisu.
W kolejnej karykaturze widnieje kanclerz Angela Merkel z głupawą miną, obok niej pukający się w ciemię szef CSU, były premier Bawarii, obecnie minister spraw wewnętrznych, budownictwa i ojczyzn (tak się nazywa jego nowy resort), Horst Seehofer, poniżej inni, ważni politycy, z których jeden pokazuje „fucka”, drugi robi małpę…, i podpis: „Dla większej spójności Niemiec”. Żart nie bez podstaw, już w pierwszych dniach starej/nowej koalicji przegranych ostro zazgrzytało nawet między siostrzanymi partiami CDU i CSU. Minister Seehofer stwierdził publicznie, że „Islam nie należy do Niemiec”, jego następca na urzędzie premiera Bawarii Markus Söder zapowiedział utworzenie własnej policji granicznej i landowych, niezależnych urzędów decydujących o przyznawaniu azylu, zaś kanclerz Merkel uparcie powtarza, że „Islam należy do Niemiec”. Trzeba przyznać, odwaga granicząca z desperacją, bowiem przeciwne zdanie na ten temat ma aż ponad dwie trzecie społeczeństwa Bundesrepubliki.
Karykaturzyści są bezlitośni. Dostało się też samemu Seehoferowi, który na innym rysunku przedstawiony został w mundurze, z karabinem maszynowym w dłoniach, w asyście uzbrojonych po zęby policjantów, opatrzonym podpisem: „Będziemy teraz jeszcze bardziej konsekwentnie wydalać nasze chrześcijańskie wartości”… Bo, jak nie patrzeć, „ojczyźniany minister” Seehofer będzie musiał w Berlinie realizować politykę dyktowaną przez kanclerz Merkel i jej gabinet, w którym lewica z SPD wywalczyła kontynuację dzieła charakterystycznej dla niej laicyzacji i „internacjonalizmu”, czyli patrz: „Islam należy do Niemiec”…
Co na to niemiecki lud? To wiadomo już od wrześniowych wyborów, po których awansowała do Bundestagu Alternatywa dla Niemiec (AfD), obecnie największa partia opozycyjna w parlamencie, a udziałowcy zmontowanej na siłę koalicji rządowej zostali ukarani rekordowo małą liczbą oddanych na nich głosów. Ale, do ponownego utworzenia wspólnego gabinetu CDU/CSU-SPD, wystarczyły. Lud reaguje po swojemu. W Strzałowie (Stralsund), „nieznani sprawcy” podłożyli kilka dni temu w nocy znicze i kwiaty przed drzwiami do lokalu w okręgu wyborczym Merkel. Jak odnotowały niemieckie media, „przypuszczalnie w proteście przeciw polityce imigracyjnej” pani kanclerz, jako że pomiędzy świecami i różami znalazły się też fotografie czterech młodych kobiet „uważanych za ofiary przemocy uciekinierów”. Bo w medialnej terminologii wszyscy imigranci do Niemiec to „uciekinierzy”. Tu i ówdzie pojawiły się też plakaty z pytaniem: „Islam należy do Niemiec?” i przypisami jak odbiera to lud, w tym informacją o skazaniu imigranta z Afganistanu za zgwałcenie i zamordowanie studentki Marii L.
Chadeków i „socis” z politycznego świecznika wzburzył natomiast tweet nowego posła AfD, jurysty Stephana Brandnera, od stycznia szefa Komisji Prawnej (sic!) w Bundestagu, który umieścił na portalu społecznościowym zdjęcie zrobione przez niego w parlamentarnej ubikacji - kartki ułożonej na papierze toaletowym, z muszlą klozetową w tle, z niedawnego głosowania deputowanych o ponownym powierzeniu Merkel szefostwa rządu. Sprawą zajęła się Rada Starszych w Bundestagu. Nawiasem mówiąć, już w dniu wyboru Merkel ukarany został za niewłaściwe zachowanie grzywną tysiąca euro inny poseł Alternatywy Petr Bystron. Czy wygłup posła Brandnera zwiastuje nowy „styl” polemiki w niemieckim parlamencie…?
Trudne czasy nastały dla urzędującej ponad dwanaście lat kanclerz Angeli Merkel. Na jednej z karykatur wymuszona przez okoliczności tzw. wielka koalicja chadeków z socjaldemokratami (nazywana przez Niemców w skrócie „GroKo”) przedstawiona została jako krokodyl, który wygryzł Merkel tylną część ciała, z podpisem „Początek dalszej, cudownej przyjaźni…” Satyrycy mają żniwo, Niemcy stary/nowy rząd i… stare/nowe problemy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/387402-niesmieszny-cypel-merkel-niemcy-maja-starynowy-rzad-i-starenowe-problemy