Po jednej stronie mamy mentalność państw, które kierują się zasadami prawa międzynarodowego i wiedzą, że jest czerwona linia, której nie można przekroczyć, aby nie zostać uznanym za agresora. Po drugiej stronie przeciwnikiem jest państwo autorytarne, które uznając prymat zasady obrony własnych interesów geopolitycznych, nie waha się naruszać ogólnie przyjęte normy. Reakcja Londynu to sygnał skrajnego zaniepokojenia stanem własnego poczucia bezpieczeństwa podważanego niejednokrotnie przez Rosję
— ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.l Piotr Żochowski, ekspert ds. bezpieczeństwa wewnętrznego w Europie Wschodniej Ośrodka Studiów Wschodnich.
wPolityce.pl: Czy sprawa ataku na b. pracownika GRU Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii przyniesie jakieś poważne reperkusje międzynarodowe?
Piotr Żochowski, Ośrodek Studiów Wschodnich: Czekamy na rosyjską reakcję po wczorajszej wypowiedzi premier Theresy May. Stwierdziła ona, że strona brytyjska oczekuje do końca dzisiejszego dnia wiarygodnej odpowiedzi Moskwy ws. programu rosyjskiej rozwoju broni chemicznej i ewentualnych wyjaśnień, czy środek użyty do otrucia Skripala i jego córki pochodzi z Rosji i czy mógł się dostać w niepowołane ręce. W formie ultymatywnej strona brytyjska dodała, że jeśli wyjaśnienia okażą się nieprzekonujące, to strona brytyjska może uznać, że atak na b. oficera GRU stanowi nieuprawnione użycie siły przez państwo rosyjskie przeciwko Wielkiej Brytanii. W tej sytuacji możemy jedynie spekulować, co zrobią Brytyjczycy. Charakterystyczna jest też reakcja Moskwy. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow stwierdził, że Rosja nie zareaguje na brytyjskie żądania, jeśli Londyn nie przedstawi władzom FR materiałów śledztwa.
Czyli wydaje się, że będzie podobnie jak przy sprawie Aleksandra Litwinienki i teraz wszystko sprowadzi się wyłącznie do sfery języka dyplomatycznego i potępienia Rosji na arenie międzynarodowej?
Oczywiście, Londyn może zastosować środki represyjne i natychmiast wydalić większość personelu rosyjskich placówek dyplomatycznych, poddać wnikliwej kontroli funkcjonowanie rosyjskich firm na terytorium Wielkiej Brytanii, czy objąć monitoringiem aktywność obywateli rosyjskich przebywających na Wyspach. Oświadczenia przedstawicieli władz brytyjskich wskazują, że poprzez nadanie sprawie rozgłosu międzynarodowego, liczą na pogłębioną dyskusję nt. stanu bezpieczeństwa w ramach NATO i rozważenie wariantów reakcji na podobnego rodzaju incydenty.
Ale w tej sprawie nie ma już wątpliwości co do sugestii obciążających odpowiedzialnością Rosję?
Charakterystyczna jest reakcja Kremla. Prezydent Putin odrzucając te zarzuty, stwierdził, że zanim Londyn zechce porozmawiać z Moskwą, niech sam wyjaśni śmierć Skripala. Oficjalna Moskwa zawsze będzie mogła powiedzieć, że nie ma z tym nic wspólnego, podobnie jak konsekwentnie zaprzecza do dzisiaj uczestnictwu obywateli Rosji w otruciu Litwinienki. Od 2014 r. i agresji na Ukrainę politycy rosyjscy zbudowali trwały wizerunek Rosji jako państwa prowadzącego asertywną politykę wobec Zachodu, a zwłaszcza wobec polityki obronnej NATO. Gdy popatrzymy wstecz, to zwracam uwagę, że Rosja nie rezygnuje z punktowych operacji specjalnych mających potwierdzić tezę o jej gotowości użycia siły. Przypomnę tylko sprawę porwania w 2014 przez FSB estońskiego oficera przebywającego na terytorium własnego kraju. Te punktowe uderzenia w państwa natowskie mają po pierwsze pokazać światu, że Sojusz nie umie się zabezpieczyć przed takimi działaniami, co ma postawić pod znakiem zapytania jego skuteczność w sytuacji kryzysowej. Jest to element rosyjskiej wojny psychologicznej, długotrwałe i systematycznie sączenie przez Rosjan tezy o słabości Zachodu ma wzbudzić wątpliwości w społeczeństwach zachodnich co do celowości przeciwstawiania się Rosji.
Skąd więc ta bezsilność? Czy ciężko jest wielu państwom reagować, gdy nadal chcą dbać o swoje interesy gospodarczo-ekonomiczne z Rosją? Widzimy, że sprawa Ukrainy i nałożonych sankcji tak naprawdę nic nowego nie przyniosła. Zawsze przykładem może być trwałe partnerstwo Berlina i Moskwy ws. Nord Stream 2.
Jest taka dosyć banalna teza, którą powtarza się przy opisywaniu polityki zagranicznej Rosji: Strategicznym celem Rosji jest rozgrywanie państw UE przeciwko sobie. Stosunki Rosji z poszczególnymi państwami europejskimi nie są tylko złe. Wykorzystując np. kontakty gospodarcze utrzymuje dialog polityczny z wieloma państwami. Skrajnym wyjątkiem jest Wielka Brytania - tu płaszczyznę dialogu ograniczono praktycznie do zera.
A jednolity głos Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, które wyrażają poparcie dla Wielkiej Brytanii, wnosi coś nowego?
To jest deklaracja polityczna, że Zachód mimo wszystko stanowi jedność, gdy staje się obiektem agresji. W tym celu powinien on podejmować zdecydowane kroki defensywne i odstraszające. Jaki kształt one przyjmą? Mam nadzieję, że odpowiedź poznamy wkrótce.
A tak realnie i pragmatycznie, jak powinno się zachować państwo w sytuacji, w jakiej znalazła się teraz Wielka Brytania?
Dla mnie jest to już sprawa mentalnościowa. Zwróćmy uwagę na sferę działań Rosji w przestrzeni wirtualnej określanej popularnie jako „wojna informacyjna”. Państwa NATO i UE ukształtowały przez ostatnie lata sprawne mechanizmy identyfikacji rosyjskiej aktywności w tej sferze. Eksperci zastanawiają się nad metodami sparaliżowania tych działań, zastanawiają się, czy Zachód może w ramach koniecznej obrony stosować środki aktywne. Po jednej stronie mamy mentalność państw, które kierują się zasadami prawa międzynarodowego i wiedzą, że jest czerwona linia, której nie można przekroczyć, aby nie zostać uznanym za agresora. Po drugiej stronie przeciwnikiem jest państwo autorytarne, które uznając prymat zasady obrony własnych interesów geopolitycznych, nie waha się naruszać ogólnie przyjęte normy. Reakcja Londynu to sygnał skrajnego zaniepokojenia stanem własnego poczucia bezpieczeństwa podważanego niejednokrotnie przez Rosję. Ambasador Rosji w Irlandii, miał powiedzieć: “My own conclusion would be that for some reason the British territories are very dangerous for certain types of people” - „Z pewnych powodów terytorium Wielkiej Brytanii jest bardzo niebezpieczne dla określonych kategorii ludzi” (w domyśle zdrajców Rosji). Jeden z rosyjskich dziennikarzy prowadzących program telewizyjny, skomentował sprawę w ten sposób: „Ja nikomu śmierci nie życzę, ale zdrajca to niebezpieczny zawód, bardziej niebezpieczny niż to co robi kurier narkotykowy”. To czytelny przekaz do społeczeństwa rosyjskiego – rosyjskie służby specjalne zdrady nie wybaczają.
Czyli odpowiedzią NATO – o czym mówi się już od dawna – powinno być nie tylko zwiększenie bezpieczeństwa militarnego, ale również zabezpieczanie się przed działaniami informacyjnymi i hybrydowymi?
Zadaniem o kapitalnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa jest budowanie odporności na rosyjskie przedsięwzięcia mające w przeważającej liczbie charakter wojny psychologicznej. Jej celem jest sparaliżowanie naszej woli przeciwstawienia się presji politycznej, i uznanie tezy, że to Rosja ostatecznie zadecyduje o naszym bezpieczeństwie.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/385718-nasz-wywiad-miedzynarodowe-reperkusje-sprawy-skripala-piotr-zochowski-osw-rosjanie-systematycznie-sacza-teze-o-slabosci-zachodu