Żaden niemiecki minister nie wypowiadał się o reformach PiS tak ostro, jak dotychczasowy minister sprawiedliwości 51-letni Heiko Maas. To właśnie on zostanie nowym szefem dyplomacji w powstałym w bólach rządzie koalicyjnym z CDU/CSU i SPD. To zła wiadomość dla Polski, bowiem Maas to „sprawca z przekonania”. Jako minister sprawiedliwości poświęcił się walce z tzw. „skrajna prawicą” w Niemczech, czyli z wszystkimi tymi, których poglądy sytuują się na prawo od Socjaldemokracji. W ramach tej walki Maas wprowadził prawo nakazujące firmom prowadzącym platformy społecznościowe, takie jak Facebook czy Twitter, usuwanie „mowy nienawiści” (NetzDG) pod groźbą dotkliwych kar.
Maas zatrudnił do współpracy przy tworzeniu ustawy m.in. fundację Amadeu-Antonio, która specjalizuje się w walce z „nazistami w sieci”. Szefowa fundacji Anetta Kahane nauczyła się walki z faszyzmem oraz imperializmem jeszcze za czasów NRD bowiem figuruje ona w aktach STASI jako IM Victoria. Pani Kahane uznała, że cenzura internetu jest niezbędna, bowiem rozwinął się tam „nowy wymiar nienawiści”. Wobec imigrantów oraz lewicy. Na liście „nowych prawicowych ugrupowań, zagrażających państwu”, sporządzonej przy tej okazji przez fundację Amadeu-Antonio, znalazła się obok AfD, także CDU.
Czytaj także: IM Victoria, niemiecki rząd i mowa nienawiści w sieci, czyli jak sprywatyzować cenzurę
Tak, Maas to sprawca z przekonania. Do tego stopnia, że popełnił książkę o swojej walce z prawicą pod tytułem „Wstawać zamiast się uchylać – strategia przeciwko prawicy”, która na liście Bestsellerów wylądowała na..254.253 miejscu, bo działała na czytelników rzekomo jak tabletka nasenna. W 2016 r. Maas zasłynął także z tego, że będąc szefem resortu sprawiedliwości dał się wynająć przez holenderski bank ING-DiBa za równowartość kilku tysięcy euro. Z lobbystami spotykali się wówczas także inni politycy SPD, w tym Katarina Barley, która w przyszłym rządzie zastąpi Maasa na stanowisku ministra sprawiedliwości.
Do tej „populistycznej” prawicy z którą Maas chce „walczyć zamiast się uchylać” należy oczywiście PiS. Gdy w lipcu 2017 r., w Polsce toczyła się dyskusja nad reformą sądownictwa Maas, który nie posiada żadnego doświadczenia w dyplomacji, wtrącił swoje trzy grosze i oświadczył w brukowcu „Bild”, że „przyjęcie kontrowersyjnej reformy sądów może przyczynić się do zmarginalizowania Polski w Unii Europejskiej”. „Nie można się temu bezczynnie przyglądać, gdyż praworządność i demokracja tworzą fundament Unii Europejskiej”– dodał. Spotkała go za to ostra krytyka ze strony polityków Alternatywy dla Niemiec (AfD). Ich zdaniem minister, który uważa cenzurę za słuszne narzędzie do walki z myślącymi inaczej, a martwi się o wolność w kraju sąsiednim, jest „cynikiem i hipokrytą”. To, że niemiecka prawica spod znaku Pegidy i AfD go nie lubi (szef resortu sprawiedliwości chciał także, by kontrwywiad objął nadzorem niektórych polityków prawicy) mogło się paradoksalnie przyczynić do obsadzenia go na stanowisku szefa dyplomacji przez SPD.
Maas i prawdopodobna przyszła szefowa partii Andrea Nahles znają się od lat 90-tych, gdy wspólnie działali w młodzieżówce SPD (Jusos). Ponadto Maas to wychowanek Oskara Lafointaine’a, dziś polityka skrajnie lewicowej partii Die Linke. Biorąc pod uwagę, że SPD po wyborczej porażce i ogromnym spadku w sondażach chce zdefiniować się na nowo, czyli wrócić do swoich lewicowych korzeni, Maas wydaje się być lepszym kandydatem na szefa MSZ niż Sigmar Gabriel, który jest uważany za polityka zbyt samodzielnego, czyli nieskorego do gry zespołowej. Tyle, że lewicowe poglądy przyszłego szefa MSZ mogą mu utrudnić współpracę nie tylko z Polską ale także z USA. W u.r. Maas mówił o Donaldzie Trumpie m.in., że jest „nie do zniesienia”, „agresywny” i „obniża poziom amerykańskiej polityki zagranicznej”. Na Twitterze Maas ostrzegł Trumpa, by dobrze zastanowił się co pisze, bo „za pomocą 140 znaków można wszystko zniszczyć”. „Be careful, Mr.President #Inauguration” (pisownia oryginalna) – tweetował Maas.
Nowy szef MSZ Niemiec nie będzie miał zbyt wiele czasu by się wdrożyć w nową rolę. Jego dotychczasowa działalność jednak daje pewną wskazówkę na to czego należy się po nim spodziewać, nie tylko w Warszawie ale i w Waszyngtonie. A relacje Niemiec z USA jak i z Polską i tak układają się obecnie nie najlepiej.
Całe szczęście, że w Niemczech panuje system kanclerski, co oznacza, że kierunek polityki zagranicznej był i będzie dalej wytyczany przez Angelę Merkel.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/385195-obrona-praworzadnosci-i-cenzura-mediow-spolecznosciowych-nowy-szef-dyplomacji-niemiec-to-zdaniem-krytykow-krol-obludy-i-cynizmu