Rosyjska państwowa agencja RIA Nowosti opublikowała obszerną analizę, dotyczącą relacji między Polską a Unią Europejską. Dość rzeczową, i opartą na faktach nie przeinaczonych, bądź przynajmniej przeinaczonych jedynie w niewielkim stopniu (ten, kto wie jaki bywa poziom ignorancji rosyjskich ekspertów od środkowej Europy zrozumie, skąd ta moja satysfakcja).
Ale istotna politycznie treść tekstu to nie te 80 procent opisu rzeczywistości, tylko pozostałe 20 procent. I tytuł: „Sojusz Rosji z… Polską? Czy Warszawa zostanie koniem trojańskim w Europie?” (przy czym twórcy tytułu użyli słowa „Союз”, które można przetłumaczyć ostrożniej jako „sojusz”, ale można też jako „związek”, czy wręcz „unię”….).
Ten tytuł jego twórcy zaczerpnęli z cytowanej pod koniec tekstu wypowiedzi Stanisława Stremidłowskiego z nacjonalistycznej (i bardzo antypolskiej) agencji Regnum, którego zdaniem „przed Warszawą stoi pytanie, w jakim kierunku iść”. Bo skoro „Polska znowu przejawia mocarstwowe ambicje i ciasno jej w Unii”, która próbuje zaprowadzić swoją totalną dyktaturę wewnątrz poszczególnych krajów członkowskich, zaś pozostanie „przestrzenią buforową między Moskwą, Pekinem i Brukselą oznacza stagnację” to „stworzenie bloku Polska-Białoruś-Rosja w stylu konfederacji w ciągu najbliższych 10-15 lat może stać się alternatywą”.
Rządowa RIA-Nowosti asekuruje się od tak śmiałych tez: „ze względu na dość ostrą niekiedy retorykę Warszawy wobec Rosji i Białorusi obecnie taka perspektywa wydaje się nierealna”. Ale, zdaniem Jurija Sołozobowa (innego cytowanego eksperta), prędzej czy później w stosunkach (międzypaństwowych) pojawi się pragmatyczne podejście, bo przecież istnieją stare powiązania infrastrukturalne, łączące kraje Europy wschodniej. I łatwo je odbudować, o czym jego zdaniem świadczy przykład tworzonej pod auspicjami Moskwy unii celnej, łączącej część krajów dawnego ZSRR.
W konkluzji RIA-Nowosti znów się zastrzega, że „sądząc jednak po najnowszych wiadomościach (polscy dziennikarze poinformowali, że z Ministerstwa Spraw Zagranicznych ich kraju zostaną zwolnieni absolwenci MGIMO), ustanowienie pragmatycznych relacji (między Rosją a Polską) wymaga długich lat pracy”.
Ważne są jednak nie będące przejawem ostrożności zastrzeżenia, ale sam fakt, że rządowa agencja opublikowała taki tekst. Pod takim tytułem.
Nie znaczy to oczywiście, aby była to polityczna wizja Kremla. Prawdopodobne jest jednak, że podobne impulsy Moskwa będzie wysyłać – w celach całkowicie pragmatyczno-dywersyjnych. Aby „zamieszać” w Polsce, gdzie opozycja będzie ich używać w celu przypierania do muru rządzących, oskarżania ich o pełnienie, poprzez konfliktowanie się z Zachodem, roli pożytecznych idiotów Putina. Aby z drugiej strony – kto wie? –spowodować może powstanie jakichś mniej niż istniejące obecnie marginalnych prorosyjskich sił politycznych w Polsce (jeden z cytowanych ekspertów mówi o możliwości jakiejś formy ekspansji Polski na tereny dawnych Kresów…). I przede wszystkim – aby takie sygnały docierały na Zachód, pozwalając chcącym to zrobić na stawianie znaków zapytania nad pewnością i wiarygodnością Polski, jako członka zachodnich struktur.
Polska władza musi przyzwyczaić się do myśli, że będzie nie tyle celem takich sygnałów, ile obiektem tego rodzaju działań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/376981-sojusz-polski-rosji-i-bialorusi-moskwa-bedzie-wysylac-wiecej-takich-dywersyjnych-impulsow